czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 29 - Ciężki dzień

Chelsea's POV

- Przeglądałeś moje wiadomości?- zapytałam, zmieniając temat.
Wywrócił oczami.
- Tak, przeglądałem. Ale to teraz nie jest ważne.
- Oczywiście, że jest!- powiedziałam, biorąc mu z ręki mój telefon.- Nie możesz przeglądać moich rzeczy bez mojego pozwolenia!
Odwróciłam się i wyszłam do kuchni, nalałam sobie wodę do szklanki i wypiłam ją. Zayn przyszedł za mną.
- Po pierwsze, jestem twoim chłopakiem, myślę, że mogę przeglądać twoje rzeczy. Po drugie, pytałem cię o pozwolenie przed użyciem go. Ale nie zamierzam się z tobą o to kłócić, więc nie próbuj ponownie zmieniać tematu.- odezwał się, stając przede mną.- Mówiłaś, że powiedziałaś swojej rodzinie i, że mnie lubią. Dlaczego skłamałaś?
- Powiedziałam mojej mamie, Zayn! Lubi cię i chce cię poznać. Wie o tym od samego początku.
- A co z twoim bratem, huh?- zapytał.- Dlaczego mu nie powiedziałaś, że ze sobą chodzimy?
Nie odezwałam się, patrzyłam jedynie w dół na swoje stopy, z ramionami skrzyżowanymi na klatce piersiowej.
- Chelsea!
Wciąż mu nie odpowiedziałam, nie wiedziałam jak. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam była tego przed nim ukrywać.
- Chelsea, odpowiedz mi!- rozkazał tonem nieznoszącym sprzeciwów.
Westchnął i chwycił moją twarz w swoje dłonie, zmuszając mnie, żebym na niego spojrzała. 
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi o wszystkim. Wszystkim. Nie będę cię osądzał.
- On cię nie lubi!- powiedziałam prawie, że szeptem, patrząc na niego w górę.
Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Dlaczego?
Wzruszyłam ramionami.
- Przez twoją reputację. Ponieważ palisz, masz kilka tatuaży, on tak właściwie myśli, że jesteś złą osobą. Myśli, że masz na mnie zły wpływ.
Zauważyłam rozczarowanie i zranienie na jego twarzy. Teraz przyszła jego kolej by spojrzeć w dół.
Westchnęłam i wzięłam jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go, żeby na mnie popatrzył. 
- Przepraszam. Naprawdę. Zdałam sobie teraz sprawę, że nie powinnam tego przed tobą ukrywać. Wiem, że powinnam była ci powiedzieć. Wiem, że jesteś rozczarowany i zraniony i to dlatego właśnie ci nie powiedziałam. Opinia mojego brata naprawdę się dla mnie liczy, jest ważna. Ale nie ważniejsza niż ty.
Przytaknął. Ułożyłam swoje ramiona wokół jego szyi, przytulając go. Objął mnie w talii, odwzajemniając uścisk. 
- Naprawdę przepraszam, Zaza.- powiedziałam, po tym jak się od siebie odsunęliśmy.
Uśmiechnął się.
- Jest okej.
Pocałowałam go w policzek, z powrotem go przytulając. Tym razem to ja objęłam go w talii.
- Więc.- zaczął.- Twoja mama mnie lubi, huh?
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego z dołu. 
- Taa. Chciała cię poznać od razu jak tylko jej powiedziałam. Prawie mnie błagała, żebym przywiozła cię do domu.
- Więc dlaczego tego nie zrobiłaś?
- Czego?- zapytałam go zdezorientowana.
- Dlaczego nie zabrałaś mnie do Manchesteru, żebym ich poznał?- odpowiedział pytaniem na pytanie, jakby to było nic takiego.
- Zwariowałeś?- zapytałam zszokowana.- Kiedy jej powiedziałam, nie byliśmy ze sobą nawet przez jeden dzień, uciekłbyś stamtąd od razu.
Zaśmiał się.
- Czemu myślisz, że od razu bym uciekł?
Wzruszyłam ramionami.
- Przez mojego brata. Powiedział mi tonem nieznoszącym sprzeciwów, że nie chce nas razem.
