wtorek, 8 września 2015

Rozdział 73 - Powrót do normalności

Chelsea's POV

Odsunęłam się i uciekłam wzrokiem od oczu Zayna. Byłam zawstydzona. Nie mogłam uwierzyć, że obwiniałam go o wszystko, kiedy on tak właściwie nie zrobił nic złego. Byłam taka pewna tego, że nie będzie chciał do mnie wrócić. Kto by w ogóle chciał?! Spodziewałam się po nim, że będzie na mnie zły, że mu nie wierzyłam, że będzie posyłał w moją stronę mordercze spojrzenia, albo i gorzej. Pocałowanie mnie było ostatnią rzeczą jakiej się po nim spodziewałam.
Zayn chwycił moją brodę pomiędzy swoje palce i ponownie nakierował moje spojrzenie na swoją twarz. Uśmiechał się delikatnie, a jego tęczówki powróciły do swojego ślicznego koloru.
- Przepraszam.- wyszeptałam w końcu, walcząc ze łzami, które wciąż znajdywały się w moich oczach.
- Za co?- zapytał mnie, ale zabrzmiało to bardziej jak szept.
- Za wszystko.- odparłam, z trudem przełykając ślinę.- Miałeś tak ogromną rację na pomoście. Poniżałeś się dla mnie, błagałeś mnie o wybaczenie dłużej niż półtora roku, próbowałeś wszystkiego, żebym zobaczyła jak bardzo żałujesz, ale co ja zrobiłam? Odpychałam cię, oskarżałam. Nie wierzyłam ci, kiedy mówiłeś, że nie pamiętasz tego co się wydarzyło. Przepraszałeś mnie tak wiele razy za nic, podczas gdy to ja powinnam przepraszać ciebie. Tak bardzo przepraszam, Zayn, proszę, wybacz mi.
Mój głos załamał się pod koniec i zanim się zorientowałam, łzy spływały po mojej twarzy, którą po raz kolejny zakryłam dłońmi i płakałam cicho.
Zayn ponownie mnie przytulił, wtulając moją twarz w swoje ramię, przez co jego koszulka przemokła w ciągu sekundy.
Swoją prawą dłonią obejmował mnie w talii, a lewą delikatnie głaskał mnie po włosach, zanurzając w nich swoje palce i bawiąc się nimi. Położył swoją głowę na moim ramieniu i pozostał w takiej pozycji dopóki się trochę nie uspokoiłam i mój płacz nie był już dłużej słyszalny.
Musnął ustami moją szyję i w końcu odsunął się ode mnie, patrząc głęboko w moje oczy, po tym jak mi się przyjrzał.
Nie miałam pojęcia co sobie wtedy myślał, nie odzywał się do mnie, ani mnie nie uciszał. Po prostu się we mnie wpatrywał, doprowadzając mnie tym do utraty cierpliwości i sprawiając, że czułam się trochę niekomfortowo.
- Powiedz coś, proszę.- powiedziałam w końcu zirytowana.
Uśmiechnął się i wzruszył lekko ramionami.
- Kocham cię.
Patrzyłam na niego z dużymi oczami, nie spodziewając się tych słów tak szybko.
- Nie jesteś na mnie zły?- zapytałam, skonfundowana i zaskoczona jednocześnie.
- Dlaczego miałbym być?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- odparłam.- Masz tak wiele powodów by być na mnie złym. Ja...
- Nie obchodzi mnie to.- przerwał mi, przez co spojrzałam na niego zdezorientowana.- Nie obchodzi mnie to co się wydarzyło. Wiem, że jest ci przykro i to jest wszystko czego w tej chwili potrzebuję.
- Al...- znów nie zdołałam dokończyć.
- Nie ma żadnego ale. Wróciłaś do nas zdrowa i w niezmiernie dobrym stanie. W tej chwili nie interesuje mnie nic innego.
Westchnęłam.
- Dlaczego nie chcesz mnie wysłuchać?
- Ponieważ nie potrzebuję żadnych wyjaśnień.- odpowiedział.- Taa, to bolało kiedy mi nie uwierzyłaś, ale kochanie, ja nawet sam sobie nie uwierzyłem. Nie miałem pojęcia co zrobiłem i czy naprawdę przespałem się z tamtą dziewczyną. Każdy kto byłby tobą postąpiłby dokładnie tak samo. Ja również bym tak postąpił, gdybym znalazł cię w naszym łóżku z innym chłopakiem. Rozumiem dlaczego się tak zachowałaś, dlaczego odpychałaś mnie od siebie tak wiele razy. Ale nie jestem na ciebie zły.
- Nie jesteś?- zapytałam, marszcząc brwi w konsternacji.
Pokręcił głową.
- Ani trochę.
- Nie zasługuję na ciebie...- wyszeptałam, spuszczając głowę i bawiąc się swoimi palcami.
- Nie waż się już nigdy więcej tak mówić.- zagroził.
Nie miałam w sobie odwagi by na niego spojrzeć, wiedziałam, że nie zasługiwałam na jego wybaczenie. Pozwoliłam mu na to by z mojego powodu zrobił z siebie głupca, prawie stał się przeze mnie alkoholikiem... a ja nawet nie chciałam się z nim widzieć. Nawet na pięć minut, tak jak mnie o to prosił wiele razy.
Westchnął i chwycił obie moje dłonie w swoje, rzecz która sprawiła, że w końcu podniosłam na niego wzrok. Trzymał je mocno, kreśląc na nich małe kółeczka swoimi kciukami.
- Co sprawia, że myślisz, że na mnie nie zasługujesz?- zapytał, patrząc na mnie.
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Nadal tutaj ze mną jesteś, po tym wszystkim co się wydarzyło. Po tym wszystkim z czym musiałeś się zmierzyć z mojego powodu...
- Dlaczego cały czas się obwiniasz?- zapytał, lekko marszcząc przy tym brwi.
- Ponieważ to moja winna. To wszystko to moja wina.- odpowiedziałam.
- Nie, to nieprawda, ani trochę.
- A właśnie, że tak.- kłóciłam się.- Gdybym uwierzyła ci od początku, to nie byłoby nas tutaj teraz.
- Jesteś taka uparta.- zaśmiał się delikatnie.- Ale wiesz co? Nie obchodzi mnie to, że taka jesteś. Wszystko byłoby zbyt nudne, gdybyś taka nie była. Kocham cię, dokładnie taką jaką jesteś.
Nic nie odpowiedziałam, próbowałam jedynie powstrzymać uśmiech, który próbował wkraść się na moją twarz.
- Kochasz mnie?- zapytał, patrząc głęboko w moje oczy, sprawiając, że moje serce się rozpłynęło.
Nie potrafiłam już dłużej powstrzymać uśmiechu, więc uśmiechałam się teraz jak idiotka. Przytaknęłam szybko.
- Tak. Kocham cię, Zayn, bardziej niż jesteś w stanie to sobie wyobrazić.
Uśmiechnął się od ucha do ucha, pokazując przy tym swoje zęby. Zaśmiał się delikatnie pod nosem i spuścił głowę w dół. Chwycił moje dłonie, po czym uniósł je do swoich ust i zaczął delikatnie je całować.
- Więc... teraz już pomiędzy nami wszystko dobrze?- zapytał.- Znów jesteśmy parą?
- Tylko jeśli chcesz do mnie wrócić...- odpowiedziałam zdenerwowana.
Uśmiechnął się i po raz kolejny pochylił się by mnie pocałować. Odwzajemniłam pieszczotę, a w moim brzuchu rozszalało się stado motyli, przeplatane wybuchami fajerwerków.
Wciąż byłam w nim zakochana. Po całym tym czasie nadal czułam motyle, kiedy mnie całował. Nie mogłam być już szczęśliwsza.
Tęskniłam za nim oraz za wszystkim co się z nim wiązało. Nasze usta poruszały się zsynchronizowanie, a ja zdałam sobie sprawę jak wiele on dla mnie znaczy. Jak głupia byłam, że odrzucałam od siebie tę myśl tak wiele razy!
Odsunęłam się po pocałunku, jedynie po to by położył swoje dłonie na mojej szyi i po raz kolejny przyciągnął mnie do siebie, by ponownie mnie pocałować. Zaśmiałam się delikatnie w jego usta, czując jak się uśmiecha.
- Tęskniłem za tobą.- powiedział, kiedy w końcu przestaliśmy się całować.
- Też za tobą tęskniłam.- odparłam, uśmiechając się.- Dziękuję ci, że nie zostawiłeś mnie ani razu samej na noc w tej sali.
- Skąd o tym wiesz?- zapytał zmieszany.- Nikt ci o tym nie powiedział.
