wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 67 - Za późno

Chelsea's POV

Nie mam pojęcia jak Zayn zdobył mój nowy numer, ponieważ nie chciał mi powiedzieć, ale jakoś mu się to udało i zadzwonił do mnie. Poprosił mnie, żebym się z nim spotkała, a ja nie potrafiłam mu odmówić. Próbowałam, walczyłam ze sobą, aby oprzeć się pragnieniu zobaczenia go, ale uległam mu, kiedy tylko usłyszałam jak ponownie błaga mnie o spotkanie.
Zaproponował, żebyśmy spotkali się na pomoście na przedmieściu. Nie wiedziałam czego chciał tym razem.
Przygotowywałam się do wyjścia, kiedy Ruby, Danielle i Eleanor równocześnie wpadły do mojego pokoju.
- Jak się maaasz?- zapytała Eleanor, rzucając się na moje łóżko.
Zaśmiałam się pod nosem, układając włosy.
- W porządku. A tyyy?
- Idealnie!- odparła.- Czemu jesteś taka wystrojona?
- Umm... wychodzę.- odpowiedziałam.
- Naprawdę?- odezwała się zaskoczona Ruby.- Nic mi o tym nie wspominałaś. Gdzie wychodzisz?
- I z kim?- dodała Danielle.- Zerwałaś przecież z Nathanem, tylko nie mów mi, że zmienił zdanie.
Pokręciłam głową.
- Nie, jestem umówiona z Zaynem.
- Co?- wszystkie zapytały równocześnie.
Spojrzałam na nie rozbawiona, ich usta przypominały kształtem literę "o". Po krótkiej chwili Eleanor i Danielle zaczęły się zadziornie uśmiechać, natomiast twarz Ruby wyrażała niezadowolenie. To było bardziej niż oczywiste, że nie podobał jej się pomysł mojego wyjścia z Zaynem.
Westchnęłam i wstałam z łóżka, zamierzając przejrzeć się w lusterku, które stało na mojej szafce nocnej.
- Ruby, wiem że ci się to nie podoba, ale proszę, możesz mnie przynajmniej wesprzeć?- powiedziałam, wiążąc włosy w kucyka.
- Dlaczego to robisz?- zapytała.
- Ponieważ chciał się ze mną zobaczyć.- odparłam.
- Po co?- dołączyła się Danielle.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia.
- Kiedy cię o to poprosił?- zapytała Eleanor.- Przyszedł tutaj wcześniej czy...?
- Zadzwonił do mnie.- odpowiedziałam, siadając na łóżku obok Ruby i Danielle.
- Skąd miał twój nowy numer?- zapytała Danielle.- Jestem pewna, że chłopcy mu go nie dali, powiedzieliby nam o tym.
- Nie chciał mi powiedzieć jak go zdobył.- odparłam.- Nie wiem skąd go ma.
- Czy spotkanie się z nim jest naprawdę konieczne?- odezwała się Ruby, wyraźnie wkurzona.
Westchnęłam.
- Po prostu chcę się z nim zobaczyć, okej?
- Ale dlaczego?- kontynuowała.- Myślałam, że chcesz o nim zapomnieć!
- Chcę, ale... Po prostu... nie wiem, nie mogę się powstrzymać. Chcę go zobaczyć.
Ruby pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Nie zapomnisz o nim jeśli cały czas będziesz się z nim spotykać.
- Ale może ona nie chce o nim zapomnieć.- zauważyła Danielle.- Pomyślałaś o tym kiedykolwiek, Ruby?
Ruby spojrzała na nią, marszcząc brwi. Następnie skupiła swoją uwagę na mnie, a ja spuściłam głowę. Danielle miała rację. Głęboko w środku nie chciałam go zapomnieć.
- Wiem, że nie mogę cię powstrzymać.- zaczęła Ruby.- Ale, proszę, uważaj na siebie, okej?
Przytaknęłam i podniosłam się z łóżka, ponieważ musiałam się już zbierać.
- Będę, nie przejmuj się. Muszę już iść.
- Gdzie wasza dwójka się wybiera?- zapytała Eleanor.- Jedziesz swoim samochodem czy Zayn po ciebie przyjeżdża?
- Poprosił mnie, żebyśmy spotkali się na pomoście.- odpowiedziałam, zakładając kurtkę.- I tak, biorę mój samochód. Spotkamy się na miejscu.
- Przytulisz mnie zanim sobie pójdziesz?- zapytała Ruby.
- Jasne.- zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do niej.
Przytuliłyśmy się i nagle Dani i El dołączyły do nas, więc ściskałyśmy się tak pośrodku mojego pokoju.
- Dobra, dziewczyny, do zobaczenia później.- oznajmiłam.
Przytaknęły, a ja puściłam jeszcze do nich oczko, po czym podeszłam do drzwi wyjściowych. Nie widziałam Harry'ego, więc założyłam, że był gdzieś z chłopakami. Najprawdopodobniej u Zayna, ale kto wie?
Wyszłam z budynku i wsiadłam do mojego samochodu. Kiedy tylko zapalił silnik, wycofałam się z podjazdu i skierowałam się na przedmieścia.
Dojazd zajmował jakieś dwadzieścia pięć minut, więc włączyłam radio, próbując nie myśleć o Zaynie. Oczywiście, nie było w tym żadnego sensu. Ten chłopak był jedyną rzeczą o jakiej potrafiłam myśleć.
Byłam zdenerwowana, nie mogłam doczekać się aż go zobaczę. Wiem, że powinnam była być na niego zła, ale myśl, że ponownie zobaczę te jego idealne brązowe oczy, sprawiała, że byłam szczęśliwa.
Zostało mi jeszcze z jakieś pięć minut drogi, kiedy dostałam smsa. Nie mogłam go odczytać, ponieważ jeszcze prowadziłam. Kiedy dojechałam na miejsce, wyciągnęłam telefon z torebki i zobaczyłam wiadomość od Zayna.

Zayn: Hej, właśnie przyjechałem na miejsce. Zadzwoń jeśli nie będziesz mogła mnie znaleźć.

Zablokowałam ekran i włożyłam telefon z powrotem do torebki. Kiedy wysiadłam, zobaczyłam samochód Zayna zaparkowany parę metrów od mojego. Rozejrzałam się dookoła pomostu aż w końcu go zauważyłam.
Siedział na krawędzi molo ze spuszczonymi nogami, tak że jego stopy prawie stykały się z wodą. Patrzył w dół, nie zauważył mojej obecności.
Był wieczór i Londyńskie niebo przybrało odcień granatu. Nie było chłodno, w sumie to było naprawdę ciepło. Woda była taka ładna, taka spokojna. Powietrze było świeże i czułam się naprawdę dobrze.
Podeszłam do miejsca, gdzie siedział Zayn. Po drodze usłyszał moje kroki, więc odwrócił się i wstał, kiedy mnie zobaczył. Włożył ręce do kieszeni swoich spodni, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Hej.- odezwał się.
- Hej.- odparłam.- Jak się masz?
- Teraz idealnie.- oznajmił.- Chodź, usiądźmy tutaj.
Przytaknęłam i usiedliśmy w miejscu, które zajmował Zayn przed moim przyjazdem.
- Więc, o czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytałam go po tym jak oboje zajęliśmy miejsca na krawędzi pomostu.
- Słyszałem, że ty i Nathan zerwaliście.- powiedział, patrząc na mnie.
- Chłopcy ci o tym powiedzieli?
Pokręcił głową.
- Nie, Nathan to zrobił.
- Poszedł się z tobą zobaczyć?- zapytałam go, lekko zszokowana.
Przytaknął.
- Taa. Dał mi też twój nowy numer.
- Ale dlaczego?- dociekałam.
- Powiedział, że chce żebyś była szczęśliwa.- oznajmił.- Powiedział mi również, że wciąż coś do mnie czujesz. To prawda?
Uciekłam od niego wzrokiem, nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie mogłam uwierzyć, że Nathan poszedł się z nim zobaczyć i powiedział mu o wszystkim.
- Nie... to nieprawda.- odparłam, nadal na niego nie patrząc.
- Nie jesteś dobrą kłamczuchą, Chelsea. Wciąż potrafię odróżnić czy kłamiesz czy nie, pamiętasz?
Westchnęłam i spojrzałam na niego.
- Czego ty ode mnie chcesz?!
- Chcę cię z powrotem w moim życiu!- poinformował.- Nie potrafię już tak dłużej żyć! Jesteś jedyną rzeczą o jakiej mogę myśleć i zjada mnie żywcem to, że nie mam cię już dłużej przy sobie. Proszę, po prostu pozwól mi ci to wynagrodzić.
- Bardzo dobrze wiesz, że nie dam ci drugiej szansy.- odparłam.
- Dlaczego?!
- Ponieważ na nią nie zasługujesz.- oznajmiłam.- Zraniłeś mnie i nie mogę zaryzykować ponownie.
- Wiem, że cię zraniłem, ale zaryzykowałaś, kiedy zostałaś moją dziewczyną. Dlaczego nie chcesz zrobić tego jeszcze raz? Ty kochasz mnie, ja kocham ciebie, dlaczego to tak wszystko utrudniasz?
- Łatwo ci powiedzieć.- odparłam.- Poprosić mnie, żebym do ciebie wróciła. Ale nic nie powstrzyma cię przed kolejną zdradą.
- Nie, obiecuję ci, że już cię nie zdradzę. To wszystko to był jeden wielki błąd i tamta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy. Byłem pijany i bardzo dobrze wiesz co się wydarzyło. Tylko jedna szansa, boo, proszę. Zacznijmy to wszystko od początku.
- Nie mogę tego zrobić.- powiedziałam, patrząc na niego.
Westchnął i pokręcił lekko głową.
- Dlaczego jesteś tak kurewsko uparta?- praktycznie wykrzyczał mi w twarz.
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary. Zawładnęła nim wściekłość. W tym momencie ja również zaczęłam stawać się coraz bardziej wściekła. Mam na myśli, to on był wszystkiemu winny i jakby tego było mało to jeszcze na mnie krzyknął? Oh, Boże, byłam taka wkurzona.
- Dlaczego na mnie krzyczysz?- również krzyknęłam.
- Ponieważ doprowadzasz mnie do szału!- odparł.
Wstałam, chcąc odejść. Nie chciałam się z nim kłócić. Wiedziałam, że powiedziałabym mu coś, czego bym potem żałowała i nie chciałam do tego dopuścić. Zayn również się podniósł, a ja bez słów odwróciłam się w drugą stronę, gdzie stał mój samochód. Chwycił mnie za dłoń, sprawiając, że odwróciłam się twarzą do niego.
- Gdzie idziesz?- zapytał oschle, marszcząc brwi.
Uwolniłam się z jego uścisku.
- Do domu. Nie chcę już o tym gadać.
Zaśmiał się sarkastycznie i pokręcił głową.
- Jasne, bo to jest to co robisz najlepiej, odchodzisz! Dlaczego nie chcesz mnie wysłuchać?!
- Co wysłuchać?- krzyknęłam.- Jak to ci przykro, jak chcesz mnie odzyskać, jak nie możesz już dłużej beze mnie żyć, bla, bla, bla. Jestem już tym zmęczona, Zayn!
- Ty jesteś tym zmęczona?- odparł jakby zszokowany.- A co ze mną? Poniżałem się, płakałem jak głupi, piłem, żeby zapomnieć o bólu, kurwa, błagałem cię, żebyś do mnie wróciła dłużej niż półtora roku i ty jesteś tą, która jest zmęczona?
- Nigdy cię o to nie prosiłam!- krzyknęłam.- Nigdy nie prosiłam cię, żebyś za mną łaził! Odcięłam cię od swojego życia z jakiegoś powodu, Zayn! Próbowałam o tobie zapomnieć, ale ty cały czas za mną łazisz! Nigdy nie prosiłam cię, żebyś przestał żyć swoim życiem z mojego powodu!
- Zrobiłem to ponieważ cię kocham!- krzyknął, a jego ciało znajdywało się milimetry od mojego.- Kurewsko cię kocham, ale ty jesteś zbyt uparta by to zobaczyć, by zobaczyć jak wiele dla mnie znaczysz.
- Tak wiele dla ciebie znaczę? Naprawdę?- teraz nadeszła moja kolej by się zaśmiać.- W takim razie dlaczego mnie zdradziłeś?
Przetarł dłońmi swoją twarz i jęknął gardłowo.
- Popełniłem ogromny błąd, wiem o tym. Ale mówiłem ci tak wiele razy, że tego żałuję, dlaczego mi nie wierzysz?
- Ponieważ to nie jest takie łatwe!- krzyknęłam.
Pokręcił głową.
- Jesteś tak cholernie głupia! Zrobiłem dla ciebie wszystko, próbowałem wszystkiego, żeby cię odzyskać, ale ty zawsze mnie odpychasz!
Patrzyłam na niego zszokowana. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie nazwał mnie głupią. Zdał sobie sprawę co palnął, więc próbował mnie objąć, żeby przyciągnąć mnie bliżej siebie, ale odsunęłam się na bok.
- Nie dotykaj mnie.- wyszeptałam.
Łzy pojawiły się w moich oczach. Udało mi się je powstrzymać i odwróciłam się, chcąc odejść. Zayn podążył za mną do mojego samochodu, przepraszając mnie i mówiąc, że wcale tak nie myśli, jednakże nie słuchałam go.
Kiedy znajdywałam się już przy samochodzie, otworzyłam drzwi, ale Zayn zatrzasnął je z powrotem. Spojrzałam na niego wściekła jak diabli.
- Przepraszam!- krzyknął.- Nie chciałem nazwać cię głupią i wiesz o tym. Proszę, Chelsea! Kocham cię i jestem pewny, że ty też mnie kochasz. Spróbujmy jeszcze raz, nie mogę cię znów stracić, proszę.
- Nienawidzę cię, Zayn!- wykrzyczałam mu w twarz.- Od kiedy pojawiłeś się w moim życiu wszystko się zmieniło. Byłam szczęśliwa i zadowolona z tego kim jestem i jaka jestem, ale po tym jak się pojawiłeś wszystko diabli wzięli. Po prostu daj mi odejść, na zawsze. Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć!
Patrzył na mnie zszokowany. Przełknął ciężko gulę w gardle. Zauważyłam, że jego oczy stały się wilgotne. Otworzyłam ponownie drzwi od samochodu i wsiadłam do środka. Odpaliłam silnik, wycofałam i odjechałam. Spojrzałam w lusterko wsteczne i zobaczyłam, że Zayn wciąż stoi w jednym miejscu jak sparaliżowany.
Widząc to w moich oczach pojawiło się więcej łez, które następnie zaczęły spływać po moich policzkach. Droga przede mną stała się rozmazana i ledwo co widziałam gdzie jadę. Zatrzymałam się na poboczu po prawej stronie, żeby się uspokoić.
Zaczęłam szlochać, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie wydarzyło. Nic z tego co powiedziałam Zaynowi nie było prawdą. Zmienił moje życie na lepsze. Taa, zranił mnie, ale to co mieliśmy było piękne. Nie nienawidzę go, tak bardzo go kocham.
Stałam tam tak z jakieś dziesięć minut, rozmyślając nad moim życiem. Tak właściwie to Zayn miał rację. Błagał mnie, poniżał się przede mną, zrobił tak wiele rzeczy, żeby mnie odzyskać. Myślałam nad tym jak wiele dla mnie znaczył, jak uszczęśliwiał mnie kiedykolwiek był przy mnie. Zdałam sobie sprawę w jakim błędzie byłam.
W tamtej chwili zrozumiałam, że potrzebuję go z powrotem w moim życiu. Pragnęłam go bardziej niż czegokolwiek innego na tym świecie, nie mogłam już dłużej bez niego żyć. Jego zdrada nie miała dla mnie już dłużej znaczenia, chciałam jedynie jeszcze raz znaleźć się w jego ramionach.
Zawróciłam pospiesznie i skierowałam się w stronę pomostu. Nie zdałam sobie sprawy z jaką prędkością jechałam dopóki nie usłyszałam naprawdę głośnego dźwięku klaksonu. Spojrzałam przed siebie i moje oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
Ogromna ciężarówka zbliżała się w moją stronę. Natychmiastowo próbowałam zmienić pas by ją wyminąć, ale było już za późno. Pojazd uderzył w mój samochód i w przeciągu sekundy auto znajdywało się w powietrzu.
Krzyknęłam i poczułam jak wylądowało na ziemi. Samochód przeturlikał się parę razy po podłożu.
Pamiętam, że otworzyłam oczy i auto stało do góry nogami, całe zniszczone. Byłam w nim uwięziona, nie mogąc się w ogóle poruszyć. Rozejrzałam się dookoła siebie, ale nic nie widziałam. I wtedy poczułam jak z mojej głowy wypływa krew i wpada wprost do moich oczu. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że moje ubrania są całe porozrywane, moje ręce i nogi całe pokaleczone, a krew znajduje się dosłownie wszędzie.
Zaczęłam rzewnie płakać, krzycząc o pomoc. Wiedziałam, że to był mój koniec. A to co bolało mnie najbardziej to to, że nie dotarłam do Zayna, żeby powiedzieć mu jak bardzo go kocham, żeby mu wybaczyć.
Dani i Nathan mieli rację. Zrozumiałam, że nie mogę już dłużej bez niego żyć, ale było już za późno. Dla mnie, było już za późno. Zamknęłam oczy i to jedyna rzecz jaką pamiętam.

Zayn's POV

Wysiadłem z mojego samochodu, trzaskając drzwiami. Przez całą drogę powrotną byłem wkurzony.
Pokłóciłem się z Chelsea i to ostro. Poprosiłem ją, żeby przyjechała na pomost, żebyśmy porozmawiali, ale kiedy już tam byliśmy, nie wiem jak to się stało, ale wszystko poszło nie tak. Powiedziałem jej, że jest głupia, a ona powiedziała, że mnie nienawidzi, po czym odjechała, zostawiając mnie w tyle.
Nie pojechałem tą samą drogą co ona, pojechałem inną, krótszą. Chłopcy czekali na mnie u mnie w mieszkaniu. Otworzyłem drzwi, trzaskając nimi za sobą.
- Co u licha, Zayn?- odezwał się Liam.
Usiadłem na kanapie, wściekły na siebie za nazwanie jej głupią.
- Stary, co się stało?- zapytał Louis.
Opowiedziałem im wszystko i pod koniec wszyscy patrzyli na mnie z błagalnymi oczami.
I wtedy zadzwonił telefon Harry'ego. Poinformował nas, że to Ruby, po czym odebrał połączenie.
- Hej, kochanie.- przywitał ją.
Byłem w stanie usłyszeć jak Ruby krzyczy niespójne rzeczy, ale nie zrozumiałem ani słowa.
- Hej, uspokój się!- powiedział.- Powiedz mi co się stało.
Spojrzałem na Harry'ego i zobaczyłem jak na jego twarzy maluje się czyste przerażenie. Odpowiedział słabe "tak", po czym się rozłączył.
- Co się stało, Harry?- zapytał Niall.
Spojrzał na nich, a następnie wbił spojrzenie w podłogę.
- Harry?- odezwałem się.- Stary, co się stało?
Popatrzył na mnie z załzawionymi oczami, po czym wziął głęboki oddech.
- Ch-chelsea jest w drodze do szpitala. Ciężarówka uderzyła w jej samochód, jest z nią naprawdę źle. Ruby powiedziała, że nikt nie wie czy to przeżyje.
Patrzyłem na niego z szeroko otwartymi oczami, na chwilę przestając oddychać. Wszystko wokół mnie zaczęło wirować. Nie mogłem w to uwierzyć. Miłość mojego życia była bliska śmierci.

_________________________________

1. Sorki za taką długą przerwę, ale miałam swoje powody, a teraz obecnie jestem na wakacjach i tłumaczę ten rozdział od tygodnia fragmentami, bo ciągle tylko słyszę nad uchem "wyłącz tego laptopa, jesteśmy na wakacjach"; "jak zaraz nie wyłączysz to odepnę ci ten internet i go gdzieś schowam", tak więc nwm jak to będzie z tymi rozdziałami przez wakacje bo za niedługo wyjeżdżam do Francji i tam to już na pewno nie bd tłumaczyć.
2. Przynajmniej przytrzymałam was w niepewności xD Chyba, że któraś postanowiła przeczytać po ang ;)
3. Co obstawiałyście, że się wydarzy? Bo ja jak pierwszy raz to czytałam to myślałam, że Zayn z tego wszystkiego postanowi skoczyć z pomostu i popełnć samobójstwo, a tu bum! Chelsea ma wypadek :(
/Pogryziona przez komary Melly

4 komentarze:

  1. Boże ja normalnie płaczę, biedna Chelsea :'( Mam nadzieję, że z tego wyjdzie... Szczerze mówiąc to ja przez cały czas myślałam, że Zayn w końcu w trakcie tej kłótni złapie ją, pocałuje i będzie ok, a tu takie coś :( Chociaż muszę przyznać, że jak Chelsea już zawróciła ta opcja ze skokiem z pomostu też przyszła mi na myśl ;)
    Jak dla mnie nie masz za co przepraszać, chociaż trochę się przestraszyłam, że skończysz z tłumaczeniem, ale widzę, że raczej nie mam się o co martwić ;)
    Bardzo dziękuję, że mimo tego, że jesteś na wakacjach przetłumaczyłaś rozdział :*
    Jestem mega ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy, więc cerpliwie czekam na kolejne tłumaczenie, bo mój angielski jest no... Przemilczmy ;D A zresztą bardzo lubię Twój sposób pisania :)
    Także życzę udanego wypoczynku, ściskam mocno i do następnego xx
    P.S. Co do pogryzień łączę się w bólu, komary to normalnie zło wcielone 😈 haha ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie będę Cię po bogach całować za ten rozdział. Dzięki niemu 10 minut czekania na odprawę na lotnisku zleciało jak z bicza strzelił, szkoda nawet, że rozdział nie był dłuższy, no ale cóż, trzeba się cieszyć z tego co jest, a jest naprawdę dużo. XD Rozdział genialny, jak zwykle. <3 Mam nadzieję, że jednak Twoja rodzinka się zlituje i pozwoli Ci przetłumaczyć kolejny, bo już się go nie mogę doczekać. ;)
    // Do Anonimka komentującego powyżej:
    Też uważam, że mój angielski jest kiepski, ale przeczytałam to opowiadanie w oryginale i uważam, że nie poszło mi tak źle, a czasem lepiej jest się pomęczyć i przeczytać po angielsku, a potem przeczytać tłumaczenie Melly i sprawdzić ile się zrozumiało, bo w sumie to w przyjemny sposób można się czegoś nauczyć. Jeśli jednak wolisz poczekać na tłumaczenie, z czego oczywiście w 100% się cieszę, bo uważam, że Melly świetnie tłumaczy, to podziwiam Cię za cierpliwość, bo ja nie byłabym w stanie tak czekać. :D
    /// Do Melly:
    Współczuję Ci towarzystwa komarów, (mnie jeszcze nie pogryzły, ale to zapewne dlatego, że nie było mnie teraz w Polsce) ale na pocieszenie dodam, że komary lubią ludzi, którzy mają słodką krew. :P Życzę Ci udanego wyjazdu i proszę Cię, nie zapomnij o Nas. ;)
    Besitos ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego? Dlaczego Chelsea?
    Przecież chciała już do niego wrócić...
    Przez pewną chwilkę też myślałam, że Zayn skoczy z tego pomostu.
    Mnie na szczęście jeszcze komary nie pogryzły, ale pewnie za kilka dni się to zmieni.
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy