czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział 77 - Milion razy tak

Chelsea's POV

- O czym ty mówisz?- zapytałam zaciekawiona.
Wzruszył jedynie ramionami, prowadząc samochód i patrząc przed siebie.
- Zobaczysz.
- Aww, pan Malik ma dla mnie niespodziankę?- droczyłam się.
Zaśmiał się pod nosem i pokręcił lekko głową.
- Wiesz, że lubisz niespodzianki.
- To prawda.- odparłam.- Ale lepiej miej coś dobrego w zanadrzu. Albo się wkurzę.
- Czy wyglądam jakbym przejmował się tym, że się wkurzysz?- zapytał, bez wątpienia się ze mną drocząc.
Westchnęłam i uwolniłam swoją dłoń z jego.
- Niech ci będzie.- skrzyżowałam ramiona na piersi, chcąc wyglądać jakbym była smutna. Ale i Zayn, i ja oboje wiedzieliśmy, że tak nie jest. On po prostu się ze mną przekomarzał, będąc w radosnym nastroju. Wiedział, że nie wkurzyłabym się na niego za coś takiego.
Zatrzymał się na światłach i ponownie chwycił moją dłoń. Spojrzałam na niego, a on uroczo wydymał wargę.
- Jesteś na mnie zła?- zapytał.
- Oczywiście, że jestem.- odpowiedziałam jakby to było coś oczywistego.
Zrobił swoją słynną minę szczeniaczka, a ja wywróciłam na niego oczami. Zaśmiał się pod nosem wiedząc, że wygrał. Pocałował moją dłoń i ponownie ruszył.
Cisza wypełniła samochód, ale nie była ona niezręczna. Zayn sprawiał, że zawsze czułam się przy nim dobrze i czasami nie potrzebowaliśmy do tego słów. To był ten rodzaj ciszy, który napełniał twoje serce miłością. Ten rodzaj ciszy dzięki, któremu zdajesz sobie sprawę, że osoba, z którą jesteś należy do ciebie.
Nie minęło sporo czasu aż rozpoznałam drogę. Ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy zdałam sobie sprawę, że zabiera mnie do swojego sekretnego miejsca. Na klif, na który zabrał mnie w dniu, w którym się poznaliśmy. Na klif, gdzie powiedział mi co do mnie czuje. Tak jak powiedział, gdzie wszystko się zaczęło.
- O mój Boże.- odezwałam się, uśmiechając się jak idiotka.
Zayn odwrócił głowę by na mnie spojrzeć i uświadomił sobie, że już wiem gdzie mnie zabiera. Zaśmiał się pod nosem i przeniósł uwagę z powrotem na drogę.
Minęło pięć minut i byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta cała podekscytowana. Zayn poszedł w moje ślady, po czym oparł się o maskę samochodu i przyciągnął mnie do siebie. Objął mnie ramionami w talii, przytulając mnie od tyłu.
Spojrzałam przed siebie i aż zaparło mi dech w piersiach. Była już noc i światła Londynu tworzyły niesamowity widok. Wiatr wiał lekko, ale nie aż tak, żebym się trzęsła z zimna.
Zayn pocałował mnie powoli w szyję, po czym oparł brodę na moim prawym ramieniu, przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej, jeśli to możliwe.
- Tęskniłam za tym miejscem.- poinformowałam.
- Ja też.- odparł.- Nie przyjeżdżałem tutaj od kiedy zostaliśmy parą.
- Dlaczego?- zapytałam.- Myślałam, że to jest miejsce, do którego przyjeżdżasz, kiedy potrzebujesz spokoju.
- Było.- poprawił.- Znalazłem mój spokój po tym jak cię poznałem, więc nie czułem już dłużej potrzeby by tutaj przyjeżdżać. Nawet kiedy byłaś na mnie wkurzona to tutaj nie zaglądałem, ponieważ to miejsce przypominało mi o tobie. Właściwie to wszystko mi o tobie przypominało, ale cóż... Zawsze przychodziłem tutaj, kiedy nie miałem z kim porozmawiać. ale po tym jak cię poznałem, wiedziałem, że mogę powiedzieć ci o wszystkim, nie ważne co. Więc przestałem tutaj przyjeżdżać. Ale wciąż kocham to miejsce. Jak już kiedyś mówiłem, przypomina mi Bradford.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam głowę w jego stronę. Pocałowałam go w czubek nosa, na co również szeroko się uśmiechnął.
- Co ja takiego zrobiłam, żeby na ciebie zasłużyć?- zapytałam go zatracając się w jego oczach.
Wzruszył lekko ramionami, po czym musnął moje usta.
- Dziękuję.
- Dlaczego mi dziękujesz?- odparłam zdezorientowana.- To ja powinnam ci dziękować. W sensie, byłeś przy mnie w każdej sekundzie, pomagałeś mi, nosiłeś mnie. Nawet kiedy tak wiele razy cię od siebie odpychałam, poniżałam cię, to ty i tak mnie nie przekreśliłeś. Muszę dziękować ci za to każdego dnia swojego życia, ty nie masz żadnych powodów by dziękować mnie.
- Mam.- zaoponował, patrząc na mnie, z głową wciąż na moim ramieniu.- Dopełniasz mnie i kochasz mnie jak nikt inny kiedykolwiek wcześniej. Nawet kiedy byłaś na mnie wściekła to i tak przyszłaś się ze mną zobaczyć, wiedząc że moje życie wisi na włosku. Trzymasz mnie przy życiu każdego dnia i wiem, że czasami tego nie pokazuje, ale mnie uszczęśliwiasz. Więc dziękuję ci za to. Za wszystkie zarwane ze mną noce, za wszystkie rady jakie mi dałaś, za to, że mnie kochasz.
Zarumieniłam się delikatnie. Po całym tym czasie wciąż tak na mnie działał. W moim brzuchu wciąż latało stado motyli kiedykolwiek trzymał moją dłoń, całował mnie czy chociażby na mnie patrzył. Wciąż kochałam go tak jak pierwszego dnia. W sumie to nawet bardziej.
Pochyliłam się i musnęłam go w usta, po czym z powrotem odwróciłam głowę by spojrzeć na widok przed nami. Wciąż mnie zachwycał. 
- Czy Ruby pomogła ci znaleźć dom?- zapytałam.
- Mhm.- odpowiedział.
- Ale ostatnim razem kiedy z nią gdzieś wyszedłeś mówiłeś, że idziecie kupić jedzenie i to było dziewięć miesięcy temu.- zauważyłam.- Co wam u licha zajęło tak długo?
Zaśmiał się pod nosem.
- Kupiłem dom dziewięć miesięcy temu. Po prostu czekałem na odpowiedni moment.
- I odpowiedni moment nastał po całym tym czasie?- zapytałam, ponownie odwracając głowę by na niego spojrzeć.
- Taa.- odparł.- Czekałem z tym do twoich urodzin.
- Aww, jesteś taki uroczy.
Zaśmiał się, po czym musnął mój policzek.
- Nie mogę uwierzyć, że masz już dwadzieścia trzy lata, a ja dwadzieścia cztery. Poznałem cię, kiedy miałaś dziewiętnaście. Wydaje się jakby to było wczoraj.
- Wiem.- westchnęłam.- Ten czas tak szybko zleciał.
Podniósł się z maski samochodu, a ja wraz z nim. Chwycił moją dłoń i podszedł na skraj klifu. Udałam się za nim, nie wiedząc czego chce.
Przez chwilę patrzył na miasto, a potem przeniósł swój wzrok z powrotem na mnie. Chwycił obie moje dłonie w swoje, trzymając je mocno. Jego twarz miała niecodzienny wygląd, jakby był zdenerwowany czy coś w tym stylu.
- Wiesz co sobie myślałem ostatnimi dniami?- zapytał, patrząc w dół na moje ręce, kreśląc na nich powolne kółka swoimi kciukami.
- Nie.- pokręciłam głową.
- Myślałem sobie, że jesteś taka idealna i tak wiele ci zawdzięczam, nawet jeśli ty tak nie uważasz.- powiedział, w końcu podnosząc na mnie wzrok.- Myślałem sobie, że jestem takim ogromnym szczęściarzem, że cię mam. Myślałem sobie, że już przenigdy nie chcę ponownie pozwolić ci ode mnie odejść
Uśmiechnęłam się, rumieniąc się lekko po raz drugi tego wieczoru. Wziął głęboki wdech, a moje oczy rozszerzyły się w szoku, kiedy zobaczyłam jak zniża się w dół. Cały swój ciężar przeniósł na lewe kolano, a prawe trzymał w górze. Chwycił moją lewą w dłoń w swoje, a następnie zwilżył swoje usta językiem i spojrzał na mnie w górę.

Zayn's POV

Zabrałem Chelsea na klif, gdzie pierwszy raz powiedziałem jej, że ją lubię. Zgodziła się na przeprowadzkę ze mną do nowego domu, który kupiłem i teraz nadszedł czas, żeby zrobić wielki krok.
Po tym jak chwilę porozmawialiśmy, chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem ją na skraj klifu. Powiedziałem jej jakim szczęściarzem jestem, ponieważ ją mam i jak przenigdy nie chcę ponownie pozwolić jej ode mnie odejść.
Moje ciało zaczęło się trząść, kiedy zniżałem się w dół, przenosząc cały mój ciężar na lewe kolano, a prawe trzymając w górze. Chwyciłem jej dłoń w swoje, podczas gdy ona patrzyła na mnie zszokowana.
Wziąłem głęboki wdech, po czym zwilżyłem językiem usta i spojrzałem na nią w górę.
- Boo, jesteś dla mnie wszystkim.- zacząłem trzęsącym się głosem.- Nie wiem co zrobię, jeśli kiedyś mnie zostawisz. Wiesz o mnie wszystko, wiesz jak przywrócić uśmiech na mojej twarzy, kiedy jestem smutny czy przygnębiony, wiesz jak poprawić mi humor, kiedy nikt inny nie wie. Dajesz mi siłę każdego dnia, sprawiasz, że chce mi się żyć. Jestem dziesięć razy silniejszy kiedy jesteś przy mnie, swoją miłością unosisz mnie ponad chmury. Wiem, że mogę na ciebie liczyć, nie ważne co. Wiem, że wciąż będziesz przy mnie, nawet jeśli góry upadną. Chcę się przy tobie zestarzeć, ale chcę, żebyś była kimś więcej niż jedynie moją dziewczyną...
Puściłem jej rękę i z trzęsącymi się dłońmi wyciągnąłem ciemnofioletowe pudełeczko z kieszeni mojej skórzanej kurtki, po czym powoli je otworzyłem, ukazując diamentowy pierścionek. Spojrzałem na nią ponownie, dłońmi zakrywała usta w szoku.
- Chelsea Anne Taylor, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- zapytałem, trzymając małe pudełeczko w górze.
- Tak!- odpowiedziała, a po jej policzkach spływały łzy szczęścia.- Milion razy tak!
Uśmiechnąłem się, chwytając jej lewą dłoń. Założyłem pierścionek na jej palec, po czym wstałem z ziemi. Przyciągnąłem ją w swoje ramiona i przytuliłem ją mocno. Objąłem ją w talii, a ona założyła swoje ramiona wokół mojej szyi.
Pocałowałem ją namiętnie, czując ulgę, że powiedziała "tak". Podniosłem ją i zakręciłem nami wokół własnej osi, śmiejąc się.
Postawiłem ją na ziemi, po czym chwyciłem jej twarz w swoje dłonie, patrząc jej głęboko w oczy.
- Kocham cię!- powiedziałem, uśmiechając się.
- Ja też cię kocham, Zaynie Maliku.- odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech.
Zaśmiałem się pod nosem i po raz kolejny pochyliłem się w dół by złączyć nasze usta. I w tamtej chwili przysięgam, że byliśmy wiecznością. W tamtej chwili wiedziałem, że byliśmy silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. W tamtej chwili wiedziałem, że kocha mnie najbardziej na całym świecie.
I oto właśnie stoję tutaj, zaręczony z najpiękniejszą dziewczyną na Ziemi. Nie mogę doczekać się dnia kiedy oficjalnie zostanie moją żoną. 
Przeszliśmy przez wiele, ale ona wciąż jest przy mnie, trzyma mnie przy życiu. Nie macie pojęcia jaki szczęśliwy jestem każdego ranka, kiedy się budzę i widzę ją jak śpi obok mnie. Właśnie w takich chwilach czuję potrzebę by się uszczypnąć i upewnić się czy to aby nie tylko sen. Ale wiem, że to realne życie, kiedy otwiera swoje oczy i uśmiecha się do mnie.
Tak bardzo ją kocham, tak kurewsko bardzo. Wiem, że będziemy mieli ciężkie chwile, ale jestem pewien, że przez nie przebrniemy. Wiem, że tak będzie, ponieważ się kochamy, ale co najważniejsze, ponieważ jesteśmy sobie pisani.

Chelsea's POV

- Chelsea Anne Taylor, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- zapytał mnie Zayn, trzymając w górze ciemnofioletowe pudełeczko z najśliczniejszym diamentowym pierścionkiem jaki kiedykolwiek widziałam.
- Tak!- odpowiedziałam, a po moich policzkach spływały łzy szczęścia.- Milion razy tak!
Założył pierścionek na mój palec, po czym pocałowaliśmy się namiętnie. Podniósł mnie w swoich ramionach i śmiejąc się obrócił nas wokół własnej osi.
Po tym jak odstawił mnie na ziemię, chwycił moją twarz w swoje dłonie, patrząc głęboko w moje oczy.
- Kocham cię!- powiedział.
- Ja też cię kocham, Zaynie Maliku.- odpowiedziałam, uśmiechając się.
Zaśmiał się pod nosem, po czym pochylił się by mnie pocałować. Odwzajemniłam pieszczotę, ponownie czując motylki w brzuchu. W tamtej chwili wiedziałam, że on jest dla mnie tym jedynym. Wiedziałam, że będzie przy mnie, nie ważne co. W tamtej chwili wiedziałam, że kocha mnie najbardziej na całym świecie.
Więc, to była moja historia, kochani. Moja idealna historia miłosna. Teraz stoję tutaj, zaręczona z najprzystojniejszym mężczyzną pod słońcem. Nie mogłabym być bardziej szczęśliwa niż jestem w tej chwili. Nie mogę doczekać się dnia, kiedy oficjalnie zostanę Panią Malik. Chelsea Anne Malik... Boże, to brzmi idealnie!
Moje życie jest teraz dopełnione. Jestem otoczona tak wieloma osobami, które mnie kochają, tak wieloma fanami, którzy wspierają mnie, nie ważne co. Ale najważniejszą rzeczą jest to, że Zayn jest przy mnie. I wiem, że będzie przy mnie do samego końca.
Gwarantuję, że będziemy mieli ciężkie chwile. Gwarantuję, że w pewnym momencie któreś z nas będzie chciało to wszystko zakończyć. Ale również gwarantuję, że przez to przebrniemy. Dlaczego jestem tego taka pewna? Ponieważ jesteśmy sobie pisani.

KONIEC

_________________________________

Słyszycie mój płacz? Nwm czy to ze szczęścia czy ze smutku, może mieszanka.
Ostatni rozdział :'((((((((((( Nie wierzę, że zaszłam z tym blogiem tak daleko...
Został nam tylko epilog, ale za to długi epilog ;) I prze, prze, przekochany <3
/Melly

3 komentarze:

  1. To tak, dłuższą wypowiedź zostawię sobie na komentarz pod epilogiem. Dzisiaj za to napiszę tylko tyle, że bardzo mi się podobała ta historia, genialnie tłumaczysz i dziękuję Ci za to, że to robisz. Mam nadzieję, że będziesz to robić dalej, i że tym sposobem przeczytam jeszcze jakieś opowiadanie przetłumaczone przez Ciebie. Znów się za bardzo rozpisałam. Więc na zakończenie: dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy rozdział. Mam ogromną nadzieję, że epilog pojawi się w sobotę. :)
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko jest takie piękne! prawie się popłakałam na końcu! Kocham to opowiadanie, kocham Ciebie że zechciałaś je przetłumaczyć i nie chce, żeby to się kończyło!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy