wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 61 - Wróciłaś do mnie

Chelsea's POV

- Pójdź do niego jeszcze dzisiaj w nocy? Proszę?- błagał mnie Harry.
Patrzyłam na niego i walczyłam ze sobą, z nagłą ochotą zobaczenia się z Zaynem, która nade mną zawładnęła.
Nie mogłam już dłużej tego ciągnąć, musiałam się z nim zobaczyć.
- Jak sobie życzysz.- poddałam się, przytakując głową.
- W końcu!- westchnął z ulgą.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami, na co uniósł ręce w górę w geście obrony. Wywróciłam na niego oczami.
- Dziękuję.- powiedział.
- Za?- zapytałam go zmieszana.
- Za robienie tego.- odpowiedział.- Wiem, że nie jest to dla ciebie łatwe, ani trochę. Ale zobaczysz, że mam rację. Zobaczysz, że on nie jest już tym samym Zaynem, którego znałaś.
Nie odezwałam się, patrzyłam jedynie w dół na swoje dłonie, bawiąc się kluczami.
- Chcesz, żebym cię podrzucił do jego mieszkania?- zaproponował.
Pokręciłam głową.
- Nie, dzięki. Wezmę szybki prysznic, a później zgaduję, że pójdę.
Przytaknął i wstał z mojego łóżka.
- Jeszcze raz dzięki.
Uśmiechnęłam się, po czym wyszedł z pokoju. Westchnęłam i znów zaczęłam bawić się kluczami. Patrzyłam na nie, wyglądały dokładnie tak jak te, które dał mi Zayn dwa lata temu.
Uległam i zgodziłam się z nim zobaczyć, ponieważ tęskniłam za nim jak diabli. Musiałam go zobaczyć, spoglądanie na fotografie czy oglądanie filmów na You Tube nie było już wystarczające. Poza tym Harry powiedział mi, że Zayn zaczął pić i to naprawdę mnie zaniepokoiło. Nawet jeśli mnie zranił, nie chciałam, żeby zrujnował  sobie życie. Zamierzałam mu pomóc, nie ważne ile będzie mnie to kosztować.
Udałam się do łazienki, po czym wzięłam prysznic. Przebrałam się w jakieś szare spodnie dresowe i jasnoniebieską koszulkę. Spięłam włosy w kucyka i kiedy miałam już założyć bluzę, zadzwonił mój telefon. Wzięłam go z szafki nocnej i zobaczyłam na ekranie numer Nathana.
- Kurwa.- wymamrotałam pod nosem, nagle przypominając sobie o randce, na którą byliśmy umówieni.
Westchnęłam i odebrałam połączenie.
- Hej, kochanie.- przywitał mnie.- O której tutaj będziesz? Film już czeka.
- Umm...- szukałam odpowiednich słów.- Tak bardzo cię przepraszam, Nathan, ale nie mogę przyjść.
- Dlaczego?- zapytał.
- Ja... uumm... Ruby potrzebuje trochę pomocy przy pokazie.- skłamałam.
Usłyszałam jak wzdycha.
- Nie kłam, wcześniej mówiłaś, że nie ma żadnego pokazu aż do przyszłego tygodnia. Dlaczego nie możesz przyjść? Wiesz, że mówimy sobie o wszystkim, wiesz że zrozumiem. Nie ważne co.
- Idę... zobaczyć się z Zaynem.- oznajmiłam powoli.
- Co?- zapytał zszokowany.- Dlaczego?
- Umm... Harry powiedział, że nie czuje się za dobrze.- odpowiedziałam.
- No to co, oni nie mogą się nim zająć?- zapytał wyraźnie wkurzony.- Naprawdę potrzebują do tego ciebie?
- Tak.- odparłam.- Ale nic się nie wydarzy, obiecuję ci.
Przez chwilę był cicho, to było bardziej niż oczywiste, że był zły i nie podobał mu się fakt, że odwołałam naszą randkę, żeby zobaczyć się ze swoim byłym.
- Nath, kocham cię.- skłamałam, ale szczerze to nie miałam pojęcia dlaczego to zrobiłam.
- Wiem.- w końcu powiedział.- Możesz iść, ufam ci.
- Dzięki. Zadzwonię do ciebie rano, okej?
- Jasne.- odparł.- Pa.
Nie czekał aż się z nim pożegnam, po prostu się rozłączył. Westchnęłam, ale nie myślałam o tym. Chwyciłam moje klucze od samochodu i wyszłam. Nie widziałam po drodze ani Ruby, ani Harry'ego, zgaduję że siedzieli u siebie w pokoju. Nie zawracałam sobie głowy informowaniem Ruby, że wychodzę, wiedziałam że jej się to nie spodoba.
Minęło jakieś piętnaście minut zanim zaparkowałam pod mieszkaniem Zayna. Wysiadłam z samochodu i przez chwilę przyglądałam się budynkowi. Próbowałam przekonać się, że będę silna, nie ważne co.
W końcu weszłam do środka. Wsiadłam do windy i kiedy byłam już na odpowiednim piętrze, ponownie zatrzymałam się na moment, tym razem przed drzwiami prowadzącymi do mieszkania Zayna. Wyciągnęłam klucze i wzięłam głęboki wdech. Trzęsłam się, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Zgaduję, że to przez to, że byłam zdenerwowana.
W końcu przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam powoli drzwi. Ściągnęłam buty i skierowałam się do salonu. Do moich nozdrzy od razu dotarł zapach alkoholu i papierosów. Podeszłam bliżej kanapy, mój oddech stał się płytszy, a moje ciało zaczęło trząść się jeszcze bardziej.
- Chłopaki, powiedziałem wam już, żebyście sobie poszli.- wymamrotał Zayn.- Dlaczego wróciliście?
Wciąż nie mogłam go zobaczyć, więc założyłam, że leżał na kanapie. Podchodziłam bliżej i bliżej. Moja szczęka opadła na widok przede mną.
Jego salon był pełen pustych butelek po piwie i paru po whiskey. Na stoliku leżało kilka paczek papierosów. W całym jego mieszkaniu panował bałagan. Kartki, butelki, ubrania, jedzenie, szkło było wszędzie.
I wtedy go zobaczyłam. Zobaczyłam go, a moje serce dosłownie się złamało. Leżał na kanapie, z plecami odwróconymi w moją stronę. Miał ze sobą butelkę z piwem i trzymał ją przy klatce piersiowej. To było bardziej niż oczywiste, że był pijany.
Nie zauważył mnie, zgaduję że był zbyt pijany, żeby zdać sobie sprawę co się wokół niego dzieje. Powoli położyłam torebkę na podłodze i mocno przełknęłam gulę w gardle, mając w nim sucho.
- Zayn?- powiedziałam cicho, prawie szeptem. Ale usłyszał mnie.
Uniósł głowę do góry, próbując zdać sobie sprawę czy to sen, czy też nie. Szybko się obrócił i znalazł się w pozycji siedzącej. Sparaliżowało go, kiedy zobaczył mnie stojącą na przeciwko niego.
Na moment przestałam oddychać, kiedy zobaczyłam go w całej okazałości. Jego skóra była blada, broda nieogolona, oczy przekrwione, bez życia, a jego włosy w nieładzie. Harry miał rację, był w rozsypce, był chudszy niż go zapamiętałam.
Zamrugał parę razy, mając nadzieję, że to nie sen.
- Chelsea.- wyszeptał.
Posłałam w jego stronę słaby uśmiech. Podszedł szybko do mnie i w mgnieniu oka klęczał u moich stóp, przytulając się do moich nóg, szlochając i co jakiś czas czkając.
- Che-Chelsea, wróciłaś do mnie.- wypłakał, mocniej obejmując moje nogi, nie chcąc mnie puszczać.
Spojrzałam na niego zszokowana. Nigdy w życiu nie widziałam go tak bezradnego. Położyłam dłonie na jego ramionach, potrząsając nim, próbując sprawić, żeby przestał.
- Zayn, przestań!- powiedziałam, ale mnie nie usłyszał. Płakał i błagał nieustępliwie.
- Przepraszam!- mówił w kółko, w przerwach między czkawką.- Nie zostawiaj mnie, przepraszam!
Jakoś udało mi się usiąść na przeciwko niego. Kiedy znajdowałam się na tym samym poziomie co on, natychmiastowo mnie przytulił, obejmując mnie w ramionach, trzymając mnie blisko siebie. Objęłam go ramionami w torsie, próbując go uspokoić.
- Boo, prze-przepraszam.- cały czas płakał mi w ramię.- Wybacz mi!
- Zayn, proszę, uspokój się.- powiedziałam, głaszcząc go po plecach w górę i w dół.
Wiedziałam, że potrzebował trochę czasu, więc pozwoliłam mu płakać, tuląc go jeszcze mocniej, próbując samej do niego nie dołączyć. Boże, tęskniłam za przytulaniem się do niego, za jego głosem. Tęskniłam za jego silnymi ramionami, obejmującymi mnie. Tęskniłam za każdą jedną rzeczą w nim. Moje serce przestawało chwilowo bić za każdym razem, kiedy czułam jak jego usta drżą na mojej szyi.
W końcu się odsunęłam, kiedy na chwilę przestał płakać. Spojrzałam na niego, nie mogłam go poznać. Jego twarz była cała czerwona, jego oczy pełne nadziei oraz łez. Bóg Jeden wie jak ciężkie było dla mnie to by się nie rozpłakać. Otarłam dłońmi jego łzy, a on uniósł swoje i położył je na moich. Ściągnął je ze swojej twarzy i zaczął je całować, a łzy ponownie popłynęły z jego oczu.
- Ta-tak bardzo cię kocham.- powiedział trzęsącym się głosem.- Wybacz mi, proszę.
Cały czas błagał mnie i całował moje dłonie.
- Zayn, proszę, skończ.
W końcu przestał i mogłam odsunąć od niego swoje ręce.
- Wróciłaś do mnie, boo.- wyszeptał, patrząc na mnie.
- Po-porozmawiamy o tym później.- odparłam, wstając z podłogi.- No dalej, Zayn, wstawaj.- chwyciłam go pod pachami i pomogłam mu się podnieść.
- Zamierzasz mi wybaczyć?- zapytał, kiedy już stał.
- Porozmawiamy o tym.- odpowiedziałam.- Musisz wypocząć, Zayn, jesteś pijany.
- Jestem pijany przez to, że tak bardzo cię kocham.- oznajmił, głaszcząc moje policzki swoimi dłońmi.- Wybacz mi!
Odwróciłam głowę w bok, więc jego ręce opadł wzdłuż jego ciała. Chwyciłam je i założyłam je wokół moich ramion, żeby nie upadł, naprawdę nie był w stanie utrzymać równowagi. Zaczęłam kierować się w stronę łazienki, żeby mógł wziąć zimny prysznic.
- Gdzie idziemy?- zapytał, a czkawka nie dawała mu spokoju.
- Musisz wziąć prysznic.- odpowiedziałam.
Trudno było się tam dostać, cały czas mnie błagał i zatrzymywał się, żeby mnie przytulić.
Kiedy udało mi się doprowadzić go do łazienki, ściągnęłam z niego jego koszulkę oraz spodnie dresowe, pozostawiając go jedynie w czarnych bokserkach. Wepchnęłam go pod prysznic, ale pociągnął mnie za sobą.
- Nie-nie odchodź.- powiedział, obejmując mnie w ramionach i wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi.
Westchnęłam i przekręciłam na zimną wodę. Wiedziałam, że to był jedyny sposób, żeby tutaj został. Zimna woda spadała na nasze ciała, odświeżając Zayna. Potrzebował tego, żeby trochę wytrzeźwieć. Staliśmy tam z jakiś siedem minut, aż cała nie przemokłam.
Wyszliśmy oboje z kabiny, a ja chwyciłam jeden z ręczników, żeby wytrzeć Zayna. Nie odezwał się ani słowem, jedynie przyglądał się moim poczynaniom, pozwalając mi się sobą zaopiekować.
- Dlaczego się nie wytrzesz?- zapytał mnie w pewnym momencie. W jego oddechu wciąż dało się wyczuć alkohol, ale teraz był już prawie całkowicie trzeźwy.
- Wytrę się.- odpowiedziałam.- Chodźmy.- zarządziłam, chwytając go za ręce i prowadząc go do jego pokoju.- Musisz się przespać.
Przeszukałam jego szafę, gdzie wiedziałam, że zawsze trzymał swoją bieliznę. Na szczęście nie zmienił miejsca jej lokalizacji. Wzięłam nową parę bokserek i podałam mu je. Odwróciłam się, więc mógł się przebrać. Ponownie przeszukałam jego ubrania i wyciągnęłam jedną z jego koszulek, tym razem dla siebie. Udałam się z powrotem do łazienki i się przebrałam. Kiedy wróciłam do pokoju, Zayn leżał na swoim łóżku, na plecach.
Przykryłam go kocem i odwróciłam się, chcąc wyjść, ale chwycił mnie za dłoń zanim mogłam to zrobić.
- Proszę, nie idź.- błagał mnie, patrząc na mnie z wilgotnymi oczami.- Zostań ze mną na noc. Proszę?
Patrzyłam na niego przez sekundę, ale w końcu się poddałam. Westchnęłam i przytaknęłam. Usiadłam na łóżku obok niego, krzyżując kostki. Położył swoją głowę na moich kolanach i przytulił się do moich nóg.
Nie mogłam nic na to poradzić, więc zaczęłam bawić się jego włosami. Czułam jego oddech na moich nogach. Łza wypłynęła mu z oczu, przemierzając jego policzek i lądując na mojej skórze. Wiedziałam wtedy, że jeszcze nie śpi.
- Śpij, Zayn.- odezwałam się.
Spojrzał na mnie w górę.
- Będziesz tutaj nadal, kiedy się obudzę?
Przytaknęłam, a on położył swoją głowę z powrotem na moich kolanach. Pocałował moją nogę, a ja cały czas bawiłam się jego włosami, aż w końcu nie zasnął.
Rozejrzałam się dookoła pokoju, które kiedyś było nasze. Nic w nim nie zmienił. Obrazy nadal wisiały na ścianach, a ubrania znajdywały się dokładnie w tym samym miejscu, w którym były, kiedy się wyprowadzałam. Nie mogłam uwierzyć, że również zatrzymał to samo zdjęcie, które ja trzymałam w mojej szufladzie. Jakieś moje perfumy, które zapomniałam wziąć z jego mieszkania, również leżały na szafce nocnej.
I wtedy powróciły wspomnienia. Przypomniałam sobie pierwszą noc, którą spędziłam z nim na tym łóżku. Przypomniałam sobie jak zawsze śpiewał mi w nocy, kiedy nie mogłam spać.
Powróciły też te nieprzyjemne wspomnienia. Przypomniałam sobie dzień, w którym nakryłam Zayna z inną dziewczyną w tym łóżku. Nie mogłam już dłużej powstrzymywać łez, więc zaczęłam cicho płakać, starając się nie obudzić Zayna. Będąc szczerą, czułam się zdegustowana, nie chciałam już dłużej siedzieć na tym łóżku, ale wiedziałam, że jeśli się poruszę to go obudzę.
Spojrzałam w dół na niego, wyglądał tak spokojnie, kiedy spał. Boże, naprawdę za nim tęskniłam.

Zayn's POV

Obudziłem się rano sam w moim łóżku, z największym bólem głowy w moim życiu. Bez wątpienia miałem kaca.
Moje oczy z trudem przystosowały się do światła. I wtedy przypomniałem sobie wydarzenia z ostatniej nocy. Chelsea przyszła się ze mną zobaczyć. Moja boo w końcu przyszła.
Pamiętam, że kazała mi wziąć zimny prysznic, co sprawiło, że trochę wytrzeźwiałem. Wzięła go wraz ze mną, zgaduję że wiedziała, że jest to jedyne rozwiązanie, żebym pozostał w kabinie.
Zanim zasnąłem powiedziała mi, że będzie tutaj ze mną, kiedy się obudzę, ale nie było jej. Szybko wstałem z łóżka i udałem się do salonu w ramach odnalezienia jej. Ale nie było jej tam.
Wyszła. Pomyślałem. A może to wszystko to był jedynie sen?!

________________________________________

Sorry, za wszystkie błędy, powtórzenia czy jakieś nieskładne zdania, ale oczy mi się kleją i tłumaczyłam ten rozdział resztkami sił. A teraz idę spać.
/Melly

5 komentarzy:

  1. Dzięki za przetłumaczenie, ale nie mogę powiedzieć, ze rozdział jest super. Cieszę się, że Chelsea w końcu przyszła do Zayna, ale mimo wszystko chce mi się płakać. ;( Mam nadzieję, że szybko pojawi się nowy rozdział. Właściwie to czekam na moment, w którym Nathan i Chelsea się rozstaną (nic nie poradzę, że nie lubię Nathana), bo to będzie pierwsza dobra wiadomość po tych dwóch latach... Da nam ona szansę na powtórne zawarcie związku Chelsea i Zayna. :)
    Abrazos ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Czekam na nexta :* pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje, że to tlumaczysz
    To opowiadanie jest takie świetne że eh. Mam nadzieję że wrócą do siebie
    Jeszcze raz dziękuję że tłumaczysz kochana xx

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy