Chelsea's POV
Usiadłam skonfundowana na kanapie, obok Nathana. Wyglądał na zmartwionego i będąc szczerą bałam się tego co za chwilę miałam usłyszeć.
- No więc?- odezwałam się.- Mów.
Wziął głęboki oddech i w końcu na mnie spojrzał. Jego oczy były smutne, ale wciąż znajdywał się w nich ten uroczy błysk.
- Musimy... musimy zerwać.- udało mu się wydusić.
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary. Byłam... zszokowana. Nigdy nie pomyślałabym, że to on będzie tym, który będzie chciał zerwać. Wiedziałam, że musieliśmy to zrobić, ale i tak, nie mogłam uwierzyć, że to on zrobił ten krok. Wydawał się być ze mną... szczęśliwy? Ale zgaduję, że się myliłam.
- Dlaczego?- zapytałam go.
Westchnął.
- Wiesz dlaczego.
Nie odpowiedziałam nic, nie wiedziałam co powiedzieć. Po porostu patrzyłam na niego, czując się jakbym była sparaliżowana.
- Nie możesz już dłużej kłamać.- kontynuował.- Może tego nie pokazywałem, ale widziałem, że nie jesteś ze mną szczęśliwa. Próbowałem ci pomóc i bardzo dobrze o tym wiesz. Starałem się jak tylko mogłem, ale twoje serce jest już zajęte. I jestem całkiem pewny, że zawsze będzie należeć do Zayna.
Teraz zrozumiałam. Miał rację. Zawsze wierzyłam, że nie zauważa tego jak sztucznie się przy nim zachowuję, ale znów, myliłam się. Zauważał, ale po prostu nie chciał mi o tym mówić, prawdopodobnie dlatego że wkurzyłabym się na niego.
Nie chciałam, żeby ktokolwiek wiedział, że wciąż jestem zakochana w Zaynie. Nie chciałam, żeby widzieli we mnie głupią małą dziewczynkę ze złamanym sercem. Minęło więcej niż półtora roku, a ja wciąż za nim płakałam. Co ludzie by sobie o mnie pomyśleli? Że jestem głupia, ponieważ kocham go po tym co zrobił. Mam rację?
- To nieprawda, Nathan.- skłamałam.- Nie kocham go już.
- Dlaczego cały czas kłamiesz?- zapytał.- To jest oczywiste, że wciąż jesteś w nim zakochana.
Spuściłam głowę w dół zawstydzona. Wykorzystałam go i nawet nie miałam odwagi, żeby zakończyć ten teatrzyk. A teraz siedzę na przeciwko niego i słyszę z jego ust całą prawdę.
- Przepraszam.- powiedziałam, podnosząc na niego wzrok.- Przepraszam za to, że cię wykorzystałam i za to, że nie miałam odwagi powiedzieć ci tego wszystkiego prosto w oczy. Nie chciałam cię zasmucić ani złamać ci serca. Jesteś takim wspaniałym facetem i dobrym przyjacielem, po prostu... nie mogłam.
- Nie przejmuj się tym.- odparł.- To ja ci zasugerowałem, żebyś to zrobiła, to moja wina od samego początku.
- Proszę, nie bądź na mnie zły.- błagałam.
Zaśmiał się pod nosem.
- Nie bądź głupiutka, Chelsea. Nie jestem. Chciałem ci pomóc, już ci to mówiłem. Ale po tym jak poszłaś się z nim zobaczyć, zdałem sobie sprawę, że nadal coś do niego czujesz. Czułem jak powoli mnie od siebie odpychasz. I będąc szczerym, jestem ci wdzięczny, ze to zrobiłaś. Zdałem sobie sprawę, ze... nie jestem już w tobie zakochany. Kocham cię, ale jedynie jako przyjaciółkę.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, czując ulgę, że nie żywił już do mnie miłości. I że nie był na mnie zły. Naprawdę nie mogłabym poradzić sobie z faktem, że już nigdy więcej by się do mnie nie odezwał, był naprawdę dobrym gościem.
- Próbowałam.- zaczęłam.- Próbowałam o nim zapomnieć, ale on był wszędzie. Wszędzie gdzie bym się nie ruszyła, słyszałam jego głos w radiu, albo widziałam jego twarz w telewizji, kiedy puszczany był któryś z ich teledysków. Tak bardzo próbowałam wyrzucić go z mojego życia, ale po prostu cały czas do niego wracałam. Tak bardzo przepraszam.
Mój głos załamał się pod koniec ostatniego zdania i poczułam jak moje oczy stają się wilgotne. Byłam smutna, w końcu powiedziałam to co czułam, powiedziałam Nathanowi prawdę, mając nadzieję, że mnie zrozumie.
- Wiem o tym.- odparł, prawą dłonią głaszcząc moje plecy w górę i w dół.- Rozumiem to. Mogłem to wyczuć. Zawsze byłaś jakby w jakimś transie, kiedy gdzieś wychodziliśmy czy oglądaliśmy film. Wiem, że nie otworzyłaś się przede mną za bardzo, tak jak to zrobiłaś przed Zaynem. Jest jeszcze tak wiele różnych rzeczy, których o tobie nie wiem.
- Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?- zapytałam go ponownie, a moja niepewność powróciła.- Za wykorzystanie cię?
- Przestań o to pytać!- westchnął.- Oboje tego chcieliśmy i kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, wiedziałem, że wciąż jesteś w nim zakochana, więc przestań przepraszać!
- Dziękuję.- powiedziałam, uśmiechając się.- Za to, że próbowałeś mi pomóc. Naprawdę to doceniam. Tak bardzo mi przykro, że skończyło się to w taki sposób.
Uśmiechnął się i podniósł się z kanapy.
- Taa.- odparł.- Muszę już iść. Moi kumple z zespołu na mnie czekają.
Przytaknęłam i również się podniosłam.
Podeszliśmy do drzwi i czekałam aż założy swoje białe tenisówki.
- Proszę, nie pozwól mu odejść.- powiedział, kiedy miał już otworzyć drzwi.
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Naprawdę nie miałam pojęcia o czym mówił.
- Nie odpychaj już dłużej Zayna.- kontynuował.- Za bardzo go kochasz i z tego co widziałem, przez to co zrobił w ciągu tych paru tygodni, on też cię kocha. Widziałem liściki i prezenty, które ci wysłał.
- Skąd o nich wiesz?- zapytałam.
- Widziałem je którejś nocy, kiedy spałaś.- odpowiedział.- Chodzi o to, że za bardzo cierpisz. Wiem, że się boisz, ale on jest twoją prawdziwą miłością. Wiem, że on jest jedynym, który jest w stanie cię uszczęśliwić. Dlaczego nie zawalczysz o swoją miłość?
Wzruszyłam lekko ramionami, nie wiedząc co odpowiedzieć. Wszyscy ciągle mi to powtarzali i zaczęłam wierzyć, że może to i prawda. Ale nawet jeśli, w mojej głowie wciąż odzywał się ten głosik, który mówił mi zupełnie coś innego i to jego zawsze słuchałam.
Nathan zauważył, że nie wiem co powiedzieć, więc westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Wiesz, może któregoś dnia zdasz sobie sprawę, że nie potrafisz już dłużej bez niego żyć, ale wtedy może być już za późno.- oznajmił.- Pomyśl o tym, okej?
Przytaknęłam.
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
- Oczywiście, że jesteśmy.- potwierdził.
- To dobrze.
Przytuliliśmy się i Nathan pocałował mnie w prawy policzek, po czym wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. Kiedy wróciłam do salonu, rzuciłam się na kanapę.
Czułam się jakby ogromny kamień spadł mi z serca. Czułam ulgę. Ponownie byłam singielką i byłam szczęśliwa, że ja i Nathan nadal jesteśmy przyjaciółmi.
Myślałam o tym co mi powiedział. Boże, miał tak ogromną rację. We wszystkim. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że może powinnam dać Zaynowi kolejną szansę. Ale wtedy przypomniałam sobie co zrobił i postanowiłam, że nie zaryzykuję ponownie. Nie dałabym sobie rady, gdybym musiała ponownie przechodzić przez ten ból. Prędzej czy później o nim zapomnę. Prawda?
- Nie przejmuj się tym.- odparł.- To ja ci zasugerowałem, żebyś to zrobiła, to moja wina od samego początku.
- Proszę, nie bądź na mnie zły.- błagałam.
Zaśmiał się pod nosem.
- Nie bądź głupiutka, Chelsea. Nie jestem. Chciałem ci pomóc, już ci to mówiłem. Ale po tym jak poszłaś się z nim zobaczyć, zdałem sobie sprawę, że nadal coś do niego czujesz. Czułem jak powoli mnie od siebie odpychasz. I będąc szczerym, jestem ci wdzięczny, ze to zrobiłaś. Zdałem sobie sprawę, ze... nie jestem już w tobie zakochany. Kocham cię, ale jedynie jako przyjaciółkę.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, czując ulgę, że nie żywił już do mnie miłości. I że nie był na mnie zły. Naprawdę nie mogłabym poradzić sobie z faktem, że już nigdy więcej by się do mnie nie odezwał, był naprawdę dobrym gościem.
- Próbowałam.- zaczęłam.- Próbowałam o nim zapomnieć, ale on był wszędzie. Wszędzie gdzie bym się nie ruszyła, słyszałam jego głos w radiu, albo widziałam jego twarz w telewizji, kiedy puszczany był któryś z ich teledysków. Tak bardzo próbowałam wyrzucić go z mojego życia, ale po prostu cały czas do niego wracałam. Tak bardzo przepraszam.
Mój głos załamał się pod koniec ostatniego zdania i poczułam jak moje oczy stają się wilgotne. Byłam smutna, w końcu powiedziałam to co czułam, powiedziałam Nathanowi prawdę, mając nadzieję, że mnie zrozumie.
- Wiem o tym.- odparł, prawą dłonią głaszcząc moje plecy w górę i w dół.- Rozumiem to. Mogłem to wyczuć. Zawsze byłaś jakby w jakimś transie, kiedy gdzieś wychodziliśmy czy oglądaliśmy film. Wiem, że nie otworzyłaś się przede mną za bardzo, tak jak to zrobiłaś przed Zaynem. Jest jeszcze tak wiele różnych rzeczy, których o tobie nie wiem.
- Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?- zapytałam go ponownie, a moja niepewność powróciła.- Za wykorzystanie cię?
- Przestań o to pytać!- westchnął.- Oboje tego chcieliśmy i kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, wiedziałem, że wciąż jesteś w nim zakochana, więc przestań przepraszać!
- Dziękuję.- powiedziałam, uśmiechając się.- Za to, że próbowałeś mi pomóc. Naprawdę to doceniam. Tak bardzo mi przykro, że skończyło się to w taki sposób.
Uśmiechnął się i podniósł się z kanapy.
- Taa.- odparł.- Muszę już iść. Moi kumple z zespołu na mnie czekają.
Przytaknęłam i również się podniosłam.
Podeszliśmy do drzwi i czekałam aż założy swoje białe tenisówki.
- Proszę, nie pozwól mu odejść.- powiedział, kiedy miał już otworzyć drzwi.
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Naprawdę nie miałam pojęcia o czym mówił.
- Nie odpychaj już dłużej Zayna.- kontynuował.- Za bardzo go kochasz i z tego co widziałem, przez to co zrobił w ciągu tych paru tygodni, on też cię kocha. Widziałem liściki i prezenty, które ci wysłał.
- Skąd o nich wiesz?- zapytałam.
- Widziałem je którejś nocy, kiedy spałaś.- odpowiedział.- Chodzi o to, że za bardzo cierpisz. Wiem, że się boisz, ale on jest twoją prawdziwą miłością. Wiem, że on jest jedynym, który jest w stanie cię uszczęśliwić. Dlaczego nie zawalczysz o swoją miłość?
Wzruszyłam lekko ramionami, nie wiedząc co odpowiedzieć. Wszyscy ciągle mi to powtarzali i zaczęłam wierzyć, że może to i prawda. Ale nawet jeśli, w mojej głowie wciąż odzywał się ten głosik, który mówił mi zupełnie coś innego i to jego zawsze słuchałam.
Nathan zauważył, że nie wiem co powiedzieć, więc westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Wiesz, może któregoś dnia zdasz sobie sprawę, że nie potrafisz już dłużej bez niego żyć, ale wtedy może być już za późno.- oznajmił.- Pomyśl o tym, okej?
Przytaknęłam.
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
- Oczywiście, że jesteśmy.- potwierdził.
- To dobrze.
Przytuliliśmy się i Nathan pocałował mnie w prawy policzek, po czym wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. Kiedy wróciłam do salonu, rzuciłam się na kanapę.
Czułam się jakby ogromny kamień spadł mi z serca. Czułam ulgę. Ponownie byłam singielką i byłam szczęśliwa, że ja i Nathan nadal jesteśmy przyjaciółmi.
Myślałam o tym co mi powiedział. Boże, miał tak ogromną rację. We wszystkim. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że może powinnam dać Zaynowi kolejną szansę. Ale wtedy przypomniałam sobie co zrobił i postanowiłam, że nie zaryzykuję ponownie. Nie dałabym sobie rady, gdybym musiała ponownie przechodzić przez ten ból. Prędzej czy później o nim zapomnę. Prawda?
Zayn's POV
Leżałem na moim łóżku, wpatrując się w sufit. Tak bardzo tęskniłem za Chelsea, była jedyną rzeczą o jakiej mogłem myśleć.
Wysłałem jej liściki, na których napisałem jej jak bardzo ją kocham i jak bardzo wszystkiego żałuję, prosząc ją o drugą szansę. Wysłałem jej kwiaty, prezenty i co tylko się dało. Ale ona wciąż do mnie nie wróciła. Nie wiedziałem co mam już dalej robić.
Zatraciłem się tak w moich myślach, ale powróciłem do świata żywych, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Westchnąłem i podniosłem się z kanapy, podchodząc do drzwi. Nie miałem pojęcia kto to mógł być, nie spodziewałem się nikogo. Nie mogli to być chłopcy, Niall miał zapasowe klucze, nie dzwoniliby.
Otworzyłem drzwi i zastygłem, kiedy zobaczyłem w nich Nathana, trzymającego obie dłonie w kieszeniach.
- Hej.- przywitał się.
- Um... hej.- odpowiedziałem zmieszany.- Co tutaj robisz?
- Mogę wejść?- zapytał.- Muszę z tobą o czymś porozmawiać.
- Jasne.- odparłem. Zszedłem mu z drogi i wszedł do środka. Poprowadziłem go na kanapę, na której oboje usiedliśmy.
- Przyszedłem tutaj, żeby porozmawiać z tobą o Chelsea.- poinformował.
Moje serce przestało na chwilę bić, kiedy usłyszałem jak wypowiada jej imię.
- Co z nią?
- Zerwaliśmy.- oznajmił.
Moje oczy rozszerzyły się z szoku, nie mogłem w to uwierzyć.
- Dlaczego?- udało mi się powiedzieć.
- Nie było sensu już dłużej udawać.- odpowiedział.- Zakładam, że wiesz, że ona wciąż cię kocha, ponieważ widziałem jak zawzięcie próbowałeś sprawić, żeby ci wybaczyła, pomimo tego, że chodziła ze mną.
Westchnąłem i wzruszyłem lekko ramionami. Ani trochę nie czułem się zawstydzony tym co zrobiłem. Mam na myśli, w miłości i na wojnie wszystkie ruchy dozwolone, prawda? Kocham ją i chcę ją odzyskać.
- W każdym bądź razie.- kontynuował.- Przyszedłem tutaj, żeby powiedzieć ci, żebyś jej nie przekreślał. Jest taką idealną dziewczyną i to jest bardziej niż oczywiste, że to ty jesteś jej szczęściem. Jest po prostu zbyt uparta i przerażona jednocześnie.
- Wiem, że jest.- odparłem.- Wiem, że popełniłem błąd, ale potrzebuję tylko jednej szansy, a ona nie chce mi jej dać. Kocham ją, naprawdę. Nie wiem co mam już robić.
- Chelsea powiedziała mi, że nie masz jej nowego numeru telefonu. Co byś powiedział, gdybym ci go teraz dał?
- Zrobiłbyś to?- zapytałem go zaskoczony.
- Taa, czemu nie?- odparł.
- Ale myślałem, że ją kochasz.- oznajmiłem zmieszany.
Westchnął.
- Zdałem sobie sprawę, że kocham ją jedynie jako przyjaciółkę. Chcę, żeby była szczęśliwa i jak już ci mówiłem, wiesz jak ją uszczęśliwić. Więc chcesz jej numer czy nie?
Przytaknąłem szybko, na co wyciągnął telefon ze swojej kieszeni. Podyktował mi numer, po czym wstał z kanapy.
- Tym razem radzę ci jej nie zranić.- odezwał się, kiedy miał już wyjść.
- Nie zranię.- zapewniłem go.
- Nawet nie próbuj.- oznajmił.- Albo tym razem to ja będę tym, który pobije cię na kwaśne jabłko, a nie jej brat.
Przytaknąłem, po czym wyszedł. Szybko zamknąłem za nim drzwi i wróciłem do salonu.
Wykręciłem numer Chelsea i czekałem zdenerwowany aż odbierze.
- Halo?- odezwała się po drugiej stronie.
Moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy usłyszałem jej ciepły głos.
- H-hej, boo.
- Zayn?- zapytała zszokowana.- Skąd masz mój numer?
- To nie ma znaczenia.- odpowiedziałem.- Możemy się, proszę, spotkać?
- Po co?- odparła oschle.
- Muszę się z tobą zobaczyć, porozmawiać z tobą.- oznajmiłem.- Jedynie godzina, nic więcej.
Nie odzywała się przez chwilę, wiedziałem, że walczyła ze sobą, próbując znaleźć w sobie siłę by mi odmówić.
- Proszę?- błagałem.
W końcu westchnęła.
- Dobra. Powiedz mi tylko gdzie i kiedy.
Przekazałem jej wszystkie informacje, po czym szybko się rozłączyła. Byłem taki szczęśliwy po tej rozmowie, nawet nie macie pojęcia.
Rzuciłem się na łóżko, uśmiechając się jak idiota. Napisałem do chłopaków, mówiąc im co się wydarzyło. Od razu do mnie oddzwonili i wypytywali o więcej szczegółów. Ledwo co udało mi się ich przekrzyczeć, byli tym tacy podekscytowani.
Ja natomiast byłem zdenerwowany, w końcu miałem się z nią zobaczyć. Miałem nadzieję, że może tym razem nareszcie uda mi się ją przekonać i zostanie ze mną.
- Zdałem sobie sprawę, że kocham ją jedynie jako przyjaciółkę. Chcę, żeby była szczęśliwa i jak już ci mówiłem, wiesz jak ją uszczęśliwić. Więc chcesz jej numer czy nie?
Przytaknąłem szybko, na co wyciągnął telefon ze swojej kieszeni. Podyktował mi numer, po czym wstał z kanapy.
- Tym razem radzę ci jej nie zranić.- odezwał się, kiedy miał już wyjść.
- Nie zranię.- zapewniłem go.
- Nawet nie próbuj.- oznajmił.- Albo tym razem to ja będę tym, który pobije cię na kwaśne jabłko, a nie jej brat.
Przytaknąłem, po czym wyszedł. Szybko zamknąłem za nim drzwi i wróciłem do salonu.
Wykręciłem numer Chelsea i czekałem zdenerwowany aż odbierze.
- Halo?- odezwała się po drugiej stronie.
Moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy usłyszałem jej ciepły głos.
- H-hej, boo.
- Zayn?- zapytała zszokowana.- Skąd masz mój numer?
- To nie ma znaczenia.- odpowiedziałem.- Możemy się, proszę, spotkać?
- Po co?- odparła oschle.
- Muszę się z tobą zobaczyć, porozmawiać z tobą.- oznajmiłem.- Jedynie godzina, nic więcej.
Nie odzywała się przez chwilę, wiedziałem, że walczyła ze sobą, próbując znaleźć w sobie siłę by mi odmówić.
- Proszę?- błagałem.
W końcu westchnęła.
- Dobra. Powiedz mi tylko gdzie i kiedy.
Przekazałem jej wszystkie informacje, po czym szybko się rozłączyła. Byłem taki szczęśliwy po tej rozmowie, nawet nie macie pojęcia.
Rzuciłem się na łóżko, uśmiechając się jak idiota. Napisałem do chłopaków, mówiąc im co się wydarzyło. Od razu do mnie oddzwonili i wypytywali o więcej szczegółów. Ledwo co udało mi się ich przekrzyczeć, byli tym tacy podekscytowani.
Ja natomiast byłem zdenerwowany, w końcu miałem się z nią zobaczyć. Miałem nadzieję, że może tym razem nareszcie uda mi się ją przekonać i zostanie ze mną.
___________________________________
Przyznawać się kto polubił Nathana po tym rozdziale! Ja tak. :D
Wgl, Zayn, to ja nwm czy cię w domu uczyli, że jak ktoś ci wyświadczy przysługę, albo z czymś pomoże, to się tej osobie dziękuje xD
Tytuł tego rozdziału trochę nie pasuje, ale nie da się go inaczej przetłumaczyć. Po angielsku robi to sens, ale po polsku już nie... Dotyczy on ostatniego zdania Zayna (w sensie w jego myślach :P ), tzn. "I hoped that maybe, this time, I will finally make her stay."
A w następnym rozdziale zaczyna się moja kochana drama, buahahahaha :P
Coś ty się tak z tą dramą uwzięła? Skoro tak bardzo lubisz jak się coś złego dzieje, to może poczytaj sobie takie książki jak np. "Romeo i Julia". :P
OdpowiedzUsuńTytuł rzeczywiście trochę dziwny i tak jakby nie pasuje. :(
Taa, jestem pewna, że Zayn wyciągnie z tego jakieś wnioski i na pewno od dzisiaj będzie dziękował za każdą wyświadczoną mu przysługę. :P
Rany, ale słodko się zrobiło. On zadzwonił do niej. <3 <3 <3
Nie no od tego rozdziału Nathan jest ok, w sensie, nie ubóstwiam go, ale też nie wkurza mnie tak jak wcześniej. :D
Dzięki za przetłumaczenie rozdziału. ;*** Jest super, jak zawsze zresztą. Już się nie mogę doczekać następnego. Teraz tak sobie żyję: "byle do czwartku". XD
Do nexta. Abrazos. ;)
Świetny rozdział!! Nie spodziewałam się tego że to Nathan zakończy ich związek... ;)
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńNathan zakończył związek, strasznie się cieszę.
Chelsea w końcu musi się przełamać i wybaczyć tą zdradę. Wiem, że to trudne, no ale...
Czekam na kolejny ;*
♥♥
OdpowiedzUsuńKiedy następnu rozdział ? Nie może się doczekać ! Kocham to opowiadanie !!♥♥
OdpowiedzUsuńDo tytułu bardziej by pasowało "nadzieja na pozostanie" ;p Albo dosłowne przetłumaczenie tego zdania "Miałem nadzieję, że to czas, i wreszcie sprawię by została" ale też może być. Ważna jest treść. Fajny rozdział. Jestem na tym blogu pierwszy raz. Jest ciekawie :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńKiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału? ;)
Buziaki xx