Przytulił mnie mocniej.
- Boo, rozumiem, że twój brat jest dla ciebie naprawdę ważny i, że liczy się dla ciebie to co mówi. Ale nie zostawię cię dlatego, że mnie nie lubi, czy że nie chce nas razem. Nie chodzę z nim, chodzę z tobą. I tak długo jak jesteś ze mną, jestem w stanie przetrwać wszystko. I dlatego jedziemy jutro do Manchesteru.
Moje oczy otworzyły się szerzej.
- C-co?
- Słyszałaś mnie.- powiedział.- Zamierzam udowodnić twojemu bratu, że się myli. Pokażę mu, że nie musi się o nic martwić.
- Zay...- zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć.
- Nie obchodzi mnie co o tym myślisz.- poinformował.
- Ale mam jutro pracę.- skłamałam.
- Taa, jasne.- powiedział z sarkastycznym tonem.- Powiedziałaś mi wczoraj, że masz wolne przez następne trzy dni, więc nie kłam.
- Ale on nawet nie wie, że ze sobą chodzimy!
- No i? Dowie się jutro.
Jęknęłam. Odsunęłam się od niego i wzięłam swój telefon. Wybrałam numer Matta. 
- Do kogo dzwonisz?- zapytał zdezorientowany.
- Do Matta.- odpowiedziałam zwyczajnie.
Wróciłam z powrotem do salonu i usiadłam na kanapie. Zayn przyszedł za mną i zajął miejsce koło mnie.
Ustawiłam telefon na głośnomówiący i położyłam go na stoliku do kawy, który stał przed kanapą.
- Halo?- odebrał.
- Hej, Matt.- przywitałam go.- Jesteś zajęty? Zajęło ci trochę czasu zanim odebrałeś.
- Nie, nie jestem.- oznajmił.- Przepraszam, pomagałem mamie zmywać naczynia.
- Jest z tobą mama?
- Taa, a co?
- Możesz, proszę, włączyć na głośnomówiący?- zapytałam go.- Z nią też chcę pogadać.
- Jasne, poczekaj minutkę.- poinformował.- Okej, już.
- Hej, mamusiu!
- Chelsea!- powiedziała podekscytowana.- Jak tam u ciebie, skarbie? Wszystko w porządku? Dlaczego chciałaś porozmawiać z nami obojga?
Zayn przysunął się do mnie i umieścił swoje lewe ramię wokół mojej talii.
- Chciałam wam powiedzieć, że przyjadę jutro.- oznajmiłam.- Z przyjacielem.
- Oh, naprawdę?- zapytał Matt.- A co to za przyjaciel?
Przygryzłam swoją wargę.
- Zayn.
- Dlaczego? Chelsea, mówiłem ci już jakieś milion razy wcześniej: nie lubię go! Dlaczego zabierasz go ze sobą do domu? - zapytał, lekko podnosząc głos pod koniec.
- Chodzimy ze sobą, Matt. Jest moim chłopakiem.- powiedziałam.
- Od kiedy?- zapytał zszokowany.
- Od trzech miesięcy.- odpowiedziałam, napinając się cała w oczekiwaniu na jego rekcje.
Nastała chwila ciszy zanim się ponownie odezwał.
- Ty to mówisz poważnie? Kurwa, Chelsea, on nie jest dla ciebie dobry! Nie chcę waszej dwójki razem! Co ty sobie myślałaś?
Zayn chciał coś powiedzieć, ale go powstrzymałam. Popatrzył na mnie zmieszany, na co pokręciłam głową.
- Posłuchaj, Matt, to nie zmieni mojej decyzji.- oznajmiłam pewna siebie.- Przyjeżdżamy jutro i lepiej bądź dla niego miły.
- Bo co?- dosłownie wykrzyczał.- Nie obchodzi mnie to, że go jutro ze sobą zabierzesz. Ja też nie zmienię swojej decyzji. A właściwie to, przywieź go. Udowodnię ci, że się mylisz co do niego.
- Matt, na miłość boską, uspokój się!- odezwała się mama.
- Twoja jedyna córka chodzi z wariatem a ty mi mówisz, żebym się uspokoił?- zapytał.- Naprawdę?
- Wiedziałam o tym, Matt.- mama powiedziała spokojnie.- Wiedziałam o tym, że ze sobą chodzą od samego początku.
- Co?- Matt zapytał zszokowany.- Więc obie mnie okłamałyście? Nie mogę w to uwierzyć!
Usłyszałam jakiś hałas, po czym mama krzyknęła.
- Matt, wracaj tutaj!
Zayn zmusił mnie, żebym położyła głowę na jego ramieniu, które wciąż znajdywało się na mojej talii.
- Mamo, co się stało?
Westchnęła.
- Wyszedł do swojego pokoju, tak myślę.
- Dalej jestem na głośnomówiącym?
- Nie.- odpowiedziała.
- Przepraszam, mamo.
- Nie przepraszaj. Wiesz jaki on jest. Po prostu przesadza.
- Nie, nie przesadza. Powinnam była mu powiedzieć.
- Prędzej czy później mu przejdzie. Jesteś jego młodszą siostrą, oczywiście, że jest nadopiekuńczy.
Nie odpowiedziałam jej, więc Zayn zaczął głaskać mnie po plecach, robiąc na nich kółka.
- Więc.- odezwał się mama.- Naprawdę jutro przyjeżdżacie?
Uśmiechnęłam się.
- Tak. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
- Oczywiście, że nie mam!- odpowiedziała.- Zayn jest teraz z tobą?
- Tak, jestem.- odezwał się, zanim ja mogłam to zrobić.- Dobry wieczór, Pani Taylor.
- Aww, cześć, Zayn!- przywitała go podekscytowana.- Jak się masz?
- Dobrze, dziękuję.- odpowiedział.- Przepraszam Panią, nie chciałem zasmucić Pani syna. To był mój pomysł, żeby jutro przyjechać, tak jakby zmusiłem Chelsea, żebyśmy przyjechali. Naprawdę mi przykro jeśli sprawiłem jakieś problemy.
- Nie przejmuj się nim, Zayn!- powiedziała.- Jest jak pięciolatek.
- I tak przepraszam.
Westchnęła.
- Przestań przepraszać! To nie twoja wina. To teraz, o której przyjeżdżacie?
- Umm...- zaczęłam.- Na obiad, zgaduję.
Zayn przytaknął.
- Taa, powinniśmy mniej więcej tak przyjechać.
- Dobrze.- oznajmiła.- Chelsea, skarbie, zrobię twoje ulubione danie.
- Naprawdę?- zapytałam podekscytowana.
- Jep.- odpowiedziała, śmiejąc się.- Zayn, jest coś takiego co miałbyś ochotę zjeść?
- Nie, nich się Pani mną nie przejmuje. Tak długo jak to nie będzie wieprzowina, zjem wszystko.- poinformował.
- Oh, to prawda. Chelsea mówiła, że nie jesz wieprzowiny. Dobrze wiedzieć.- odpowiedziała mu.- Nie mogę się doczekać, żeby cię poznać! Chelsea dużo mi o tobie mówiła!
- Mamooooo!- wtrąciłam się, wydymając wargę.
Zayn zaśmiał się lekko.
- O Pani również wiele mi mówiła. Dziękuję Pani za wspieranie nas. To dużo dla mnie znaczy.
- Nie martw się, kochanie!- odpowiedziała.- Tak długo jak moja córka jest szczęśliwa, ja też jestem. I zaufaj mi, jest z tobą naprawdę szczęśliwa.
Zarumieniłam się.
- No więc, mamo, musimy kończyć. Zadzwonię do ciebie jutro, okej?
- Jasne.- oznajmiła.- Pa!
- Pa!- oboje powiedzieliśmy w tym samym momencie.
Rozłączyłam się i westchnęłam.
- Przepraszam za mojego brata.
- Nie przepraszaj. Wciąż jesteśmy razem.
Spojrzałam na niego i wydęłam wargę.
- Jesteś bardziej uparty niż ja.
Zaśmiał się.
- Zaufaj mi, boo, nie ma nikogo bardziej upartego od ciebie.
Wykrzywiłam twarz na jego komentarz.
- Co z tą pizzą? Jestem głodna.
- Zamówię ją teraz.- poinformował, biorąc mój telefon ze stolika. Cmoknął mnie w usta i poszedł do kuchni.
Rozłożyłam się wygodnie na kanapie i analizowałam to co się dzisiaj wydarzyło.
Jutro Zayn pozna Matta. To będzie ciężki dzień.

_____________________________________________

Mama Chels nazwała Zayna kochaniem! Aww :')
Zrobiłam nowy szablon na bloga, zainstaluję go albo dzisiaj, albo jutro dlatego przepraszam z góry za jakiś chwilowy bałagan, ale będę musiała to wszystko poukładać :)
/Melly

1 komentarz:

Obserwatorzy