Wzruszyłam ramionami.
- Powiedzmy po prostu, że mam takie przeczucie, że byłeś tutaj ze mną każdej nocy.
Uśmiechnął się do mnie, a ja pochyliłam się do przodu by szybko musnąć jego usta.
- Dziękuję.- powiedziałam.- Za to, że mnie obudziłeś.
- O czym ty mówisz?- zapytał jeszcze bardziej skonfundowany.
- O niczym.- zaśmiałam się delikatnie.
Zayn przyciągnął mnie do siebie i trzymał mnie w swoich ramionach, wtulając twarz w zagłębienie między moją szyją, a ramieniem.
- Tak bardzo się cieszę, że do nas wróciłaś.- oznajmił, nadal mnie tuląc.- Że wróciłaś do mnie. Nie masz pojęcia jak ciężko było mi bez ciebie.
- Ja też się cieszę.- odparłam, bawiąc się jego włosami.- Tęskniłam za tobą, Zayn, naprawdę za tobą tęskniłam,
Zanim mógł coś odpowiedzieć, otworzyły się drzwi do mojej sali. Oboje odwróciliśmy głowy w tamtym kierunku w tym samym czasie, jedynie by zobaczyć jak pozostali wchodzą do środka. Na ich twarzach widniały szerokie uśmiechy. Podeszli do mojego łóżka.
Usiedli na nim dookoła mnie. Zayn wciąż zajmował miejsce po mojej prawej stronie, podczas gdy Ruby znajdywała się po mojej lewej.
- Myślałem, że powiedzieliście, że musimy porozmawiać.- odezwał się Zayn.- Dlaczego nie zaczekaliście?
- Nie potrafiliśmy!- odpowiedziała Eleanor.
- Właściwie, El, to ty nie potrafiłaś zaczekać.- zauważył Louis.- Więc musieliśmy wejść razem z tobą.
- Hej, nie zachowujcie się jakbyście nie byli podekscytowani zobaczeniem czy nasze ulubione gołąbeczki do siebie wróciły!- odparła El, próbując brzmieć na urażoną.
Oboje z Zaynem zachichotaliśmy równocześnie, na co El wykrzywiła twarz, patrząc na mnie.
- Powiedzcie nam!- odezwał się Liam.
- Co wam powiedzieć?- droczyłam się z nim.
- Wróciliście do siebie czy nie?- zapytał sfrustrowany.
- Może tak...- odpowiedział Zayn.
- A może nie.- dodałam.
- TAK!- krzyknął Niall.- W końcu, o mój Boże! Już najwyższy czas.
Zaśmiałam się delikatnie.
- Nawet nie wiesz czy jesteśmy razem!
- Zamknij się!- odparł.- Wszyscy wiemy, że jesteście.
Spojrzałam uśmiechnięta na Zayna, a on puścił do mnie oczko. Ponownie pochylił się do przodu i pocałował mnie, sprawiając że uśmiechnęłam się w jego usta.
- Aww!- powiedzieli jednocześnie pozostali.
Odsunęłam się, uśmiechając się i rumieniąc jak idiotka.
- Jesteście tacy uroooczy!- oznajmiła Ruby, rzucając się na mnie i przytulając mnie.- Tak bardzo się cieszę!
- Czekaj, ty się cieszysz?- zapytałam zdezorientowana.
Przytaknęła.
- Bardzo się cieszę.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, wiedząc, że moja najlepsza przyjaciółka w końcu się z tym pogodziła. 
Wszystko było znów tak jak dawniej i byłam z tego powodu niezmiernie szczęśliwa.
- Dzięki Bogu, że w końcu znów jesteście razem.- odezwała się Danielle.
- Taa, zaczęło nam już brakować pomysłów.- dodał Harry.- Tęskniliśmy za tym widokiem jak się całujecie.
- Ja też za tym tęskniłam.- odparłam, uśmiechając się.
- Grupowy uścisk!- krzyknął Liam.
Zaśmialiśmy się i przytuliliśmy się na moim łóżku. Tak bardzo za tym tęskniłam, za tą naszą małą rodziną. Brakowało mi wszystkiego, nawet nie macie pojęcia jak bardzo.
Poczułam ulgę, kiedy wraz z Zaynem ponownie zaczęliśmy tworzyć parę. Byłam taka szczęśliwa, że wszystko znów zaczęło się dobrze układać. Czułam szczęście i ulgę, kiedy okazało się, że Zayn był wierny przez cały czas. Byłam szczęśliwa, że wciąż mnie kochał.

Zayn's POV

Odzyskałem ją. Kurwa mać, byłem taki szczęśliwy! Przeprosiła, ale nie chciałem tego słuchać. Wiedziałem, że było jej przykro, że mi nie uwierzyła, ale nie obwiniałem jej. Nie byłem na nią zły, ponieważ wiem, że zachowałbym się tak samo. Wściekłbym się, gdybym przyłapał ją z innym chłopakiem w naszym łóżku.
Nie mogłem jej obwiniać, nawet ja nie wiedziałem dokładnie co się wtedy wydarzyło. Zrozumiałem wszystko i wróciliśmy do siebie. Oh, matko, w końcu! Pocałowałem ją, a ona odwzajemniła ten gest. Powiedziałem jej, że ją kocham, a ona odpowiedziała dokładnie to samo.
Była zdrowa i było z nią niezmiernie dobrze, a do tego znów była moja, o co więcej mógłbym prosić?
Moje życie zaczęło powracać do dawnego ładu, dokładnie tak jak zawsze powinno było wyglądać.
Pozostali weszli do środka, kiedy przytulałem Chelsea. Próbowaliśmy podroczyć się z nimi co do sprawy z naszym związkiem, ale sami wiedzieli, że już wszystko jest w porządku. Liamowi zachciało się grupowego uścisku, więc oto właśnie przytulaliśmy się na łóżku Chelsea jak rodzina, którą zawsze byliśmy.
Po tym jak się od siebie odsunęliśmy, porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Rozmawialiśmy o tym co powiedziała nam Perrie, a Ruby przeprosiła mnie za to, że mi nie wierzyła.
Mówiąc o Perrie, nigdy w życiu nie byłem jeszcze taki wściekły. Krew aż wrzała w moich żyłach, a w mojej głowie zaczęło się kręcić, kiedy powiedziała nam co zrobiła. Wściekłość biła ode mnie na kilometr. Wiedziałem, że była zdolna do wielu rzeczy, ale to było nie do pomyślenia. Nie wybaczyłem jej i nie zamierzam tego zrobić. Nie zasługuje na to.
Tak czy siak po jakimś czasie do sali wróciła Anne, Matt oraz moja mama z siostrami. Musiałem wrócić do domu, żeby się wykąpać i przebrać. Miałem na sobie te same ciuchy przez jakieś trzy dni, zgaduję.
Opuściłem szpital, ale nie pocałowałem Chelsea na pożegnanie. Nie wiedziałem czy chce aby jej brat dowiedział się tak prędko o naszym związku, więc stwierdziłem, że pozwolę jej o tym zadecydować.
Powrót do szpitala zajął mi jakąś godzinę, korki były niewyobrażalnie długie. Próbowałem przemieszczać się tak szybko jak tylko mogłem.
Zauważyłem Matta na korytarzu, siedział na jednym z krzeseł przed salą Chelsea. Nie rozmawiałem z nim normalnie od dłuższego czasu i nie wiedziałem czy będzie chciał akurat teraz ze mną porozmawiać.
Podszedłem bliżej niego, a on wstał, kiedy tylko mnie zobaczył, czekając na mnie. Byłem skonfundowany, nie wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać.
- Umm...- podrapał się z tyłu głowy, kiedy stałem tuż przed nim.- Możemy chwilę pogadać?

_______________________________________

I jednak jest we wtorek :) Nie rozpisuję się, bo mam jeszcze do zrobienia zadanie z majcy ;_;
/Melly

5 komentarzy:

  1. Ooo, jak słodziusio! <3 Ja nie mogę! Naprawdę brakowało mi ich razem i to bardzo.
    Dziękuję Ci Melly za ten rozdział dzisiaj o tej godzinie. ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ❤
    Kocham ich razem ❤
    Mam nadzieję, że Matt przeprosi Zayana czy coś takiego...
    Czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Piknie! Nię pięknie, tylko piknie. :D Podoba mi się. Mam nadzieje że będziesz dodawać szybko i długie rozdziały, bo na to chyba wszyscy czekają!

    POZDRAWIAM, SandiiBlueMartina. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next? Tesknie za tym opowiadaniem :( <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy