czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 31 - Kłótnia

Chelsea's POV

Ścisnęłam mocniej dłoń Zayna, kiedy otworzyły się drzwi.
- Chelsea, jesteś!- mama powitała radośnie. Rozłożyła ramiona, żeby mnie przytulić. Puściłam dłoń Zayna i również mocno ją przytuliłam.
- Hej, mamo!- powiedziałam, po tym jak się od siebie odsunęłyśmy.- To jest Zayn. Zayn, to jest moja mama, Anne.- przedstawiłam ich sobie.
- Dzień dobry, Pani Taylor. Jak się Pani miewa?- zapytał Zayn, wyciągając swoją dłoń by przywitać się z moją mamą.
Uderzyła go w wyciągniętą rękę i przytuliła go, tak jakby był jej synem. Uśmiechnęłam się na ten widok. Widziałam, że Zayn był trochę zdezorientowany, ale odwzajemnił uścisk.
- Ah, tak bardzo się cieszę, że w końcu cię poznałam!- oznajmiła mama, kiedy się od siebie odsunęli.- I przestań być taki formalny! Teraz jesteś częścią rodziny!
Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Um... dziękuję!
Mama zaśmiała się.
- Przepraszam jeśli przeraziłam cię moim dziwnym zachowaniem. Tak traktuję wszystkich przyjaciół Chelsea. A ty jesteś wyjątkowym przyjacielem, więc, taa... Dalej, wejdźcie do środka! Obiad jest prawie gotowy!
- Gdzie jest Matt?- zapytałam niepewnie, kiedy Zayn zdejmował swoje buty.
- Tutaj.- odezwał się, podchodząc do nas.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go. 
- Jak się masz?- zapytałam go, kiedy wyplątałam się z jego uścisku. Zauważyłem, że nie był zbyt szczęśliwy, widząc mnie, nawet nie przytulił mnie tak mocno jak zawsze.
- W porządku.- powiedział krótko.
Spojrzałam na Zayna, stał koło mamy, przyglądając się nam. Chwyciłam dłoń Matta i pociągnęłam go bliżej nich. 
- Matt, to jest Zayn. Mój... chłopak.- poinformowałam, kiedy staliśmy przed nimi.
Zayn natychmiastowo wyciągnął swoją dłoń.
- Hej. Miło cię poznać. Chelsea dużo mi o tobie mówiła.
Matt również wyciągnął przed siebie dłoń. 
- Taa. O tobie też dużo mówiła, ale nigdy nie wspomniała, że ze sobą chodzicie.
Przygryzłam wargę. Matt już zaczął mnie wkurzać.
- To może chodźcie do salonu!- zaproponowała mama, udając się w jego kierunku. Podążaliśmy za nią, Matt szedł przed nami, a ja szłam obok Zayna.
Siedzieliśmy w salonie przez chwilę, a następnie wszyscy udaliśmy się do kuchni, żeby pomóc mamie przygotować to co miała do zrobienia. Właściwie to ja jej pomagałam, kiedy Zayn i Matt się nam przyglądali. Matt nie mówił za wiele, wyczułam, że wciąż był na mnie zły. Mama była tą, która ciągle gadała i śmiała się. Zauważyłam, że chciała sprawić, żeby Zayn czuł się jak w domu, więc w pewnym momencie wymamrotałam ciche "dziękuję". Uśmiechnęła się jedynie i przytaknęła.
- Więc, Zayn, jesteś z Bradford, prawda?- zapytała go mama, kiedy kroiła sałatę.
Przytaknął.
- Tak. To naprawdę przyjazne miasteczko.
- Przyjazne?- zapytała zszokowana.- Oszalałeś? Kocham to miasteczko. Byłam tam w zeszłym tygodniu, ponieważ musiałam załatwić coś do pracy i było niezwykłe!
Zaśmialiśmy się z jej niewinności.
- Mogła nas Pani poinformować, że się tam wybiera. Jestem pewien, że mama byłaby bardziej niż szczęśliwa, mogąc Panią poznać.- Zayn powiedział z uśmiechem.
- Powinnam była, huh? Również chciałabym ją poznać.- odpowiedziała.- Oh, i przestań z tą "panią". Mów mi Anne, okej?
Przytaknął.
- Okej... Anne.
- To dobrze.- oznajmiła, wracając do swojego wcześniejszego zajęcia.
- Mówiąc o twojej mamie,- odezwał się Matt.- Nie przeszkadza jej fakt, że jeździsz w trasy koncertowe po całym świecie?
Zayn wzruszył ramionami.
- Nie, nie przeszkadza jej. Właściwie to bardzo mnie wspiera, nie byłbym tutaj gdzie jestem, gdyby we mnie nie wierzyła.
- Twoja siostra zajmuje się tym samym, Matt.- wtrąciła się mama.- Nieistotne jest pytanie go o takie rzeczy.
- No, taa, ale ona nie ma na swoim koncie przygód na jedną noc z nieznanymi chłopakami, więc właściwie mamo, moje pytanie jest istotne.
- Matt!- krzyknęłam. Przeniósł na mnie swój wzrok, a ja zmarszczyłam brwi, również na niego patrząc. Wywrócił oczami i wziął łyka soku ze swojej szklanki.
Spojrzałam na Zayna błagającymi oczami. Wymamrotałam krótkie "przepraszam", na co odpowiedział "jest okej" tym samym tonem.
- Matt, to nie było miłe.- zbeształa go mama.
- Cokolwiek.- odpowiedział, nie zwracając na nią uwagi.
- Dalej, zanieśmy to na stół.- powiedziała, biorąc sałatkę.- Obiad jest gotowy.
Pomogliśmy jej z jedzeniem i usiedliśmy przy stole. Mama usiadła na jego końcu, ja znajdywałam się koło niej, a Zayn po moim drugim boku. Matt usiadł po drugiej stronie, na przeciwko mnie.
- Jak tam praca, kochani?- zapytała nas mama.- Nadal jedziecie razem w trasę, prawda?
Przytaknęłam.
- Jep.
- Jednak wciąż mamy jeszcze kilka miesięcy.- dodał Zayn.- To będzie dziewięciomiesięczna trasa, ale będziemy się dobrze bawić.
Zauważyłam jak Matt wywraca oczami, ale nie odezwał się ani słowem. Miałam jedynie nadzieję, że nie palnie czegoś nieodpowiedniego. Było trochę niezręczne. Mój brat zachowywał się jak pięcioletni chłopiec i nie podobało mi się to. Tak bardzo chciałam dać mu w twarz i uwierzcie mi, ciężko było mi się od tego powstrzymać.
- Więc, Zayn,- zaczął Matt, patrząc mu w oczy.- Jakie to uczucie być jednym z najbardziej pożądanych chłopaków na świecie?
Westchnęłam i wywróciłam oczami. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że będzie jedynie gorzej.
- Umm... dobre... zgaduję.- odpowiedział niepewnie.
- Opowiedz mi o sobie więcej.- Matt kontynuował.
- Co chcesz wiedzieć?- zapytał go Zayn.
Matt wzruszył ramionami.
- Nie wiem... twoja rodzina, ty. Wszystko co chcesz.
- No więc, mam dziewiętnaście lat, jestem z Bradford i parę lat temu mieszkałem tam z moją mamą i moimi trzema siostrami. Zgaduję, że znasz resztę.
- To wszystko?- zapytał Matt, próbując brzmieć na zszokowanego.- Opowiedz mi w takim razie o sobie. Co robisz w swoim wolnym czasie, jakie masz hobby...?
- Poza śpiewaniem, lubię rysować i w sumie to jest to co robię, kiedy nie przebywam z Chelsea lub pozostałymi.- odpowiedział mu.
Matt założył ramiona na klatce piersiowej. 
- Dziwne, ponieważ jak dla mnie, wydajesz się być bad boy'iem.
Zayn wzruszył ramionami.
- Wiem, wszyscy tak myślą. Ale nie jestem.
- Mhm.- przytaknął Matt.- Więc palisz?
- Taa, odkąd skończyłem czternaście lat. Ale próbuję rzucić.
Matt przytaknął ponownie.
- Nie lubię palaczy. A co z twoimi tatuażami? Jak dużo ich masz? Osiemdziesiąt?
Westchnęłam i wywróciłam oczami. Mama posłała mu martwe spojrzenie, ale nie zwracał uwagi na żadną z nas.
- Będąc szczerym, nie wiem właściwie jak dużo ich mam na obecną chwilę. Ale mogę cię zapewnić, że nie mam osiemdziesięciu. Każdy z nich coś dla mnie znaczy, więc, taa...
- Tatuaży też nie lubię.- oznajmił Matt. Umieścił swoje dłonie na stole, aby oprzeć na nich swój ciężar. Pochylił się lekko do przodu, westchnął i spojrzał wprost na Zayna.- Nie lubię ciebie.
- Matt...- zaczęłam, ale przerwał mi Zayn.
- Wiem o tym. Ale zaufaj mi, nie jestem taki jak myślisz. Troszczę się o twoją siostrę i rozumiem, że chcesz ją jedynie chronić. Chcę, żebyś wiedział, że nie masz żadnych powodów do niepokoju. Zrobię wszystko, żeby była bezpieczna.- powiedział, patrząc na mojego brata.
Matt zaśmiał się sarkastycznie.
- Żeby była bezpieczna? Żartujesz sobie? Ma ochroniarzy, którzy za to odpowiadają. Nie masz dla niej szacunku.
- Co sprawia, że tak myślisz?- zapytał go Zayn. Zauważyłam, że zaczął się już wkurzać.
- Ty, mój przyjacielu,- zaczął.- Masz dużo fanek. Niektóre z nich są szalone. Już pierwszego dnia, kiedy się poznaliście, ludzie wysyłali jej hejty, ponieważ myśleli, że zdradzasz swoją dziewczynę. Nie dasz rady uchronić mojej siostry przed hejtami, które otrzyma, kiedy dowiedzą się, że jest twoją dziewczyną. Sprawisz, że jej życie będzie jednym, wielkim piekłem. A ja tego nie chcę.
- Jak już mówiłem, zrobię wszystko co w mojej mocy by do tego nie dopuścić.
- No, dobrze, powiedzmy, że ci się to uda.- powiedział Matt, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.- Wyjedziesz w trasę, wrócisz i taa, wszystko będzie wspaniale. Co mi gwarantuje, że jej nie zdradzisz? Robiłeś to wiele razy, kiedy byłeś w związku z tamtą Perrie.
- Uważaj, Matt!- ostrzegła go mama, ale ponownie, nie zwracał na nią uwagi.
- Kiedy to robiłem, mój związek z nią nie był prawdziwy. Nigdy nie zdradziłem i przysięgam, że nigdy nie zdradzę Chelsea. Zaufaj mi, jest teraz najważniejszą osobą w moim życiu.
Matt zaśmiał się ponownie.
- Naprawdę? Jak słodko z twojej strony! Dlaczego nie przestaniesz udawać? Nie jesteś nikim innym jak zasranym chujem.
Miałam już dosyć, więc prawie wykrzyczałam.
- Skończ z tym, Matt! Przestań go obrażać, wystarczy już!
Podniósł się z krzesła i spojrzał mi w oczy. W jego oczach widziałam wściekłość. Był prawie, że gotowy by kogoś zabić.
- Jesteś taka głupia, Chelsea!- wykrzyczał.- Dlaczego nie możesz tego zauważyć? On jedynie chce ci się dobrać do majtek! Kiedy z tobą skończy, zostawi cię. Odejdzie, a ty znowu się załamiesz. Jezu, czasami jesteś taką idiotką!
- Matt, uważaj co mówisz!- ostrzegła mama.- Rozmawiasz ze swoją siostrą.
Również wstałam, wściekłość zawładnęła nade mną. 
- Ja jestem tutaj głupia? A ty, huh? Prosiłam cię, żebyś był miły dla Zayna, żebyś dał mu szansę. Nie prosiłam o wiele, po prostu jedna, pieprzona szansa. A ty co robisz? Zaczynasz obrzucać go błotem! Kto jest głupi, huh? Powiedz mi!
- Ty jesteś!- krzyknął.- On nie jest dal ciebie dobry, ile razy chcesz, żebym jeszcze to powtórzył? Co muszę zrobić, żebyś to zauważyła?!
Zayn również wstał z krzesła i chwycił mnie, próbując mnie uspokoić.
- Spójrz, Matt...- zaczął, ale mój brat mu przerwał.
- Po prostu się zamknij!- Matt wykrzyczał mu prosto w twarz.- Nie mogę uwierzyć, że miałeś czelność tu przyjeżdżać! Nie chcę cię przy mojej siostrze, więc lepiej się odpierdol!
- Dlaczego po prostu ty się nie odpierdolisz?- wykrzyczałam.- Jestem tak, kurwa, zmęczona twoją tak zwaną opiekuńczością. Chcesz, żebym była szczęśliwa? No to mi pozwól! Ten chłopak tutaj sprawia, że jestem szczęśliwa!
- Boo, uspokój się.- usłyszałam głos Zayna, ale nie zwracałam na niego uwagi.
- Chcę z nim być, nikt i nic mnie nie powstrzyma!- dalej krzyczałam.- Spójrz na mnie, Matt, nikt! Nawet ty! Mam dziewiętnaście lat, mogę chodzić z kim chcę! Nie obchodzi mnie już to co mówisz, mam cię w dupie!
- Oboje, uspokójcie się! Natychmiast!- rozkazała mama.
Żadne z nas nie powiedziało nic więcej. Wpatrywałam się jedynie w jego oczy. On również wpatrywał się w moje. Zauważyłam wtedy jak jego tęczówki powróciły do swojego normalnego koloru.
Pokręcił swoją głową.
- Ufałem ci, a ty mnie okłamałaś. Rozczarowałaś mnie.- powiedział spokojnie.
Poczułam jak nadchodzą łzy, więc zamrugałam parę razy, żeby je powstrzymać. Nigdy w moim życiu nie miałam tak dużej kłótni z moim bratem. Nigdy mu nie powiedziałam, że mam go w dupie, a on nigdy mi nie powiedział, że go rozczarowałam. Zawsze chciałam robić wszystko, żeby był ze mnie dumny. Mówiąc mi to, ogromnie mnie zranił.
Nie odezwałam się, więc wyszedł, zostawiając nas wciąż przy stole. Wyszedł z domu, nie mówiąc gdzie idzie.
- Prze... przepraszam za Matta, Zayn.- odezwała się mama.
- Nie przejmuj się.- zapewnił ją.
- Chelsea, w porządku?- zapytała mama, głaszcząc mnie po plecach.
Powróciłam do rzeczywistości i głośno przełknęłam ślinę. Przytaknęłam głową.
- Taa. Zayn, chodźmy. Myślę, że już tutaj skończyliśmy co mieliśmy do zrobienia.
- Boo...- zaczął, ale natychmiastowo pokręciłam głową, więc nie kontynuował.
- Skarbie, nie... nie musicie iść.- poinformowała mama, idąc za nami wzdłuż holu, gdzie zatrzymaliśmy się, żeby z powrotem założyć nasze buty.
- Mamusiu, musimy iść. Nie przejmuj się. Nie jestem na ciebie zła.- powiedziałam, po tym jak skończyłam z butami.- Kiedyś znowu przyjedziemy. Kiedy Matta nie będzie w domu.
Westchnęła.
- Okej. Jeszcze raz przepraszam, Zayn.
Przytaknął.
- Rozumiem. Jesteś wspaniałym towarzystwem, Anne. I również wspaniałą kucharką. Naprawdę smakowało mi jedzenie.
Uśmiechnęła się i przytuliła nas oboje. Pożegnaliśmy się i razem z Zaynem wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy. Nie odezwałam się ani słowem, on również. Myślałam o tamtej kłótni. Zawsze mówię głupie rzeczy, kiedy jestem zła i tak też było dzisiaj. Nie mam mojego brata w dupie. Wiem, że pozwoliłam wściekłości nade mną zawładnąć.
- Boo, naprawdę mi przykro.- oznajmił Zayn w pewnym momencie.
Odwróciłam się do niego, patrzył na mnie z błagającymi oczami. 
- Nie ma za co. To ja jestem tą, której powinno być przykro. Jest moim bratem, nie twoim.
- Ale ja byłem tym, który chciał przyjechać. Powinienem był cię posłuchać. Nie powinniśmy byli przyjeżdżać.
- Jest w porządku...- powiedziałam prawie, że szeptem.
Ale nie było. Nie byłam zła na Zayna. Byłam zła na siebie, ponieważ wiedziałam, że tak się to skończy, jednak wciąż zgodziłam się przyjechać. Byłam też zła na Matta. Posunął się za daleko, nie powinien był wypowiadać tamtych słów. Wiem, że one zraniły Zayna. Kurwa, mnie też zraniły.
Nie mogłam przestać o tym myśleć. Nagle, ponownie poczułam napływające łzy. Tym razem, nie mogłam ich powstrzymać. Zaczęłam płakać. Zakryłam twarz dłońmi, szlochając.
Zayn zatrzymał samochód i wysiadł z niego. Podszedł od mojej strony i otworzył drzwi. Chwycił moją dłoń i wyciągnął mnie. Położył swoje ramię wokół moich ramion i mocno mnie przytulił. Objęłam go w talii i również przytuliłam, nawet mocniej.
Płakałam długo, a on jedynie trzymał mnie w swoich objęciach, nie odzywając się ani słowem.

___________________________________________

Boże, właśnie od dzisiaj zaczęłam ferie, myślałam, że już zwariuję w tej szkole. Wgl idę jutro na Grey'a ze znajomymi i się jaram jak pochodnia :D
I wgl po raz drugi, to zaczęłam, nawet jeszcze nie zaczęłam, mam dopiero pomysł w głowie na moje własne opowiadanie. W roli głównej oczywiście Zayn :D Długo myślałam czy je publikować, czy nie, ale stwierdziłam, że od pół roku krąży mi po głowie i to chyba znak :) Także,nom, jeśli ktoś by chciał to zapraszam na Mysterious Man (ostrzegam, że nie jest to tematyka przeznaczona dla najmłodszych, if you know what I mean ;) )
I jeszcze zapomniałam tego wyjaśnić przy wcześniejszym rozdziale, w Wielkiej Brytanii jest tak, że o godzinie 12 jedzą lunch, a obiad pomiędzy 16 a 18, dlatego Zayn i Chelsea tak późno przyjechali do Manchesteru :)
/Melly

1 komentarz:

  1. Oh god -.- co ten Matt?! Nie ogarniam go... jak moze tak mowic o Zaynie? Mam nadzieje ze w koncu sie ogarnie xd do nexta :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy