Zayn's POV
Widziałem jak Chelsea wychodzi, więc ruszyłem za nią, ale kiedy już miałem ją zatrzymać, Perrie chwyciła mój prawy nadgarstek. Odwróciłem się do niej z powrotem w furii.
- Nie, nie odchodź, kochanie. Pozwól jej odejść.- powiedziała.
Uwolniłem się z jej uścisku.
- Daj mi spokój!- krzyknąłem. Wściekłość przejęła nade mną kontrolę.- Jestem taki zmęczony tym twoim bieganiem za mną! Mówiłem ci już jakieś milion razy wcześniej, nie wrócimy do siebie! Doprowadzasz mnie do szału, przysięgam! Nie widzisz co zrobiłaś? Uderzyłaś dziewczynę, którą kocham i teraz ona może nie chcieć już nigdy ze mną rozmawiać! Czy to jest takie trudne, pozwolić mi żyć moim życiem?- dosłownie wykrzyczałem jej w twarz.
- Więc ją lubisz, huh? Jesteś takim dupkiem, Zayn!- odkrzyknęła.- Mówisz mi, że mnie z nią nie zdradziłeś, a teraz przyznajesz się, że ją kochasz? Jak mogłeś?
Przejechałem dłonią po swoich włosach i podszedłem bliżej niej, nasze twarze dzieliły milimetry. Spojrzałem jej w oczy.
- Jesteś taka żałosna!- powiedziałem spokojnie.- Jak wciąż możesz oskarżać mnie o zdradę, kiedy to ty jesteś tą, która się tego dopuściła?
Jej oczy otworzyły się szerzej.
- O-o czym ty mówisz?
Zaśmiałem się sarkastycznie i odsunąłem się o krok.
- Wiem o wszystkim. Wiedziałem o tym od samego początku.
- Nie...- zaczęła, ale jej przerwałem.
- Nawet nie próbuj temu zaprzeczać!- krzyknąłem.
Wzdrygnęła się na mój wybuch, po którym to ja się uspokoiłem. Wziąłem głęboki wdech.
- Widziałem cię i twojego tak zwanego przyjaciela. Widziałem waszą dwójkę, pieprzącą się na tylnym siedzeniu twojego samochodu.
- Nie- nie wiem o czym mówisz.- oznajmiła, ale mogłem zauważyć, że szukała dobrego kłamstwa.
- Oh, myślę, że bardzo dobrze wiesz o czym mówię.- powiedziałem.- To było tej nocy, kiedy się pokłóciliśmy o to, że wychodzę z chłopakami, a ty zostajesz sama w domu. Tej nocy pojechałaś gdzieś swoim samochodem. Pojechałem za tobą, ponieważ pomyślałem, że może stać ci się coś złego. Jechałem za tobą aż pod sam klub, gdzie się zatrzymałaś i czekałaś na kogoś. Wtedy zobaczyłem twojego przyjaciela, wychodzącego z imprezy i wsiadającego do samochodu. Potem odjechałaś. Ponownie pojechałem za tobą. Zatrzymałaś się na pustym parkingu, gdzie wasza dwójka wysiadła z samochodu i wsiadła do tyłu. Widziałem to. Widziałem jak bardzo przejęłaś się naszą kłótnią.
Była cicho. Nie wiem jak, ale wciąż miała siłę, żeby patrzeć mi w oczy.
- Jesteś zaskoczona?- zapytałem ją.- Jesteś zaskoczona, że o wszystkim wiem?
- Zayn, to nie jest to co...- zaczęła.
- Skończ to gówno, Perrie!- powiedziałem oschle.- Wiedziałem o tym przez dwa i pół miesiąca. Wiedziałem, że mnie zdradziłaś, ale i tak nie poruszałem tego tematu. Próbowałem sprawić, żeby ten pieprzony związek wypalił. Ale nie mogłem. Za każdym razem mnie oskarżałaś. Za każdym razem byłem tym, który był winny. Myślałem, że jeśli nic nie powiem, że o tym wiem to cię odzyskam. Myślałem, że sprawię, że mnie ponownie pokochasz. Byłem taki głupi.
Zaczęła płakać.
- Zayn, proszę, posłuchaj mnie!
- Nie chcę!- krzyknąłem, następnie wzdychając.- Jak mogłaś? Kochałem cię! Kochałem cię tak bardzo, że aż trzymałem buzię na kłódkę! Pozwoliłem tobie i twojemu przyjacielowi wierzyć, że jestem najgłupszym chłopakiem na Ziemi.
Podeszła bliżej mnie, wciąż płacząc.
- Nie...- ponownie jej przerwałem i odsunąłem się o krok.
- Wiesz co? Jestem tym zmęczony. Jestem zmęczony tym całym twoim gównem. Powtórzę ci to po raz ostatni: Chelsea nie jest powodem, dla którego z tobą zerwałem. Ty jesteś powodem.
Spuściła swoją głowę w dół, zakrywając twarz obiema dłońmi. Płakała.
- Straciłaś mnie i nic nie możesz z tym zrobić. Nasz związek zakończył się już dawno temu, przed tym jak poznałem Chelsea.
Podniosła swoją głowę.
- Proszę...
Pokręciłem głową i podszedłem do drzwi. Chwyciłem klamkę i odwróciłem się do niej. Przyglądała mi się.
- Zrobię wszystko, żeby być razem z Chelsea. Wszystko. I jeśli kiedykolwiek spróbujesz ją ponownie tknąć, albo zrobisz coś, żeby nas rozdzielić, upewnię się, że za to zapłacisz.
I z tym wyszedłem. Trzasnąłem za sobą drzwiami i zatrzymałem się, kiedy zauważyłem chłopaków, wciąż czekających po drugiej stronie drzwi.
- Gdzie jest Chelsea?- zapytałem ich.
Wzruszyli ramionami.
- Uciekła od nas. Próbowałem ją zatrzymać, ale wsiadła w swój samochód i odjechała.- powiedział Harry.
Wyciągnąłem telefon ze swojej kieszeni i ruszyłem biegiem, mijając ich.
- Gdzie idziesz?- krzyknął za mną Niall.
Odwróciłem się.
- Znaleźć ją. Wróćcie i weźcie notatki. Nie przeczytała ich.- odkrzyknąłem i pobiegłem.
Kiedy wsiadłem do swojego samochodu, wybrałem numer Chelsea. Minęły trzy sygnały, ale odrzuciła połączenie. Zadzwoniłem do niej ponownie, ale tym razem wyłączyła swój telefon.
Najpierw przyjechałem do jej mieszkania. Nie było tam jej samochodu. Widziałem auta Ruby i El, więc wiedziałem, że Chelsea nie ma z nimi.
Nie wiedziałem gdzie poszła. Byłem zmartwiony. Nie wiedziałem czy wszystko z nią w porządku. Próbowałem ponownie do niej zadzwonić, ale jej telefon wciąż był wyłączony. Pojechałem do Starbucksa, do parku, nie było jej tam.
Wtedy do mnie dotarło. Zdałem sobie sprawę, że musi być u Nathana. Nie miałem jego numeru, więc zadzwoniłem do Ruby.
- Hej, Malik.- przywitała mnie.
- Ruby, zadzwoń do Nathana, proszę. Zapytaj go czy jest u niego Chelsea.- powiedziałem jej w pośpiechu.
- Co? Dlaczego? Myślałam, że jest z tobą.- powiedziała zmieszana.
- Po prostu to zrób i potem do mnie oddzwoń.- oznajmiłem i rozłączyłem się.
Czekałem na jakimś parkingu. Spieprzyłem to po całości. Ruby oddzwoniła do mnie po jakiś 5 minutach.
- Jest tam?- zapytałem ją.
- Nie, nie jest. Powiedział, że próbował do niej zadzwonić kilka minut temu, ale jej telefon jest wyłączony. Zayn, co się stało? Czy z Chelsea wszystko okej? Przerażasz mnie.- powiedziała. Mogłem usłyszeć zmartwienie w jej głosie.
- Zapytaj Harry'ego. Powie ci wszystko. Przekaż mu, że ci tak powiedziałem.- poinformowałem, po czym ponownie rozłączyłem się bez żadnego pożegnania.
Wysiadłem z samochodu i trzasnąłem drzwiami.
- Kurwa!- zakląłem, przebiegając dłonią po włosach. Wtedy zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem go z samochodu i zobaczyłem, że dzwoni do mnie Harry. Westchnąłem i odrzuciłem jego połączenie. Wsiadłem z powrotem do auta i odpaliłem je. Nie byłem w nastroju, żeby gadać przez telefon.
Nie wiedziałem co robić, więc pojechałem do mojego sekretnego miejsca, żeby pomyśleć. Harry wysłał mi wiadomość, więc kiedy stałem na światłach, przeczytałem ją.
Harry: Wzięliśmy notatki. Perrie wyszła, płacząc, nie chciała z nami rozmawiać. Pojedziemy do mnie do mieszkania, zadzwonię do dziewczyn. Znalazłeś ją? Potrzebujesz pomocy?
Ja: Jedźcie do mieszkania. Zadzwonię do was jeśli będę jakiejś potrzebował.
Byłem zagubiony w moich myślach. Nie zwracałem uwagi na nic wokół mnie. Na szczęście znałem drogę jak własną kieszeń, więc nie miałem problemów z trafieniem na miejsce.
Ale byłem zszokowany, kiedy tam przyjechałem. Była tam. Zatrzymałem samochód i wysiadłem z niego. To właśnie wtedy mnie zauważyła.
Chelsea's POV
Przyjechałam do sekretnego miejsca Zayna, ponieważ nie wiedziałam gdzie się podziać. Nie mogłam wrócić do mojego mieszkania, to byłoby pierwsze miejsce, do którego by przyjechał. Miałam nadzieję, że tutaj się nie pojawi, ale pojawił się.
Zauważyłam go, kiedy wysiadał ze swojego samochodu, więc zaczęłam biec do mojego. Nie chciałam z nim rozmawiać.
Prawdopodobnie zdał sobie sprawę co chcę zrobić, więc zablokował mi drogę, stając przede mną i zatrzymując mnie. Chwycił obie moje dłonie. Próbowałam się uwolnić, ale nie mogłam, był za silny. Jego uścisk nie powodował bólu, ale i tak nie mogłam się ruszyć.
- Puść mnie!- krzyknęłam.- Czego teraz chcesz?
- Uspokój się, proszę.- powiedział.- Pozwól mi wyjaśnić.
- Co wyjaśnić?- zapytałam oschle.- Jak zniszczyłeś mnie w ciągu minuty? Huh?
- Przepraszam!- prawie krzyknął.- Nie wiem dlaczego to powiedziałem, przysięgam. Nie chciałem cię zranić.
Przestałam się wyrywać i spojrzałam mu w oczy. Mrugnęłam parę razy, żeby powstrzymać moje łzy.
- No więc, zraniłeś. Jesteś teraz szczęśliwy?
Chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam.
- Proszę, puść mnie.- błagałam.
- Nie.- poinformował pewny siebie.- Jeśli cię puszczę, nigdy mnie nie wysłuchasz.
Wzięłam głęboki wdech.
- Obiecuję ci, że nigdzie nie pójdę jeśli mnie puścisz.
- Przysięgnij.- powiedział.
Przytaknęłam głową.
- Przysięgam.
Uwolnił moje dłonie. Nie uciekłam, czekałam na jego wyjaśnienia.
- Więc?
Spojrzał w dół i zaśmiał się sarkastycznie.
- Jesteś niesamowita.- uniósł swoją głowę i spojrzał na mnie zmieszany.
- Najpierw traktujesz mnie jak gówno. Następnie przychodzisz i przepraszasz i próbujesz być moim najlepszym przyjacielem. Wpuszczam cię do mojego życia, mówię ci o wszystkim. Potem jesteś zły, kiedy mam randkę z innym chłopakiem i ponownie stajesz się dupkiem. Przychodzisz i przepraszasz i wszystko jest znowu w porządku. Mówisz mi, żebym przyszła się z tobą zobaczyć, ponieważ potrzebujesz w czymś mojej opinii, ale cię tam nie ma, za to jest tam twoja była. Podchodzi i uderza mnie w twarz, wyzywa mnie i tak dalej. I wtedy dowiaduję się, że powiedziałeś jej, że jesteśmy razem! Co jest z tobą nie tak? Jesteś taki skomplikowany!- wykrzyczałam, krzyżując ramiona pod koniec.
- Tak trudno to zauważyć?- krzyknął.
Wzdrygnęłam się na jego reakcję i podszedł bliżej mnie.
- Tak trudno zauważyć, że szaleję na twoim punkcie? Że mnie złapałaś w swoje sidła?
Moje oczy otworzyły się szerzej. Nie mogłam w to uwierzyć. On... on też mnie lubił.
Nie odezwałam się ani słowem, więc kontynuował. Chwycił moją twarz w swoje dłonie, nasze twarze dzieliły milimetry.
- Lubię cię, Chelsea. Bardziej niż przyjaciółkę. Za każdym razem kiedy wychodziłaś z tym Nathanem, moje serce łamało się na kawałki. Chciałem, żebyś była moja. Chciałem, żebyś była moją dziewczyną. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Jesteś... jesteś inna. I podoba mi się ta "inność". Chcę cię przytulać, kiedy się boisz. Chcę być przy tobie, kiedy będziesz potrzebować ramienia do wypłakania się. Chcę ci pokazać, że mogę kochać cię bardziej i lepiej niż ktokolwiek kiedykolwiek wcześniej. Chciałem dzisiaj cię poprosić, żebyś została moją dziewczyną. Notatki, które widziałaś na stole, były dla ciebie. Napisałem na nich co do ciebie czuję. Chłopcy pomogli mi wszystko zorganizować. Nie wiem jak to się stało, ale wszystko poszło nie tak.- powiedział, patrząc głęboko w moje oczy.
- Lubisz... lubisz mnie?- zapytałam, rumieniąc się.
Uśmiechnął się i przytaknął.
- Tak. Nie masz nawet pojęcia jak bardzo. Bądź moja?
Boże, tak bardzo chciałam go pocałować, ale wiedziałam, że nie mogę. Odsunęłam się o krok i pokręciłam swoją głową.
- Ja... ja nie mogę.
Był zmieszany.
- Dla-dlaczego? Nie lubisz mnie w taki sposób?
Wzięłam głęboki wdech.
- Nie o to chodzi... Każdy teraz myśli, że jestem powodem, dla którego zerwałeś z Perrie. Wierzą, że jestem suką. A nie jestem. Nie rozumiesz, że jeśli będziemy razem i pokażemy światu, że jesteśmy ze sobą, ludzie uwierzą w to co powiedziała Perrie. Zayn, mam fanów, którzy we mnie wierzą, dla których jestem autorytetem. Nie mogę tego zrobić. Po prostu... nie mogę.
Podszedł bliżej mnie i ponownie chwycił moją twarz w swoje dłonie, sprawiając, że patrzyłam w jego oczy.
- Nie, nie rób tego. Nie powiemy światu jeśli nie chcesz. Będziemy to ukrywać. Ale proszę, nie odpychaj mnie. Nie mogę już dłużej bez ciebie wytrzymać. Pozwól mi pokazać ci, że nam się to uda. Pozwól mi sprawić, że poczujesz się wyjątkowa. Pozwól mi cię kochać.
Patrzyłam w jego duże brązowe oczy. Byłam zahipnotyzowana, byłam całkowicie zagubiona w innym świecie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ma rację. Zdałam sobie sprawę, że ja również nie mogę już dłużej bez niego wytrzymać. Chciałam być jego. Chciałam, żeby on był mój.
Wciąż czekał na moją odpowiedź. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i przytaknęłam.
Jego oczy otworzyły się szerzej.
- Naprawdę?
Przytaknęłam i zaśmiałam się lekko. Pochylił się i mnie pocałował. Po raz pierwszy mnie pocałował. Poczułam motylki w brzuchu. Nie mogłam być szczęśliwsza. Umieściłam moje ramiona wokół jego szyi, a on umieścił swoje ramiona wokół mojej talii. Poczułam jak uśmiecha się przez pocałunek. Odsunęłam się, a on podniósł mnie i okręcił dookoła.
Zaśmiałam się na jego reakcję. Odstawił mnie i pocałował mnie ponownie, tym razem z większą namiętnością.
______________________________________
No więc, jak wspominałam w tamtą sobotę, dzisiaj mamy super rozdział :) Aż wypadałoby powiedzieć- nareszcie! Haha :) W końcu są razem! Wiecie jak mi serce waliło, kiedy tłumaczyłam perspektywę Chelsea? I jeszcze uśmiechałam się jak idiotka :D
/Melly
Uwielbiam ten rozdział <3. Jest naprawdę genialny!
OdpowiedzUsuńJprdl kocham to <3<3
OdpowiedzUsuńNo w końcu! :) Tak dlugo czekalam na to zebh byli razem ;) rozdzial jest swietny ♥
OdpowiedzUsuń♡ Mam nadzieje ze Perrie wyjedzie w jakas niekonczaca sie trase i da im spokoj :D czekam na nexta :*