sobota, 14 marca 2015

Rozdział 44 - Trasa

Chelsea's POV

- Mamo?- zapytałam zaskoczona.- Co ty tutaj robisz?
- Ciebie też miło widzieć.- zażartowała, wchodząc do mieszkania. Miała ze sobą dużą torbę, było widać, że ma w niej ubrania. Przytuliła Zayna, a on zamknął za nią drzwi.
Wziął jej torbę i położył ją na kanapie, a mama podeszła do mnie i stanęła przede mną.
- Nie przytulisz mnie?- zapytała, rozkładając ramiona.
Zachichotałam i przytuliłam ją mocno.
- Nie chcę być niegrzeczna, ale co ty tutaj robisz?- zapytałam, kiedy się od siebie odsunęłyśmy.
- Zayn do mnie zadzwonił.- odparła, przenosząc wzrok na Zayna, a potem z powrotem na mnie.
- Dlaczego?- zapytałam zdezorientowana.
Zanim mogła mi odpowiedzieć, ponownie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Zayn poszedł je otworzyć i zgadnijcie kto to był? Tricia!
- Cześć, mamo!- przywitał ją. Przytuliła go i ponownie zamknął drzwi. Jego mama również miała ze sobą torbę, którą od niej wziął.
- Tricia!- powiedziałam radośnie. Podeszłam i przytuliłam ją.
Zaśmiała się lekko i odwzajemniła uścisk.
- Jak się masz, Chelsea?- zapytała, kiedy się od siebie odsunęłyśmy.
- W porządku.- odparłam.- A ty?
- Dobrze, bardzo dobrze.
Rozejrzałam się dookoła pomieszczenia, nie wiedząc co się dzieje.
- Dobra.- zaczęłam.- O co chodzi?
Mama i Tricia zaśmiały się delikatnie, a Zayn patrzył na mnie z dużym uśmiechem na twarzy.
- Jak już mówiłam, zadzwonił do mnie Zayn.- powtórzyła mama.- Powiedział, że obiecałaś jego mamie, że   kiedyś mnie ściągniesz, żebym ją poznała. Więc oto tutaj jestem!
- A propos,- odezwała się Tricia, podchodząc bliżej mamy.- Cześć. Jestem Tricia.
Mama się uśmiechnęła.
- Anne. Miło cię poznać!
Przytuliły się i zaśmiały lekko, kiedy się od siebie odsunęły.
- Zayn dużo mi o tobie mówił.- oznajmiła mama.- Nie mogłam się doczekać, żeby cię poznać.
- Ja też byłam tym podekscytowana!- odparła Tricia, uśmiechając się.- Mówiłam Chelsea, żeby przywiozła cię kiedyś do Bradford, opowiadała mi o tobie same dobre rzeczy.
Rozmawiały chwilę o zwykłych rzeczach.
- Wciąż tego nie rozumiem.- poinformowałam, kiedy usiadły na kanapie obok mnie i Zayna.- Jest północ! Mogłyście przecież przyjechać jutro.
- Zrobiłabym tak.- zaczęła mama.- Ale miałam dzisiaj do załatwienia parę spraw w Londynie, więc Zayn stwierdził, że powinnam przyjść.
- A mój jutrzejszy lot został odwołany.- wytłumaczyła Tricia.- Byłabym tutaj trzy dni później.
- Oh.- powiedziałam, rozumiejąc wszystko.- Potrzebujecie czegoś? Jesteście głodne, spragnione?
- Nie, nie martw się.- odpowiedziały.
- Więc, jak się czujesz w swoim nowym domu?- zapytała mnie mama, uśmiechając się.
- Wspaniale.- odparłam.- Tak jakby już tutaj mieszkałam, więc taa...
Zaśmiały się delikatnie, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Rozpakowałaś swoje rzeczy?- zapytała Tricia.
- Tak.- odpowiedziałam.- Właśnie skończyliśmy z Zaynem zanim przyjechałyście.
- Zayn, miałeś wystarczająco miejsca?- zapytała mama.- Wiem, że Chelsea ma dużo nieprzydatnych rzeczy, więc zgaduję, że trudno było znaleźć dla niej miejsce, huh?
Przytaknął.
- Miałem, taa. Na szczęście mam duże szafy.
Po krótkiej rozmowie, wraz z Zaynem oprowadziliśmy je po mieszkaniu. No, bardziej moją mamę, ponieważ Tricia już je znała. Zayn dał im dwie oddzielne sypialnie, które miał, więc poszły spać całkiem szybko, były wykończone.
W sumie to ja i Zayn też byliśmy, więc poszliśmy spać zaraz po nich.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że przyjadą?- zapytałam go, kiedy byliśmy w łóżku.
- Po prostu chciałem ci zrobić niespodziankę. Wiem, że to nic takiego, ale wyjeżdżamy za trzy dni. Wiedziałem, że nie będziesz miała czasu, żeby odwiedzić swoją mamę, więc ściągnąłem ją tutaj. Ściągnąłem też moją mamę, ponieważ również bym za nią tęsknił.
Odwróciłam się w jego ramionach, więc byłam twarzą do niego.
- Jak możesz być taki niezwykły?
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Jestem po prostu... wyjątkowy, wiesz? Nie ma za wielu takich chłopaków jak ja.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Jesteś taki skromny!
- Wiem. Skromność to moje drugie imię.
Zaśmiałam się ponownie, sprawiając, że się uśmiechnął. Pocałował mnie w głowę, kiedy przestałam.
- Dziękuję. Jesteś najlepszy.
- Nie jestem. Po prostu chcę być pewny, że masz wszystko czego potrzebujesz i, że jesteś szczęśliwa.
Uśmiechnęłam się i musnęłam szybko jego usta.
- Jestem.
- To dobrze. Albo inaczej twój brat mnie zabije.
Zachichotałam i wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową.
- Nie pozwoliłabym mu.
- Wiem, że byś mu nie pozwoliła.- powiedział.- Ale nie chcę ryzykować.
- Teraz cię lubi, wiesz o tym.
- Może.- oznajmił.- Ale bądźmy szczerzy, wciąż się trochę martwi. Każdy by się martwił. Rozumiem go.
- Nie przejmuj się nim, okej?- powiedziałam, unosząc głowę z jego klatki piersiowej, patrząc mu w oczy.- Zaufaj mi, lubi cię. Jest po prostu uparty, nie chce jednak tego przyznać.
Uśmiechnął się i przytaknął. Ziewnęłam i położyłam głowę z powrotem na jego piersi. 
- Zgaduję, że możemy teraz iść spać?
- Mhm.- odparł.- Dobranoc, boo. Kocham cię. Tak bardzo.
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Też cię kocham, Zaza.
Nie minęło dużo czasu aż zasnęłam. Tamte pudła były ciężkie, więc byłam bardzo zmęczona. Oczywiście rano obudziłam się przed Zaynem. Wciąż spał głęboko. Jak zawsze, nie budziłam go. Wiedziałam, że potrzebuje swojego snu, kiedy wyjedziemy w trasę, żadne z nas nie wyśpi się odpowiednio.
Uwolniłam się ostrożnie z jego ramion, związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół. Chciałam zrobić jakieś śniadanie, ale mama i Tricia znajdywały się już w kuchni.
Śmiały się z czegoś, gotując.
- Dzień dobry!- powiedziałam, sprawiając, że się do mnie odwróciły.
- Dzień dobry!- odpowiedziały równocześnie.
- Co jest takiego zabawnego?- zapytałam, dołączając do nich.- Wyglądacie jakbyście obie się świetnie bawiły.
- No bo to prawda.- odparła Tricia, chichocząc.- Anne właśnie opowiedziała mi kilka historii z twojego dzieciństwa.
Moje oczy się rozszerzyły.
- Maaamooo, dlaczego?!
Zaśmiały się ponownie, na co wydęłam wargę.
- Byłaś zabawna!- poinformowała.- Nie mogłam się powstrzymać.
Pokręciłam głową.
- Co gotujecie?- zapytałam, chcąc zmienić temat. Wiedziałam, że mama powiedziała coś naprawdę żenującego.
- Jedzenie.- odparła prosto Tricia.
- To to wiem. Ale jakie jedzenie?
Zachichotała.
- Naleśniki, jajka, owoce, bekon i inne takie.
- Whoa, przygotowałyście dużo jedzenia!- oznajmiłam, opierając się o szafkę kuchenną.- Potrzebujecie jakiejś pomocy?
- Nie, nie martw się, skarbie.- odpowiedziała mama.- Skończyłyśmy, stół jest nakryty, więc nie ma już nic do zrobienia.
Właśnie wtedy Zayn wszedł do kuchni. Tym razem nie był tylko w bokserkach. Miał na sobie szare spodnie od dresu i zwykły podkoszulek. Puścił do mnie oczko, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, na co się uśmiechnęłam.
- Dzień dobry!- przywitał nas.- Whoa, dużo tego ugotowałyście!
Tricia i mama zachichotały. Po paru minutach wszyscy siedzieliśmy przy stole, jedząc. Panowała przyjemna atmosfera. Byłam taka szczęśliwa, że mama i Tricia się dogadywały. Śmiały się prawie przez cały czas, wydawało się jakby znały się od dawna.
- Dobrze wam się spało?- zapytał Zayn w pewnym momencie.
- Tak.- odparła Tricia.- Było bardzo cicho, dokładnie tak jak lubię.
- Macie tutaj wygodne łóżka.- odezwała się mama.- Bardzo dobrze mi się spało.
- To dobrze.- oznajmił.- Pomyślałem sobie, że moglibyśmy gdzieś dzisiaj wyjść.
- Wszyscy?- zapytała mama, trochę zaskoczona.
Przytaknął.
- Taa. Wyjeżdżamy za dwa dni, więc uważam, że powinniśmy nacieszyć się czasem, który nam pozostał. Co wy na to?
Obie przytaknęły i powiedziały, że nie ma problemu. Ja również się zgodziłam, więc zdecydowaliśmy, że pójdziemy po prostu coś zjeść w południe, zanim pójdziemy na jakieś zakupy.
Kiedy nadchodził czas do wyjścia na miasto, byłam z Zaynem w sypialni. Układał swoje włosy, a ja grałam na jego telefonie. Byłam gotowa, ale on jeszcze nie.
- Jesteś pewny, że chcesz to zrobić?- zapytałam go, odkładając jego telefon.
- O czym ty mówisz?- odparł zdezorientowany, odwracając się do mnie.
- O nas, naszych mamach i naszym wyjściu na miasto. Paparazzi się przyplączą, wiesz o tym. Ludzie zaczną gadać.- wyjaśniłam.
Wzruszył ramionami.
- No i? Nie przejmuję się tym co mówią. Po prostu chcę wyjść.
Przytaknęłam i spojrzałam w dół. Będąc szczerą, trochę się obawiałam wyjścia z nim, ponieważ za każdym razem, kiedy to robiłam, jego fanki wysyłały mi hejty. Miałam już tego dosyć.
Podszedł bliżej i usiadł na łóżku obok mnie. 
- A poza tym to nie tak, że ktoś będzie hejtował, ponieważ ze mną wychodzisz, prawda?- powiedział, patrząc w moje oczy.
- Taa...- odparłam i natychmiastowo ponownie spuściłam wzrok.
I wtedy mama zapukała do drzwi. Poszliśmy najpierw do centrum handlowego. Oczywiście tylko mama, Tricia i ja coś kupiłyśmy, Zayn nosił jedynie nasze torby z zakupami, których wcale nie było tak mało.
Następnie udaliśmy się do lokalu, gdzie zamówiliśmy coś do jedzenia. Dokładnie tak jak myślałam, pojawili się paparazzi. Zrobili wiele zdjęć. Na szczęście żadne z nich nie było nieprzyzwoite.
Mama i Tricia musiały się zbierać wieczorem, więc wraz z Zaynem podrzuciliśmy je na lotnisko. Trudno było się z nimi pożegnać, wiedzieliśmy, że nie zobaczymy ich przez dziewięć miesięcy. Popłakałyśmy trochę, a Zayn próbował nas uspokoić. Po jakimś czasie oczekiwania odleciały.
Wróciliśmy do naszego mieszkania, Zayn prowadził samochód. W drodze powrotnej zadzwonił do mnie Matt, żeby się pożegnać. Przeprosił, że nie mógł przyjechać z mamą, ale musiał pracować. Chciał również porozmawiać z Zaynem i kazał mu obiecać, że się mną zaopiekuje. Po krótkiej rozmowie z nim, dodarliśmy na miejsce.
Zamówiliśmy coś do jedzenia i zaczęliśmy się pakować na naszą trasę. Spakowaliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Miałam wiele torb, podczas gdy Zayn tylko trzy. Nie wiem dlaczego, ale dałam mu już z tym spokój.
Nie wydarzyło się nic wyjątkowego, po tym jak się spakowaliśmy, poszliśmy od razu spać.

Zayn's POV

Po tym jak z Chelsea spakowaliśmy nasze rzeczy, poszliśmy spać. Następnego ranka obudziła się przede mną, jak zawsze. Wstałem z łóżka i poszedłem ją znaleźć. Była w kuchni i robiła śniadanie.
Dałem jej szybkiego całusa na dzień dobry i usiedliśmy przy stole, żeby zjeść. Zadzwoniliśmy do pozostałych i przyszli do naszego mieszkania. Spędziliśmy tutaj cały dzień, wykorzystując wolny czas, wszyscy, jak duża rodzina, którą jesteśmy.
Wyszli wieczorem. Wiedziałem, że będę tęsknił za Dani, El i Ruby, wszystkie były dla mnie jak siostry. Ale czułem ulgę, że Chelsea jedzie z nami.
W nocy zdecydowaliśmy się pojechać do mojego sekretnego miejsca. W sumie to ona zadecydowała, ale taa. Przed samym wyjściem znalazłem ją w łazience, wpatrującą się w swój telefon z szeroko otwartymi oczami.
- Boo? Wszystko okej?- zapytałem ją.
Wzdrygnęła się na moją obecność, nie zauważyła mnie. Szybko schowała swój telefon.
- Taa. Jesteś gotowy do wyjścia?
Przytaknąłem.
- Tak. Jesteś pewna, że jest okej?
- Jep. Nie martw się.
Wiedziałem, że coś było na rzeczy, ale zdecydowałem, że dam jej spokój, nie chciałem na nią naciskać. Wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyliśmy. Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Opierałem się o maskę samochodu, obejmując ją od tyłu.
- Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżamy jutro rano.- powiedziała w pewnym momencie.
Oparłem swoją głowę na jej ramieniu i wziąłem głęboki wdech.
- Wiem. Wydaje się jakbyśmy się dopiero co poznali.
- Taa. Czas zleciał naprawdę szybko.
Nastąpiła chwila ciszy. Patrzyliśmy się na miasto, ciesząc się swoją wzajemną obecnością. Wiał lekki wiatr i przyciągnąłem ją bliżej siebie, kiedy poczułem, że się trzęsie.
- Jesteś na to gotowa?- zapytałem ją.
Odwróciła głowę skonfundowana.
- Na trasę?
Przytaknąłem, a ona zachichotała.
- To nie jest moja pierwsza trasa, Zaza. Tak szczerze to jestem podekscytowana.
Uśmiechnąłem się.
- Ja też. A najlepszą częścią jest to, że ty też jedziesz.
Uśmiechnęła się od ucha do ucha, a ja pochyliłem się w dół, żeby złączyć jej usta z moimi.
- Kocham cię.- wyszeptałem, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
- Ja też cię kocham.- odpowiedziała.
Wziąłem głęboki wdech i zamknąłem oczy, wtulając twarz w jej włosy. Wciągnąłem jej zapach, który sprawiał, że zatracałem się za każdym razem.
Wiedziałem, że następnych dziewięć miesięcy będzie w porządku. Tak długo jak ona będzie ze mną...

_________________________________

Sorki jeśli są jakieś powtórzenia itp. ale nienawidzę, kiedy sobie tłumaczę, a w tym momencie dzieje się 50 innych rzeczy i cały czas muszę odchodzić od komputera i zajmować się czymś innym. Potem już się nie orientuję tak dobrze co się dzieje i nie pamiętam ile zdań temu użyłam danego wyrazu...
Czy tylko dla mnie ten rozdział powinien mieć inną nazwę? No bo trasa kojarzy się z trasą, mogłoby być np. "Przygotowania" albo jeszcze coś innego, no. Trasa jest dopiero w następnym.
/Melly

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy