poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 30 - Kocham cię

Zayn's POV

- Pizza ze wszystkim będzie tutaj za dziesięć minut!- powiedziałem, wracając z kuchni.
Chelsea leżała na plecach na kanapie. Stanąłem za kanapą, podpierając się na łokciach i przyglądając się jej.
Uśmiechnęła się i podniosła się, żeby szybko przejechać po moich ustach.
- Dzięki.
- Nie ma za co.- odpowiedziałem.
Rozmawialiśmy do przyjazdu pizzy. Zapłaciłem i wróciłem do Chelsea. Usiadłem na podłodze przed nią, opierając prawe ramię na kanapie i przenosząc na nie swój ciężar, więc mogłem się jej przyglądać. Ona podparła się na swoim prawym łokciu, żeby również na mnie patrzeć. Położyłem pizzę na podłodze przede mną i zaczęliśmy jeść.
- Trzymaj twój telefon.- powiedziałem, wyjmując go z mojej kieszeni i podając go jej.- Tym razem nie przeglądałem twoich wiadomości.
Wywróciła oczami.
- Co takiego do diabła przeczytałeś, że odkryłeś, że skłamałam?- zapytała, po tym jak go wzięła.
- Wiadomość od Ruby. Napisała w niej, że już najwyższy czas, żebyś powiedziała twojemu bratu prawdę. Nie zrozumiałem o co jej chodziło, więc przeczytałem całą waszą rozmowę.- odpowiedziałem, następnie biorąc gryza z mojego kawałka pizzy.
Wykrzywiła twarz w stylu "wtf", patrząc na mnie, na co się zaśmiałem.
- Co?
- Masz telefon swojej dziewczyny i nie czytasz wiadomości, które dostała od innych chłopaków, ale czytasz te od innej dziewczyny?- zapytała rozbawiona.
- No wiesz, ta dziewczyna jest twoją najlepszą przyjaciółką.- odpowiedziałem, wciąż jedząc.- Wiedziałem, że nie napisałabyś niczego interesującego do innego chłopaka. Wiedziałem, że ona byłaby osobą, której powiedziałabyś coś co przede mną ukryłaś. I na szczęście miałem rację.
- Dobra robota, Einsteinie.- odparła, biorąc gryza.- Zasługujesz na nagrodę.
Uśmiechnąłem się do niej sztucznie, na co się zaśmiała. Nie zaśmiałem się, po prostu się uśmiechałem. Kocham jej śmiech, za każdym razem sprawiał, że mój dzień stawał się lepszy.
- Naprawdę musimy zmienić nasze menu.- oznajmiłem, kiedy skończyłem jeść.- Jemy jedynie pizzę, kiedy jesteśmy zbyt leniwi, żeby coś ugotować.
- Hej!- krzyknęła, uderzając mnie zaczepnie w ramię.- Nie waż się mówić nic złego na temat pizzy! Kocham ją!
- Uwierz mi, zauważyłem!- powiedziałem, śmiejąc się.- Powinnaś ją poślubić.
- To byłoby niesamowite, nie sądzisz?- zapytała radośnie.- Moglibyśmy mieć pizzowe dzieci i kiedykolwiek zgłodnieję, po prostu wezmę sobie z nich gryza. Byłabym w niebie!
- Mogę przyjść na ślub?- zapytałem, wydymając wargę.
- Oczywiście, ty głuptasie.- odpowiedziała.- Ale tylko jeśli przyniesiesz ze sobą pizzę.
- Po co?- zapytałem, śmiejąc się.- Żebyś ją zjadła, kiedy znudzi ci się twój pizzowy mąż?
- No, tak!- powiedziała jakby to było coś oczywistego.
Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
- Jesteś taka dziwna!
Również się zaśmiała.
- Oh, zamknij się! Wiesz, że mnie kochasz!
Po porostu na nią patrzyłem, uśmiechając się jak idiota. Przytaknąłem.
- Kocham.
Przestała się śmiać. Patrzyła na mnie zszokowana.
- Ty... co?
Przekręciłem się, tak że klęczałem na ziemi i swój ciężar przeniosłem na oba łokcie. Moja twarz znajdowała się milimetry od jej. Zwilżyłem swoje usta, wpatrując się w jej śliczne oczy.
- Kocham cię.
To był pierwszy raz, kiedy to powiedziałem. I powiedziałem to szczerze. Naprawdę ją kocham. Patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami. Pomyślałem, że ona może nie czuć tego samego, więc zalały mnie fale wątpliwości. Pomyślałem, że było za wcześnie, żeby to mówić. Ale byłem pewny swoich uczuć.
- Nie musisz mi odpowiadać.- oznajmiłem niepewnie, odwracając wzrok.
Chwyciła moją brodę swoim palcem wskazującym i odwróciła moją twarz z powrotem, sprawiając że patrzyłem na nią. Pochyliła się do przodu i mnie pocałowała. Na początku byłem zdezorientowany, ale zamknąłem swoje oczy i odwzajemniłem pocałunek.
Odsunęła się i spojrzała na mnie.
- Ja też cię kocham.
Uśmiechnąłem się od ucha do ucha. 
- Naprawdę? To znaczy, jeśli tego nie czujesz, nie mu...- zacząłem, ale przerwała mi kolejnym pocałunkiem. Uśmiechnąłem się w jego trakcie i odsunąłem się.
- Mówię poważnie.- poinformowała.
- To dobrze.- powiedziałem, po czym obdarzyłem ją szybkim całusem.- Chodźmy do łóżka? Chcę się z tobą teraz poprzytulać. Możemy tam obejrzeć jakieś filmy.
Zaśmiała się delikatnie.
- Oczywiście, bad boy'u.
Wykrzywiłem na nią twarz i podniosłem się.
- Chodźmy!
- Zaaaczeeekaaaj!- wydęła wargę, kiedy zobaczyła, że zrobiłem parę kroków. Odwróciłem się do niej zmieszany.- Zanieś mnie!- powiedziała, unosząc ręce w górę jak dziecko.
Zaśmiałem się i wziąłem ją w swoje ramiona. Zaniosłem ją jak księżniczkę do mojego pokoju. Położyłem ją ostrożnie na łóżku. Obok niej umieściłem mojego laptopa, a ona go włączyła. Rozebrałem się, więc byłem tylko w moich bokserkach i położyłem się na łóżku na plecach.
- Co chcesz obejrzeć?- zapytała, nie zwracając na mnie uwagi, wciąż patrząc na mojego laptopa.
Wzruszyłem ramionami.
- Obojętne mi to.
- No więc, naprawdę łatwo ci dogodzić.- zaśmiała się.- Obejrzymy w takim razie "Króla lwa".
Zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie zmieszana.
- Myślałem, że Liam jest jedynym dziewiętnastolatkiem, który wciąż ogląda filmy Disney'a.- oznajmiłem rozbawiony.
Wywróciła oczami.
- Nigdy nie jesteś za stary na dobry film Disney'a.
Włączyła go i usiadła koło mnie, kładąc swoją głowę na moim lewym ramieniu. Objąłem ją nim w talii. Oglądaliśmy film w ciszy. Bawiłem się jej włosami prawie przez cały czas. Byłem szczęśliwy, ponieważ w końcu powiedziałem jej, że ją kocham. I nawet lepiej, ona też się do tego przyznała. Możecie sobie pomyśleć, że było na to za wcześnie, ale nie kłamałem. Czułem się tak dobrze i inaczej, kiedy byłem przy niej. I byłem pewny, że to była miłość.
Zatraciłem się w swoich myślach i nawet nie zauważyłem, że film dobiegł końca, dopóki nie naciągnęła na nas kołdry i nie położyła swojej głowy na mojej klatce piersiowej.
- Nie chcesz obejrzeć kolejnego?- zapytałem, wciąż bawiąc się jej włosami. Nie mogłem przestać, były zbyt delikatne i... śliczne.
- No więc, pytałam cię czy chcesz obejrzeć coś jeszcze, ale mi nie odpowiedziałeś, jedynie bawiłeś się moimi włosami i myślałeś o czymś, więc pomyślałam, że ci się znudziło.- odpowiedziała, rysując lewą ręką jakieś wzorki na mojej nagiej klatce piersiowej, nie patrząc na mnie w górę.
- Oh...- jedynie to wyszło z moich ust.
Zaśmiała się.
- I ty myślisz, że to ja jestem dziwna.
Uśmiechnąłem się, ale nie odezwałem się ani słowem. Nastąpiła chwila ciszy, zanim nie podparła się na swoim prawym łokciu, żeby na mnie spojrzeć. Przestałem bawić się jej włosami i również na nią spojrzałem.
- Nie boisz się jutra?- zapytała mnie.
- Dlaczego miałbym?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem... poznasz mojego brata i nie wiem...
Westchnąłem.
- Boo, nie boję się. Tak, on mnie nie lubi, wiem o tym. Pojedziemy jutro i udowodnię, że się myli. A jeśli mi się nie uda... przynajmniej próbowałem.
- Więc wciąż ze mną będziesz, nawet jeśli on nie zmieni swojego zdania?- zapytała.
- Prawdziwe pytanie brzmi, czy TY wciąż ze mną będziesz, nawet jeśli twój brat ci nie pozwoli?
- Tak.- powiedziała pewna siebie.
- W takim razie wszystko jest w porządku.- oznajmiłem.- Mówiłem ci, tak długo jak ze mną będziesz, to właściwie nie obchodzą mnie pozostali.
Przytaknęła i z powrotem umieściła swoją głowę na mojej klatce piersiowej.
- Dobranoc, Zaza.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w głowę. 
- Dobranoc, boo. Kocham cię.
- Ja też cię kocham.- odpowiedziała. To były jej ostatnie słowa nim zasnęła.
Nie zamierzam kłamać, byłem trochę zdenerwowany. Widziałem jaki zdeterminowany był jej brat, żeby sprawić, żeby ze mną zerwała. W sumie to bardziej to słyszałem, ale, taa. Najbardziej bałem się, że nie będę w stanie zmienić jego zdania. Chciałem, żeby mnie polubił, żeby nas wspierał. Wiedziałem, że jutrzejszy dzień będzie należał do tych cięższych, więc próbowałem być dobrej myśli. Zasnąłem z Chelsea w moich ramionach. Chciałem, żeby pozostało tak już na zawsze, nie chciałem by ktoś nas rozdzielił.

Chelsea's POV

Rankiem usłyszałam jakieś głosy, więc ciężko otworzyłam swoje oczy. Zayn wciąż spał koło mnie, leżąc na plecach, swoją lewą dłoń trzymając na swojej klatce piersiowej, a prawą pod moją głową. Spałam tyłem do niego, ale obróciłam się, kiedy się obudziłam.
Rozglądałam się dookoła pokoju, nikogo tutaj nie było, jedynie ja i Zayn. Wciąż jeszcze byłam na wpółprzytomna, więc potrząsnęłam Zaynem.
- Zaza! Obudź się! Myślę, że pozostali są tutaj.
Powiedział coś czego nie zrozumiałam i odwrócił się do mnie, jego oczy nadal były zamknięte.
Potrząsnęłam nim ponownie.
- Zayn, obudź się!
- Nie.- wymruczał.- Śpij dalej.
- Ale...- zaczęłam, ale przerwał mi, kładąc swoją dłoń na moich ustach.
- Zamknij się i śpij.- powiedział na wpółprzytomny.
Ściągnęłam jego dłoń i właśnie kiedy zamknęłam oczy, usłyszałam otwieranie się drzwi. Spojrzałam w górę i zobaczyłam jak pozostali do nas podchodzą.
Wszyscy na nas skoczyli, krzycząc przy tym.
- Wstawać!- krzyknął Louis.
Ruby zaczęła skakać po łóżku jak dziecko.
- Wszyscy wstawać! Mamy nowy dzień!
- Dani, przestań mnie szczypać!- powiedziałam, siadając.- Ugh, co wy tutaj robicie tak wcześnie?
- Wcześnie?- Liam zapytał rozbawiony.- Jest dziesiąta rano, wstawać!
- Aww, czyżbyście mieli długą noc?- Eleanor zapytała z szerokim uśmiechem.
- Pełną przygód może?- dodał Harry.
Wzięłam moją poduszkę i uderzyłam go w głowę.
- Zamknij się.
Usłyszeliśmy jak Zayn coś mówi, ale nic nie zrozumieliśmy.
- Co mówiłeś, Malik?- zapytał Harry.
Zayn podniósł swoją głowę.
- Niall, zejdź do cholery ze mnie, miażdżysz mnie!- wykrzyczał.
- Oh, przepraszam.- odezwał się Niall, wstając z pleców Zayna.
Wszyscy się z nich zaśmialiśmy.
- Jezu, Niall, co jadłeś na śniadanie?- zapytał Zayn, po tym jak złapał swój oddech.- Jesteś ciężki.
- Wypraszam sobie!- powiedział, próbując brzmieć na urażonego.- Właściwie to nie jadłem jeszcze śniadania.
- Taa, obudziliśmy go.- wtrącił się Louis.- Chcieliśmy zjeść wspólnie. Wszyscy razem.
- Podoba mi się ta duża rodzina, którą jesteśmy.- poinformował Liam, uśmiechając się.
- Aww- wszyscy odezwaliśmy się równocześnie.
- Dalej, kochani, grupowy uścisk!- wykrzyczał Niall i wskoczył na nas.
Wszyscy się zaśmialiśmy i zrobiliśmy jednego dużego przytulasa na łóżku Zayna.
- Więc, chodźmy w takim razie!- powiedział Louis, wstając z łóżka, po tym jak się od siebie odsunęliśmy.
- Taa, jestem taaaaki głodny!- zgodził się Niall.
Pozostali również wstali z łóżka i wyszli.
- Hej, nie próbujcie robić dzieci, dobra?- ostrzegł Harry, odwracając się do nas, kiedy stał w drzwiach.- Jesteśmy głodni!
Rzuciłam w niego kolejną poduszką. Zamknął drzwi, śmiejąc się.
Zayn jęlnął i usiadł. 
- Przypomnij mi, żebym odebrał Niallowi zapasowe klucze, które mu dałem.
Zaśmiałam się i pościeliłam łóżko, kiedy Zayn wyciągnął swoje ciuchy do przebrania.
- Pójdę przebrać się w łazience. Wyjdź z pokoju, kiedy będziesz gotowa. Będę z pozostałymi.- oznajmił, po tym jak skończyłam.
Przytaknęłam, a on przejechał po moich ustach przed wyjściem. Przebrałam się szybko i udałam się do nich. Byli w salonie i oglądali kreskówki.
- Kreskówki?- zapytałam rozbawiona.
- To był pomysł Louisa.- odparł Zayn.
- Więc, jemy tutaj?- zapytałam ich.
Przytaknęli, więc wraz z dziewczynami poszłam robić śniadanie. Przygotowałyśmy dużo jedzenia, przez to że wszyscy byliśmy głodni. Bekon, jajka, naleśniki i jeszcze więcej.
Wszyscy siedzieliśmy przy stole, jedząc.
- Więc, jakie macie plany na dzisiaj?- zapytał Liam.
- Skoro wszyscy mamy dzisiaj wolne, pomyślałem, że może obejrzelibyśmy film?- zasugerował Louis.- Ale tym razem w kinie. Nie obchodzą mnie paparazzi, chcę gdzieś wyjść.
- My nie możemy.- powiedział Zayn, biorąc gryza ze swojego jedzenia.
- Taa, jedziemy do Manchesteru. Zayn chce poznać moją rodzinę.- oznajmiłam, wymuszając uśmiech.
- Co?- zapytali wszyscy poza Zaynem. Wszyscy patrzyli na nas zszokowani.
Zayn westchnął.
- Nie mów mi, że oni znali prawdę.
Przytaknęłam powoli.
- Przepraszam.
- Nie obwiniaj jej, stary.- odezwał się Liam.
- Taa, usłyszeliśmy ją jak jednego dnia rozmawiała z dziewczynami.- dodał Louis.
Harry przytaknął.
- Kazała nam obiecać, że ci nie powiemy.
- Jest okej.- zapewnił Zayn.
- Więc,- zaczęła El.- Chcecie, żebyśmy z wami pojechali? Żebyśmy was wsparli?
- Nie sądzisz, że to byłoby trochę niezręczne, gdybyśmy wszyscy pojechali?- zapytała rozbawiona Danielle.
El wzruszyła ramionami. 
- Nie. Ja bym tak zrobiła, gdybym była Zaynem.
- Czemu? Myślisz, że nie będę w stanie znieść jej brata?- zapytał Zayn.
- No więc...- zaczęła.
Zaśmialiśmy się.
- Zayn jest mężczyzną, El!- powiedział Louis. Ponownie wszyscy się zaśmialiśmy.
- Ale poważnie,- wtrąciła się Ruby.- Chcecie, żebyśmy pojechali?
Pokręciłam głową.
- Nie, zgaduję, że wszystko będzie w porządku.
Zjedliśmy śniadanie i następnie posprzątaliśmy po sobie bałagan. Siedzieliśmy wszyscy w mieszkaniu Zayna do drugiej po południu, kiedy to wraz z Zaynem musieliśmy się zbierać. 
Jechaliśmy do Manchesteru, Zayn mówił, że będzie zabawnie. Nie wiem czy dla niego było, ale dla mnie z pewnością nie. Byłam tak cholernie zdenerwowana, nawet nie macie pojęcia.
Myślę, że Zayn to zauważył, ponieważ przez cały czas coś mówił. To była czterogodzinna droga, ale czas zleciał całkiem szybko. Zayn zatrzymał samochód przed moim domem i wysiedliśmy z niego. Chwycił moją dłoń i podeszliśmy do drzwi.
Zatrzymał się przed nimi i odwróciłam się twarzą do niego.
- Wszystko wypali, nie martw się.- zapewnił mnie, uśmiechając się.
Przytaknęłam, po czym obdarzył mnie szybkim całusem.
Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi.
Zaczyna się...

_______________________________________

Nie mam słów co do tego rozdziału :') Jedynie aww <3
Moje WiFi wróciło! To była masakra, dwa dni bez internetu, nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi.
Co do szablonu to myślałam, że mnie krew zaleje. Wszystko było pięknie, css zrobiony, nagłówek i na blogu próbnym wszystko pięknie, a jak przyszło co do czego i zainstalowałam szablon tutaj to się wszystko zjebało. To był taki śliczny szablon... A ten? Pff, daleko mu do pięknego, ale już nie miałam nerwów do pisania nowego cssa... Jednym słowem, dupa...
Czy tylko mnie się wydaje, że ten rozdział jest całkiem długi i chyba najdłuższy jak na razie?
/Melly

2 komentarze:

Obserwatorzy