wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 64 - Liściki

Zayn's POV

Perrie nawet nie czekała aż zaproszę ją do środka. Po prostu wywróciła oczami na mój komentarz i wyminęła mnie.
Jęknąłem z frustracji i zamknąłem za nią drzwi. Udała się prosto do salonu i czekała tam na mnie, z ramionami wciąż założonymi na piersi, stojąc przed kanapą.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałem ją ponownie.
- Po prostu chciałam się z tobą zobaczyć.- odpowiedziała.
Podeszła bliżej mnie, ale od razu zareagowałem i cofnąłem się o krok, co sprawiło że się zatrzymała.
- Jeśli znowu jesteś tutaj po to po co myślę, że jesteś to możesz sobie już iść.- poinformowałem ją.- Myślałem, że już to zrozumiałaś.
- Dlaczego cały czas mnie od siebie odpychasz?- zapytała mnie powoli, próbując brzmieć na załamaną.
Ale to nie zadziałało. Nie była aż tak dobrą aktorką, a poza tym nadal wiem kiedy dokładnie kłamie.
- Ponieważ cię nie kocham i bardzo dobrze o tym wiesz.- odpowiedziałem.- Dlaczego nie chcesz tego zrozumieć?
- Chcę ci pomóc.- powiedziała, ponownie się do mnie przybliżając.- Mogę sprawić, że o niej zapomnisz, tylko mi na to pozwól.
Tym razem się nie cofnąłem. Po prostu stałem w miejscu, chcąc się dowiedzieć co zrobi.
Potarła moje ramiona swoimi dłońmi, a następnie objęła mnie w pasie, przytulając się do mnie. Była ode mnie niższa, więc musiała patrzeć na mnie z dołu. Przypatrywałem się jej, nie ruszając się. Nawet nie odwzajemniłem jej gestu, czekałem jedynie na jej następny ruch.
- Pamiętasz te wszystkie dobre czasy?- zapytała mnie.- Czasy, które zawsze spędzaliśmy razem, przytulając się, śmiejąc się i nie przejmując się niczym? Tęsknię za nimi.
- Taa, pamiętam je.- odparłem.- Ale to ty je zniszczyłaś. I nie, ani trochę za nimi nie tęsknię.
- Przepraszam. Dlaczego mi nie wierzysz?
- Ponieważ wiem, że nie przepraszasz szczerze.
- Skąd możesz to wiedzieć?- zapytała.
- Po prostu to wiem.- odpowiedziałem.- Ale proszę, możesz ruszyć do przodu?
- Nie chcę. Pragnę jedynie ciebie, jesteś moim całym światem.
Zaśmiałem się sarkastycznie, przez co spojrzała na mnie skonfundowana, z dziwnym wyrazem twarzy.
- Przestań kłamać, Perrie.- powiedziałem.- Oboje wiemy, że mnie nie kochasz. Masz jedynie obsesję.
- Nieprawda!- odparła, próbując brzmieć na urażoną.- Pozwól mi ci to wynagrodzić.
Następnie stanęła na palcach i pochyliła się do przodu, próbując mnie pocałować. Natychmiastowo uwolniłem się z jej ramion i odsunąłem się od niej. Przeszedłem obok niej i zatrzymałem się za nią. Odwróciła się i ponownie założyła ramiona na piersi.
- Mogę sprawić, że o niej zapomnisz!- wykrzyczała w moją stronę.
- Ale ja nie chcę o niej zapomnieć!- odparłem tym samym tonem.
- Dlaczego ona jest taka wyjątkowa?- zapytała mnie po chwili ciszy ze swojej strony.- Co ona takiego dla ciebie zrobiła, że jesteś w niej taki zakochany?
- Po prostu mnie kochała i nie prosiła o nic w zamian.- odpowiedziałem.- I robiła wiele innych rzeczy, których ty nigdy nie robiłaś.
- Tak bardzo chcesz dostać od niej kolejną szansę, ale nie możesz dać kolejnej szansy mnie?- wykrzyczała.- Dlaczego?
- To już inna historia.- oznajmiłem.- I przestań na mnie krzyczeć, nie chcę się z tobą kłócić!
- Ja też tego nie chcę!- krzyknęła.- Ale ty cały czas mnie odpychasz, jakbym kurwa była nic nie warta!
- Dobrze wiesz, że nigdy tak o tobie nie myślałem!- odparłem, wciąż spokojny.- Dlaczego nie chcesz zrozumieć, że to co mieliśmy już przepadło? Poważnie, rusz do przodu!
- Nie mogę ruszyć do przodu, ponieważ cię kocham!- wykrzyczała.- Dlaczego nie możesz tego zobaczyć?
- Perrie, proszę, uspokój się. Nie chcę powiedzieć czegoś, czego będę potem żałował, więc proszę, możesz już iść?
- Ale ja cię kocham!- krzyknęła, a w jej oczach pojawiły się udawane łzy.
- Jeśli mnie kochasz to daj mi odejść!- wykrzyczałem, robiąc się coraz bardziej zirytowany.- Mam już dość twojego uganiania się za mną! Minęły już prawie trzy lata, ty tego w ogóle nie widzisz? Nie kocham cię już!
Patrzyła na mnie przez chwilę, nie odzywając się, a łzy spływały po jej twarzy. Nie czułem się źle z tym, że płakała, już jej powiedziałem, że wiem, że udaje. Boże, ta dziewczyna naprawdę miała obsesję.
- Naprawdę ją kochasz, co nie?- zapytała mnie.
Przytaknąłem głową, pewny siebie.
- Kocham. Bardziej niż możesz to sobie wyobrazić.
Westchnęła i otarła swoje sztuczne łzy. Chwyciła swoją torebkę, która leżała na kanapie i podeszła do drzwi. Wyszła, nie odzywając się już ani słowem.
Westchnąłem i zamknąłem za nią drzwi.
Podczas tego roku i siedmiu miesięcy, kiedy nie byłem już z Chelsea, Perrie cały czas przychodziła do mojego mieszkania. Nadal miała jedne z moich zapasowych kluczy, nie chciała mi ich oddać, więc za każdym razem sama wpuszczała się do środka.
Za każdym razem było tak samo: zaczynała płakać, błagać i krzyczeć. Parę razy nawet próbowała się ze mną przespać, ale udało mi się ją powstrzymać. I tym razem również upewniłem się, że do niczego nie dojdzie.
Miałem już dosyć jej zachowania, ale robiłem co tylko mogłem, żeby zrozumiała, że to co nas łączyło już przepadło, bez ranienia jej uczuć. Ale to było takie trudne, ta dziewczyna była naprawdę uparta, myślała, że cały wszechświat zależy od niej.
Nie myślałem już o tym dłużej. Wyłączyłem telewizję i poszedłem do mojego pokoju. Wyciągnąłem z mojej szuflady parę białych kartek i jakieś ołówki. Położyłem wszystko na łóżku, wraz z kilkoma kredkami i zacząłem wcielać w życie mój plan, aby odzyskać moją boo.

Chelsea's POV

- Dzisiejszy wieczór minął naprawdę miło.- podsumował Nathan, śmiejąc się pod nosem.
Właśnie wróciliśmy z naszej randki i Nathan odprowadził mnie pod same drzwi, gdzie jeszcze rozmawialiśmy.
- Taa, zgadzam się.- skłamałam, wymuszając uśmiech.
Objął mnie w talii, na co ja objęłam go w ramionach. Pocałował mnie w policzek, po czym na mnie spojrzał.
- Chcesz się spotkać jutro?- zapytał mnie.- Tylko ty i ja.
Przygryzłam wargę, próbując wymyślić jakieś dobre kłamstwo. Nie chciałam spędzać z nim całego dnia, nie chciałam robić mu złudnych nadzieji co do przyszłości naszego związku.
- Umm... nie wiem jeszcze.- odpowiedziałam.- Nie wiem czy Ruby albo pozostali nie będą mnie do czegoś potrzebować. Ale napiszę do ciebie rano.
Wyglądał na trochę rozczarowanego, ale przytaknął, uśmiechając się przy tym.
- Jasne.- odparł.
Pochylił się do przodu i pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek, ale odsunęłam się szybko.
- Więc, zgaduję, że porozmawiamy jutro.- powiedział, uwalniając mnie spomiędzy swoich ramion.
Przytaknęłam.
- Pewnie.
Uśmiechnął się do mnie, a następnie mnie przytulił, po czym sobie poszedł. Normalnie by mnie jeszcze pocałował, ale tym razem tego nie zrobił. Nie wiedziałam dlaczego, ale zostawiłam to tak, uważając, że to nic takiego.
Otworzyłam drzwi i kiedy znalazłam się w środku, ściągnęłam szpilki. Westchnęłam, kiedy moje stopy zetknęły się z podłogą, potrzebowałam tego.
Nathan zabrał mnie na jakąś romantyczną kolację. Szczerze to nie wiem dlaczego to zrobił, już mu kiedyś powiedziałam, że nie lubię tych wszystkich romantycznych rzeczy. Ale i tak wymusiłam uśmiech, więc nawet nie miał jak zauważyć, że coś mi się nie podoba, więc taa. Nie otworzyłam się przed nim za bardzo, wciąż nie wiedział o mnie wielu rzeczy, o których wiedział Zayn.
To dlatego, że nie czułam się przy nim zbyt komfortowo. Wiedziałam, że nie powinnam, ponieważ Nathan był takim kochanym facetem, ale... po prostu nie mogłam. Nie sprawiał, że czułam się dobrze w swojej własnej skórze, tak jak to było przy Zaynie.
Boże, wszystko to co robił Nathan porównywałam do Zayna. I jak dla mnie, Zayn we wszystkim był lepszy. Tak bardzo chciałam go znienawidzić. Ale tak bardzo go kochałam, że nie potrafiłam go znienawidzić.
To spotkanie z Zaynem namieszało mi w głowie. Była to jedyna rzecz o jakiej byłam w stanie myśleć. Wyglądał okropnie i jedyne co chciałam zrobić to wrócić do jego mieszkania, przytulić go, pocałować go, kochać go.
Powróciłam do świata żywych, kiedy zauważyłam Harry'ego i Ruby na kanapie, przytulających się i oglądających jakiś dziwny film.
- Hej.- przywitałam się, siadając obok Ruby.
Harry chwycił pilota i zatrzymał film.
- Hej.- odpowiedziała.- Jak twoja randka?
Wzruszyłam ramionami.
- Dobrze.
Harry się zaśmiał, sprawiając, że wraz z Ruby spojrzałyśmy na niego zdezorientowane.
- Nie potrafisz kłamać.- powiedział, kręcąc głową.- Nie mogę uwierzyć, że Nathan wciąż nie umie stwierdzić kiedy udajesz.
Westchnęłam i spuściłam wzrok. Miał rację. Harry był moim przyjacielem i wiedział kiedy udaję, ale mój własny chłopak nie.
- A to tylko potwierdza, że powinnaś z nim zerwać.- kontynuował.
- Nie otworzyłam się przed nim za bardzo, to nie jego wina.- broniłam Nathana.
- Nawet jeśli, jest twoim chłopakiem.- odparł.- Chłopak zawsze powinien wiedzieć kiedy jego dziewczyna udaje czy kłamie. Ale z tego co pamiętam to on jeszcze tego nie wie.
Westchnęłam.
- Odpuść mu już. Cały czas na niego narzekasz.
- Próbuję jedynie otworzyć ci oczy.- oznajmił.
- Tak bardzo jak nienawidzę się z nim zgadzać.- zaczęła Ruby.- Haz ma rację. Musisz zakończyć tą szopkę
Wstałam z kanapy i chwyciłam moją torebkę.
- Chyba tak zrobię.- odparłam.- Dobranoc kochani, bawcie się dobrze.
- Dobranoc!- odpowiedzieli w tym samym momencie.
Udałam się do mojego pokoju. Słyszałam jeszcze jak Harry i Ruby coś do siebie szepczą, ale zignorowałam to. Byłam taka zmęczona przez to, że nie spałam ostatniej nocy.
Zdecydowałam, że wezmę prysznic, czułam się trochę spocona. Skończyłam po jakiś dziesięciu minutach, to było tak cholernie relaksujące i szczerze to nie chciałam stamtąd wychodzić w najbliższym czasie. Ale zmęczenie mnie przezwyciężyło, więc wyszłam z kabiny, przebierając się w moją pidżamę.
Położyłam się w łóżku i naciągnęłam pościel na głowę. Zasnęłam od razu.
Obudziłam się następnego dnia około wpół do jedenastej. Naprawdę długo spałam, ale potrzebowałam tego. Spędziłam jeszcze trochę czasu w łóżku, myśląc o tym jak powinnam zerwać z Nathanem.
Ponownie spojrzałam na zegarek i okazało się, że jest już kwadrans po dwunastej, więc zdecydowałam, że to najwyższy czas by wstać z łóżka. Usiadłam na jego skraju i przetarłam oczy.
Ziewnęłam, po czym się podniosłam. Kiedy miałam już otworzyć drzwi, coś przykuło moją uwagę. Moja plazma obklejona była kolorowymi karteczkami.
Byłam zdezorientowana. Ponownie przetarłam oczy, myśląc, że może to sen. Ale nie był to sen.
Podeszłam bliżej i odkleiłam pierwszą karteczkę, która znajdywała się na telewizorze. Była ona jasnozielona i było na niej coś napisane czarnym długopisem. 
Moje serce na chwilę przestało bić, kiedy podniosłam ją bliżej mojej twarzy. Od razu rozpoznałam charakter pisma i wiedziałam już od kogo są te wszystkie liściki.
_____________________________________


Sorki za jakiekolwiek błędy, szczególnie pod koniec, ale oczy mi się kleją :( 
/Melly

5 komentarzy:

  1. 1. Ja żadnych błędów ani literówek nie zauważyłam, więc albo byłam tak zaabsorbowana czytaniem, że po prostu nie zwróciłam na nie uwagi, albo ich nie było. XD
    2. (chyba powinien być to pierwszy punkt, ale już trudno, nie chce mi się zmieniać) Super rozdział! Nie mogę się doczekać czwartku, kiedy pojawi się następny. Jestem strasznie ciekawa co będzie na tych karteczka, bo od kogo są to, chyba tak jak wszyscy, wiem. :D
    3. Żeby ci się już oczka nie kleiły (nie wiem czym ty je smarujesz, masłem orzechowym czy co? :P) polecam brać się wcześniej za tłumaczenie i robić mniej przerw na jedzenie, oraz przyciszyć muzykę. Jestem pewna, ze pójdzie ci dużo szybciej, co za tym idzie wcześniej skończysz. :P
    4. W sumie to szkoda mi teraz Perrie. No bo na początku jej nie lubiłam przez tego bloga (w ogóle uważam, że jej zdjęcie na tym blogu jest świetne, strasznie pasuje do bohaterki), no ale w sumie to razem z Zaynem tworzą świetną parę, no i trochę tak mi jej szkoda przez to jak tu została przedstawiona. :(
    5. Mam sentyment do imienia Nathan przez taką jedną książkę (tam jest w ogóle zdrobniony do Nate), dlatego wolałabym, żeby jak najszybciej Nathan i Chelsea sie rozstali, bo Natsea brzmi głupio, a Zaysea dużo lepiej. XD
    Besitos ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaysea <3 świetne połączenie imion ^^ Natsea też mi się podoba, no ale to chyba normalne, że lepsze jest Zaysea xD
      Perrie i Zayn to najcudowniejsza para pod słońcem! Też bym wolała, żeby w tym opowiadaniu był to ktoś zmyślony, a nie prawdziwa Pezz, ale nic nie mogę z tym zrobić niestety :(
      Nie ma takiej opcji, żebym nie słuchała muzyki albo nie jadła w trakcie tłumaczenia, możesz o tym zapomnieć!

      Usuń
    2. Twoje tres grandes amores: blogi & comida & music i reszta świata może nie istnieć. :P A tak w ogóle to napisałam, żebyś OGRANICZYŁA jedzenie, a nie zrezygnowała z niego. Chociaż właściewie to nie musisz, bo jakby to powiedziała moja mama: "ty jesz raz dnia - jak zaczynasz rano tak kończysz wieczorem". :P Jeśli zaś chodzi o Natsea, to skoro tak bardzo ci się podoba ten zlepek to proponuję znaleźć inne opowiadanie lub napisać własne, w którym bohaterowie Nathan i Chelsea będą razem, ale w tej historii to jest wykluczone!! XD
      Wiesz co, jestem ciekawa czy Zayn i Perrie wyślą ci zaproszenie na ślub. :P

      Usuń
  2. Aaaaaaa! Rozdział jest świetny. Już się nie mogę doczekać kolejnego. :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy