sobota, 21 marca 2015

Rozdział 47 - Dokładnie taką jaką jesteś

Chelsea's POV

- Nigdy nie jadłem fast foodów na śniadanie.- powiedział Zayn, kiedy wyszliśmy z McDonaldsa. Ułożył swoje lewe ramię wokół moich ramion, a prawą rękę trzymał w swojej kieszeni. Przyciągnął mnie bliżej swojego ciała, a ja objęłam go prawym ramieniem w pasie.
Zachichotałam.
- Ja też. Ale było dobre.
- Oczywiście, że było.- zgodził się, po czym pocałował mnie w czoło.- Chcesz się przejść?
- Nie wiem...- odpowiedziałam, wahając się.- Myślę, że powinniśmy wrócić do domu.
No więc, nie chciałam iść na żaden spacer, ponieważ wiedziałam, że ktoś może nas zauważyć i poprosić o zdjęcia. Trafiłyby one na Twittera i BOOM, zjawiliby się tutaj paparazzi. Taa, Zayn sprawił, że poczułam się lepiej, nie miałam już takich kompleksów, wiedziałam, że kocha mnie za to kim jestem. Ale nawet jeśli, nie chciałam już więcej naszych wspólnych zdjęć. Nie chciałam żadnych hejtów.
- Naprawdę nie interesuje mnie co o tym myślisz. Przejdziemy się.- oznajmił poważnie.
- Ale Zaaayyyn...- wydęłam wargę.
Zatrzymał się i westchnął. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nie obchodzi mnie co moi fani na to powiedzą.- poinformował, biorąc moją twarz w swoje dłonie.- Chcę się z tobą przejść i to zrobię. Nie ważne co.
- W porządku.- poddałam się.- Ale nie długo.
Wzruszył ramionami.
- Kto wie?
Wywróciłam oczami, na co zaśmiał się lekko. Ponownie objął moje ramiona, a ja objęłam go po raz drugi w pasie.
Przez jakiś czas chodziliśmy po ulicach Londynu. Nie długo, zgaduję, że jakieś czterdzieści pięć minut. Muszę przyznać, że było zabawnie, taa. Zayn opowiadał mi o dziwnych i szalonych rzeczach, które sprawiły, że się śmiałam.
Po tym jak się dowiedział, że jego fani wysyłają mi hejty, naprawdę udało mu się przywrócić mnie z powrotem. Nie wiem jak to zrobił, ale ma na mnie tak duży wpływ. Wystarczyło, że raz spojrzałam w jego oczy, kiedy powiedział mi, że mnie kocha i wiedziałam, że to prawda. Wiedziałam, że byłam dla niego ważna, że mogłam na niego liczyć, nie ważne co.
Nie wiem jak to się stało, ale nikt nas nie zatrzymał. Nie pojawił się ani jeden paparazzi. Właściwie to było to nasze pierwsze wyjście, kiedy mogliśmy w końcu być normalnymi ludźmi, bez podążających za nami tłumów ludzi, przyglądających się każdemu naszemu ruchowi.
Kiedy zdecydowaliśmy się zakończyć spacer, wróciliśmy na parking przy McDonaldsie, gdzie stał jego samochód. Wróciliśmy do domu i poszłam wziąć prysznic, czułam się trochę spocona.
Zajął mi on więcej czasu niż zwykle, jakieś czterdzieści minut, co jak na mnie było długo. Właściwie to Zayn był zawsze tym, który bierze długie prysznice, ale to historia na inny raz.
Kiedy przebrałam się w szare spodnie od dresu i jasnoniebieską, luźną koszulkę, udałam się do salonu, gdzie Zayn oglądał "Toma i Jerry'ego".
- Tom i Jerry?- zapytałam rozbawiona, siadając na kanapie obok niego.
- Co?- odparł, próbując brzmieć na obrażonego.- Ta bajka to klasyk.
- Nie wiedziałam, że jestem w związku z pięciolatkiem.- droczyłam się z nim.
Westchnął i przyciągnął mnie na swoje kolana. Ułożyłam moje lewe ramię wokół jego ramion, kiedy on trzymał mnie blisko siebie swoim prawym. Swoją lewą dłoń położył na moich kolanach.
- Nie jestem pięciolatkiem.- wydął wargę.
Zachichotałam.
- Tak, jesteś.
Zrobił twarz szczeniaczka, na co wywróciłam oczami. Chwyciłam jego twarz w obie dłonie i szybko musnęłam jego usta.
- Ale wciąż cię kocham.- powiedziałam, uśmiechając się.
Uśmiechnął się od ucha do ucha i pochylił się do przodu, żeby złączyć nasze usta.
- Wiem, że mnie kochasz.- odparł, kiedy się od siebie odsunęliśmy.- Każdy mnie kocha.
Zaśmiałam się pod nosem i wstałam z jego kolan. Przeniosłam się z powrotem na kanapę, tym razem kładąc się na niej na plecach. Położyłam nogi na kolanach Zayna, a on je chwycił, żeby przyciągnąć mnie bliżej.
- Będziemy to oglądać?- zapytałam go.
Przytaknął jakby to było coś oczywistego. Wywróciłam oczami i również zaczęłam oglądać. Po jakimś czasie już mi się znudziło. Chwyciłam mój telefon, żeby zalogować się ponownie na Twittera. Wiedziałam, że nie był to może najlepszy pomysł, ale chciałam zobaczyć ile hejtów wysłali mi w tym czasie.
Próbowałam napisać mój e-mail i hasło, ale nie zalogowało mnie. Nie wiedziałam dlaczego, próbowałam wiele razy. Zgaduję, że Zayn zauważył, że zaczynam się wkurzać, ponieważ przeniósł na mnie swoją uwagę.
- Coś nie tak?- zapytał.
Westchnęłam.
- Nie mogę się zalogować na mojego Twittera. Masz może jakiś pomysł dlaczego?
- Zmieniłem twoje hasło.- oznajmił jakby to było nic takiego.
- Co zrobiłeś?- zapytałam go zszokowana.
Wzruszył ramionami.
- Słyszałaś mnie.
Podniosłam się z mojej pozycji i ponownie usiadłam obok niego, przyglądając mu się intensywnie.
- Dlaczego?- zapytałam.
- Ponieważ nie chcę, żebyś widziała co o tobie piszą.- poinformował, patrząc na mnie.
- Ale Zayn, ja potrzebuję tego konta. Moi fani sprawdzają je każdego dnia, chcą, żebym ich zaobserwowała. Nie mogę ich tak po prostu zostawić.
- Wiem.- odparł.- To dlatego będziesz używać mojego.
Patrzyłam na niego skonfundowana przez sekundę, próbując zrozumieć dlaczego zrobił coś takiego.
- Dobra. Nie rozumiem tego.- powiedziałam.- Dlaczego nie mogę odzyskać mojego hasła?
Wziął swój telefon ze stolika do kawy i zalogował się na swojego Twittera.
- Przeczytaj.- zarządził, trzymając urządzenie przed moją twarzą.
Wzięłam je od niego, wciąż zmieszana. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyłam o czym mówi.

@zaynmalik: Właśnie się dowiedziałem, że niektórzy z was wysyłają hejty do mojej dziewczyny. Jestem naprawdę rozczarowany, myślałem, że jesteście lepsi. Nie obchodzi mnie co myślicie o niej czy o naszym związku. Nigdy nie prosiłem was, żebyście ją lubili, chciałem jedynie, żebyście szanowali ją i tą niezwykłą dziewczynę, którą jest. Kocham ją, a fakt, że wysyłacie jej hejty, nie sprawi, że was pokocham. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie jak dzisiaj; zniszczoną. No więc, gratulacje, zniszczyliście najsilniejszą dziewczynę na świecie.

Zgaduję, że wyczerpał już limit znaków, ponieważ był jeszcze jeden tweet.

@zaynmalik: Chciałem usunąć jej konto, ale wiem, że ma wielu fanów, którzy na to nie zasługują, dlatego zdecydowałem się zmienić jej hasło, więc nie będzie widziała co do niej piszecie. Dlatego też dopóki nie nauczycie się jej szanować, będziemy dzielić się tym kontem. Każdy kto wyśle jej tutaj hejta, będzie blokowany i zgłaszany. Dopóki nie ocenicie ponownie samych siebie i swojego zachowania, nie będę się już udzielał na Twitterze. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z tego, że powiedzieliście komuś, żeby umarł.

Wpatrywałam się w jego telefon w ciszy. Nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu spojrzałam na niego i zobaczyłam, że on również mi się przygląda, czekając na moją odpowiedź.
Westchnęłam.
- Zay...
- Nie.- przerwał mi.- Spójrz na trendy.
Przeniosłam z powrotem wzrok na ekran jego telefonu i zobaczyłam to:

#DirectionersJestPrzykroChelsea

#BądźSilnaChelsea

oraz
#DirectionersKochająChelsea

To były pierwsze trzy światowe trendy. Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Zgaduję, że niektórzy zdali sobie sprawę z tego co zrobili.- oznajmił.- Ale to nie znaczy, że dam ci hasło.
- Proszę?- powiedziałam, wymuszając uśmiech.
Pokręcił głową.
- Oni naprawdę muszą wyciągnąć z tego wnioski. Tak jak napisałem, dopóki nie przestaną, nie będę aktywny. Będę się jedynie logował, żeby zobaczyć czy wysyłają do ciebie hejty, ale nie będę odpowiadał na żadne tweety. Możesz używać mojego konta na razie.
Westchnęłam i odłożyłam oba nasze telefony na stolik do kawy. Usiadłam ponownie na jego kolanach i pocałowałam go, z całą namiętnością jaką w sobie miałam.
- Nie musiałeś.- oznajmiłam, kiedy się odsunęłam.
- Tak, musiałem.- odparł.
Właśnie wtedy pozostali weszli do pomieszczenia, sprawiając, że podskoczyłam z szoku. Zayn zachichotał i odwrócił swoją głowę, żeby na nich spojrzeć.
- Przeszkodziliśmy w czymś?- zapytała bezczelnie Ruby, kiedy do nas dołączyli.
- Co wy tutaj robicie?- zapytał ich Zayn.
- Aww, Zaynie Boo, nie cieszysz się, że nas widzisz?- Harry wydął wargę.
- Mówię poważnie.- oznajmił.
- No więc, jesteśmy tutaj, ponieważ widzieliśmy twoje najnowsze tweety.- odezwał się Liam, siadając na kanapie, obok nas.
- I dziewczyny powiedziały nam o hejtach.- dodał Louis.- Więc zdecydowaliśmy, że przyjdziemy tutaj i wesprzemy Chelsea.
- Aww, kochani!- powiedziałam.- Teraz jest już w porządku.
- Nawet jeśli,- zaczęła Danielle.- Chcemy, żebyś wiedziała, nie ważne co, że zawsze jesteśmy przy tobie i cię wspieramy.
- Taa, zawsze!- zawtórowała Ruby.- Nie ważne co będą o tobie mówić, my zawsze będziemy twoimi przyjaciółmi.
- Dani, Ruby i ja, wszystkie przez to przeszłyśmy.- oznajmiła Eleanor.- Ale musisz zrozumieć, że oni są po prostu zazdrośni, ponieważ ty masz wszystko co chciałaś, ponieważ żyjesz swoim marzeniem. Bądź silna, kochana, my zawsze jesteśmy przy tobie.
- Po prostu ich nie słuchaj.- odezwał się Niall.- Dziewczyny powiedziały nam jakiego rodzaju rzeczy do ciebie wysyłali. To nie prawda, żadne z ich słów. Jesteś niezwykłą przyjaciółką i osobą.
- Nie pozwól im mieć tej satysfakcji, że potrafią cię zniszczyć.- dodał Liam.- Wszyscy wiemy, że jesteś lepsza od tego co o tobie piszą, lepsza od nich. Jesteś silna, zawsze byłaś. Nie zmieniaj tego tylko dlatego, że są ślepi i nie widzą prawdy.
- Kochamy cię dokładnie taką jaką jesteś!- oznajmił Louis.- Nie ważne co o tobie mówią, nie wierz im, okej? Jesteś otoczona tyloma ludźmi, którzy cię kochają, dlaczego koncentrujesz się na tych, którzy tego nie robią?
- Taa, nie możesz sprawić, żeby wszyscy cię lubili.- odezwał się Harry.- Oni lubią niszczyć ludzi, to sprawia, że czują się lepiej. Ale udowodnij im, że się mylą, taa? Wszyscy wiemy, że jesteś niezwykła.
- I śliczna, idealna, zapierająca dech w piersiach, kochana, zabawna.- kontynuował Zayn.- Wszyscy kochamy cię dokładnie taką jaką jesteś. Szczególnie ja.
Kątem oka zauważyłam jak pozostali uśmiechają się na to co powiedział Zayn. Obdarzyłam go kolejnym szybkim całusem i spojrzałam na nich.
- Dziękuję wam, kochani. Naprawdę to doceniam.- poinformowałam.- No dalej, grupowy uścisk!
Wstałam i wszyscy mnie przytulili. Wspólnie spędziliśmy czas w naszym mieszkaniu, tak jak zawsze. Po jakimś czasie zadzwoniła Lisa i powiedziała mi, że muszę być w Irlandii za dwa dni, żeby udzielić paru wywiadów, zrobić jakąś reklamę i tego typu rzeczy. Nie byłam z tego zadowolona, właśnie wróciłam z trasy. Ale wiedziałam, że muszę to zrobić.
Miałam spędzić tam cztery dni. Myślałam, że to będzie normalny wyjazd, ale myliłam się. Nie miałam pojęcia, że zmieni on całe moje życie.

____________________________

Hmm? Cóż takiego się tam wydarzy? Myślicie, że to coś dobrego czy raczej nie?
Sorki za jakiekolwiek błędy, ale nadal tłumaczę na laptopie siostry :( ta klawiatura to MASAKRA!
Zastanawiałam się czy tłumaczyć te trendy, bo po angielsku one lepiej brzmią, ale jak tłumaczenie to tłumaczenie :P
Wgl to wam powiem, że od następnego rozdziału zaczyna się moja ulubiona część tego opowiadania :D
/Melly

1 komentarz:

  1. Ja się tak zastanawiałam, czy brat Chelsea nie wkurzy się na Zayna, jak się dowie, że ona się głodziła, chociaż w sumie to wątpię, czy to, że Mat dałby Zaynowi w pysk, zmieniłoby całe jej życie. ;)
    Melly, ciesz się tym co masz, bo równie dobrze siostra mogłaby ci nie pożyczyć laptopa i wtedy musiałabyś się męczyć na telefonie. :P
    Zaś co do trendów to wydaje mi się, że nie musisz tłumaczyć nazw, bo są proste, ale mogłabyś wytłumaczyć co to jest, bo tego nie wiem. :D
    No i jak zwykle super rozdział i w sumie to podziękowania dla autorki, która napisała tego bloga i wyraziła zgodę na jego tłumaczenie. :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy