Zrobiłam dla was wyjątek i wstawiam dzisiaj. Tylko nie porzygajcie się tęczą xD
Third person's POV
Third person's POV
Od ślubu Zayna i Chelsea minęły trzy lata. Trzy cudowne lata, pełne śmiechu, szczęścia, radości i miłości. Wciąż mieszkali w domu, który Zayn kupił dla nich cztery lata temu i upewniali się, że każdego dnia wypełniają go radością.
Na podróż poślubną wybrali się do Nowego Delhi*, mimo że z początku Chelsea nie chciała się na to zgodzić. Ona po prostu pragnęła tygodnia sam na sam ze swoim mężem, ale nie na drugim końcu świata.
Dla niej cały tydzień bez paparazzi, pracy czy wychodzenia gdziekolwiek był wystarczająco idealny, ale Zayn chciał pokazać jej świat. Wiedział, że Chelsea widziała już prawie wszystkie miejsca na Ziemi, o jakich inne dziewczyny mogły tylko pomarzyć, więc zabrał ją gdzieś, gdzie jeszcze nie była. Chciał dać jej wszystko, traktować ją jak księżniczkę, bo w końcu to właśnie nią była, księżniczką. Jego księżniczką.
Pomimo, że Chelsea była do tego nastawiona sceptycznie to później musiała przyznać, że pokochała każdy moment ich podróży. Ludzie, miejsca, kultura, jedzenie, wszystko było idealne. Zayn cały czas upewniał się czy jego ukochanej niczego nie brakuje i czasami Chelsea miała już tego dosyć, ponieważ on nie rozumiał, że ona nie potrzebuje żadnych wyszukanych rzeczy, potrzebuje jego.
Po tym jak wycieczka się skończyła, oboje powrócili do swoich zajęć; Chelsea zaczęła nagrywać nową płytę, podczas gdy Zayn i pozostali chłopcy wyjechali w małą trasę.
Mówiąc o pozostałych, wszystkim układa się idealnie. Louis i Eleanor również są po ślubie, tak samo jak Liam i Danielle, natomiast Harry i Ruby są zaręczeni. Niall znalazł sobie cudowną dziewczynę, ma na imię Brianna i pomimo że pozostali chłopcy wszyscy byli żonaci czy zaręczeni, on nie był. Nawet jeśli wszyscy myśleli, że to on będzie pierwszym w zespole, który weźmie ślub, to on wolał się z tym jak na razie wstrzymać.
Ruby nadal była modelką, a Danielle wciąż pracowała jako tancerka, ale i tak zawsze zostawała przy Liamie, kiedy jej potrzebował. Zespół wciąż koncertował. Nie sprzedawali już tak wiele singli jak dawniej, ale ich fani wciąż ich wspierali. To było niesamowite dla chłopców, kiedy ludzie zaczepiali ich na ulicy, prosząc o autograf. Po trzech latach wciąż to robili.
Każdy z nich przeżył trzy niezwykłe lata.
Małżeństwo Zayna i Chelsea wyglądało tak jak każda osoba na tej Ziemi chce by wyglądało jej małżeństwo. Kochali się nawzajem, słuchali siebie nawzajem, kiedy któreś z nich tego potrzebowało. Taa, mieli swoje wzloty i upadki, ale zawsze udawało im się przez nie przebrnąć.
Były takie dni, kiedy po kłótni, Chelsea nie przytulała Zayna podczas snu tylko odwracała się do niego plecami. Po pięciu czy dziesięciu minutach Zayn zawsze obejmował ją od tyłu, przepraszając i mówiąc, że ją kocha. I pomimo że nic mu nie odpowiadała, wiedział że już mu wybaczyła. Albo były też takie dni, kiedy po kłótni, Zayn spędzał noc na kanapie w salonie na dole, a Chelsea kiedy było już po północy czuła się bez niego samotna, więc schodziła na dół, powoli kładąc się obok niego na kanapie i przytulając się do niego od tyłu. Przepraszała go i mówiła, że go kocha i za każdym razem, Zayn obracał się, obejmując ramionami swoją żonę i delikatnie ją całując. Żadne z nich nie zawracało sobie głowy by wstać i wrócić do sypialni.
Poza tymi małymi kłótniami ich życie było niewyobrażalnie cudowne. Brat Chelsea, Matt, odwiedzał ich za każdym razem, kiedy tylko mógł. Był w dobrych stosunkach z Zaynem, byli dosłownie jak dwaj bracia. Zrozumiał, że Zayn jest jedynym, który może uszczęśliwić jego siostrę i wiedział, że będzie traktował ją odpowiednio. Mama Chelsea wciąż była najbardziej uroczą osobą na Ziemi, dzwoniła do nich prawie każdego dnia oraz wysyłała im prezenty pocztą. Była zadowolona z faktu, że jej jedyna córka w końcu była szczęśliwa.
Mama Zayna oraz jego siostry również były szczęśliwe. Każda z nich z wielką chęcią przyjeżdżała do nich w odwiedziny by spędzić z nimi trochę czasu. Chelsea była wdzięczna, że ma tak idealną teściową oraz szwagierki, nie mogła prosić o lepsze.
Pomimo że Zayn wiedział, że ma wszystko czego potrzebuje, czuł, że jednak czegoś brakuje w jego życiu. Kochał Chelsea, był tego w stu procentach pewny. Po prostu... nie wiedział co to za dziwne uczucie, które czuł głęboko w środku. Nie mógł porozmawiać o tym z Chelsea, naprawdę nie wiedział co ma jej powiedzieć.
Dwudzieste siódme urodziny Zayna zbliżały się nieubłaganie szybko, pozostały do nich jedynie trzy dni. Z tej okazji Chelsea planowała dla niego przyjęcie niespodziankę. Nie chciał żadnego prezentu, chciał tego dnia po prostu poprzytulać się ze swoją żoną, oglądając jakiś dobry film. Nic więcej. Ale oczywiście Chelsea go nie posłuchała. Miała prezent, o którym nikt nie wiedział i była nim bardzo podekscytowana. Podekscytowana i zdenerwowana równocześnie, nie wiedziała czy spodoba się on Zaynowi.
I to dlatego właśnie wszyscy pomagali jej ze wszystkim. Wszyscy chcieli idealnego przyjęcia dla Zayna, zasługiwał na nie.
Chelsea znalazła odpowiedni klub, w którym miała odbyć się impreza. Właściwie to była to klubo-restauracja. Niall nalegał, aby to on zajął się wyborem menu, na co Chelsea dała mu pozwolenie, dosłownie ją o to błagał. Zaprosiła wszystkich, swoją rodzinę, rodzinę Zayna, ich przyjaciół, starych znajomych i parę osób z managementu (zarządu, kierownictwa).
W tym momencie Chelsea znajdowała się w salonie w domu u niej i u Zayna, wraz z Ruby, Dani, El i Brianną. Zaczęły przygotowywać dekoracje na przyjęcie. Chelsea nie chciała ich kupować, chciała zrobić je własnoręcznie. Zawsze uważała, że własnoręcznie robione dekoracje są lepsze niż te drogie ze sklepów.
To dlatego właśnie na podłodze porozrzucane były kolorowe kartki, nożyczki i klej.
- Planujesz też powiesić balony, prawda?- zapytała Brianna, wycinając coś z niebieskiego papieru.
Chelsea przytaknęła.
- Tak. Ale zajmę się nimi jutro. Nadmucham je już w klubie, a potem porozwieszam dookoła.
- Masz już prezent dla Zayna?- odezwała się Ruby, poruszając wymownie brwiami w górę i w dół.
- Umm... taa, mam.- odpowiedziała, wiedząc, że nie powinna niszczyć niespodzianki.
- A co takiego dla niego masz?- zapytała Danielle.
- Nie mogę wam powiedzieć, to niespodzianka.- odparła, uśmiechając się lekko.
- Oh, no mów, jesteśmy twoimi najlepszymi przyyyjaaaciiióóółkaaamiii!- zaskomlała Ruby.
- Wiem, ale nie mogę wam powiedzieć.- oznajmiła tym samym tonem, którego użyła wcześniej Ruby.- Więc już więcej o to nie pytajcie.
- Jesteś uparta, wiesz o tym?- wtrąciła Eleanor, skupiona by odpowiednio wyciąć coś z papieru.
Chelsea zaśmiała się pod nosem.
- Taa, coś mi kiedyś o tym wspominano.
- Niall i ja kupiliśmy Zaynowi nowy zegarek.- powiedziała Brianna.- Myślisz, że mu się spodoba?
- Taa, na pewno.- przytaknęła.- Ma ich już parę, ale kocha zegarki, więc z pewnością będzie zadowolony.
- Noo, ja i Louis kupiliśmy mu coś innego.- poinformowała Eleanor, wykrzywiając usta w bezczelnym uśmieszku.
- Nie, proszę, nie mów mi, że zamierzacie dać mu kolejne pudełko z seks zabawkami.- powiedziała Chelsea, przypominając sobie ostatni prezent jaki Zayn od nich dostał.
Wszyscy w pokoju roześmiali się, podczas gdy Chelsea wywróciła na nich oczami. Nie żeby jej i Zaynowi nie podobały się zabawki, nie zrozumcie mnie źle, ona po prostu nie za bardzo lubi rozmawiać o takich rzeczach.
- Nie, nie mamy dla niego zabawek.- oznajmiła w końcu El.- To jest coś na co nalegał Louis. Jakiś zestaw farb, więc będzie mógł więcej malować i rysować.
- Aww, pokocha ten prezent.- odparła Chelsea, już wyobrażając sobie podekscytowanie swojego męża.
- Haz i ja zrobiliśmy dla niego filmik.- poinformowała Ruby.
- Filmik?- Chelsea zapytała zaskoczona.- O czym?
- Zobaczysz.- odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się.
- Liam nalegał, żebyśmy kupili mu nowego ipoda, skoro tamten mu się zepsuł.- odezwała się Danielle.- Więc tak zrobiliśmy, ale mamy dla niego jeszcze parę innych rzeczy, zobaczycie.
Chelsea uśmiechnęła się do nich, a potem powróciła do pracy, którą miała do zrobienia.
- Jestem pewna, że spodoba mu się wszystko.
Dziewczyny porozmawiały jeszcze przez jakiś czas i po mniej więcej dwóch godzinach wszystkie dekoracje, które miały być zrobione, zostały skończone. Teraz sprzątały po sobie stanowisko pracy, podczas gdy Chelsea i Ruby zanosiły ozdoby na strych, aby Zayn nie mógł ich zobaczyć.
W pewnym momencie telefon Chelsea zawibrował, dostała wiadomość od Harry'ego. Napisał, że wracają już z Zaynem do domu. Dziewczyna odpisała mu, pytając kiedy będą, tak na wszelki wypadek, aby nie zniszczyć niespodzianki.
Wraz z Ruby zbiegły szybko po schodach i pomogły pozostałym dziewczyną z kartkami i wycinkami. Skończyły na czas. Były trochę zmęczone przez to całe bieganie w tę i z powrotem, aby upewnić się, że wszystko sprzątnęły.
Zayn otworzył drzwi i wszedł do domu, a za nim pozostali. Trzymał w rękach duże białe pudełko owinięte wstążką z kokardką w odcieniu jasnego różu na pokrywie. Uśmiechnął się, kiedy znalazł się w salonie, w końcu widząc swoją ukochaną po całym dniu spędzonym z chłopakami.
- Hej, boo.- przywitał się, podchodząc do Chelsea, aby delikatnie pocałować ją w usta.
- Cześć, kochanie.- odpowiedziała, uśmiechając się i oddając pocałunek.
- Cześć, dziewczyny.- odezwał się ponownie, uroczo uśmiechając się do swoich najlepszych przyjaciółek.
Po tym jak każdy przywitał się z każdym i wszyscy usiedli na podłodze i kanapie, Chelsea postanowiła, że to najwyższy czas, aby zapytać Zayna o tajemnicze pudełko, które trzymał.
- O co chodzi z tym pudełkiem?- zapytała skonfundowana.
- To dla ciebie.- odpowiedział, uśmiechając się i wręczając jej podarunek.- To prezent dla ciebie.
Nie pytała o nic więcej, wiedziała, że i tak nic więcej jej nie powie. Więc usiadła na stoliku do kawy z pudełkiem na kolanach. Rozwiązała kokardę, a następnie ściągnęła pokrywę i jej serce rozpłynęło się, kiedy zobaczyła co skrywa się w środku.
Chelsea wyciągnęła najśliczniejszego szczeniaczka rasy husky jakiego kiedykolwiek widziała. Położyła pudełko na podłodze, a pieska umiejscowiła na swoich kolanach, głaszcząc go.
- Aww, Zayn!- powiedziała.- On jest taki uroczy, skąd go masz?
- Podoba ci się?- zapytał z uśmiechem na ustach.
Dziewczyna przytaknęła szybko, nie spuszczając oczu z małego stworzenia na jej kolanach.
- Kocham go!
- Cieszę się.- odparł, siadając na stoliku obok niej.- Podczas gdy nudziło mi się z chłopakami, postanowiłem pójść i kupić ci szczeniaczka. Wiem, że chciałaś psa od dłuższego czasu.
- Dziękuję!- powiedziała, całując mężczyznę w policzek.- Jesteś najlepszy!
Uśmiechnął się szeroko, dumny z siebie, że wybrał psa, którego pokochała jego żona.
Dziewczyny wstały ze swoich miejsc i okrążyły ich. Teraz już wszystkie głaskały zwierzaka, któremu podobała się cała uwaga jaką otrzymywał. Miał zamknięte oczy, dosłownie błagając, aby dalej go głaskać.
- Jak go nazwiecie?- zapytał w pewnym momencie Liam.
- Hmm...- Chelsea zastanawiała się przez chwilę, po czym odwróciła głowę by spojrzeć na Zayna, kiedy zdała sobie sprawę, że nie ma żadnych dobrych pomysłów.- Jak myślisz?
Wzruszył ramionami.
- To twój pies, boo, nazwij go jak chcesz.
Westchnęła lekko, ponownie zastanawiając się nad imieniem, głaskając przy tym swój prezent.
- Wiem!- oznajmiła w końcu.- Nazwę go Bolt!
- Jak słodko!- wszyscy powiedzieli jednocześnie, na co Chelsea się zaśmiała.
- Podoba ci się?- zapytała Zayna, który przytaknął w odpowiedzi.
- Jest idealne.- poinformował.
Po długiej godzinie zabawy z Boltem, Chelsea zdecydowała, że nadszedł czas by go puścić, więc postawiła go na ziemi i patrzyła na niego jak biega po domu, poznając każdy zakamarek.
- Więc jak minął wam dzień na mieście?- zapytała chłopaków.
- Było fajnie.- odpowiedział Niall.- Poszliśmy na kręgle, a potem do jakiejś dziwnej kawiarni coś zjeść.
- Dlaczego dziwnej?- zapytała Brianna.
- Ponieważ była pełna starszych osób, które przyglądały się nam kątem oka.- wytłumaczył.
Chelsea zaśmiała się delikatnie.
- Może to byli wasi fani, którzy nie wiedzieli jak do was zagadać.
- Jestem całkowicie pewny, że wcale nie.- odparł Irlandczyk.
- Aleee.- zaczął Harry.- Pójdziemy tam ponownie jutro i zobaczymy czy nadal będą na nas patrzeć w ten sam sposób.
- Zdefiniuj słowo my.- poprosił Zayn.
- Ty, ja, Niall, Louis i Liam.- oznajmił Harry.
- Ja nie idę.- poinformował Zayn.- Zostanę w domu, nie chcę mi się nigdzie wychodzić.
- Ale, kochanie, ja też wychodzę jutro z dziewczynami.- powiedziała Chelsea.- Powinieneś iść.
- Nie możesz zostać w domu?- wydął wargę.
- Nie, obiecałam dziewczyną, że z nimi pójdę.
- W takim razie okej.- odparł, wzdychając lekko.- Ale nie pójdziemy znów do tamtej kawiarni, była przerażająca.
- Nie była, Malik, nie zmyślaj.- zaoponował Louis.- Ci starsi ludzie byli mili.
- Skąd możesz to wiedzieć?- zapytał Liam.- Ani razu się nie odezwali, po prostu się na nas gapili.
Tomlinson wzruszył ramionami.
- Potrafię rozgryźć ludzi po ich wyglądzie.
- Oczywiście, że potrafisz.- odezwała się Eleanor, chichocząc.
Po jakimś czasie rozmów i dobrej zabawy, pozostali stwierdzili, że już najwyższy czas się zbierać i tak oto w domu zostali jedynie Zayn, Chelsea i ich nowy pies.
- Bolt!- zawołała dziewczyna.- Chodź tutaj, maluchu, gdzie jesteś?
Pies przybiegł do Chelsea, która schyliła się i usiadła na piętach, po czym wzięła go w swoje ramiona.
- Aww, już się nauczyłeś swojego imienia, mam rację?- powiedziała, głaszcząc go.
- Idę do łóżka, boo, idziesz?- zapytał Zayn.
- Tak.- odpowiedziała, udając się za mężem, po czym znaleźli się w ich ogromnym łóżku, a Bolt pomiędzy nimi.
Oboje bawili się z psem dopóki mu się nie znudziło i nie zeskoczył z łóżka, zostawiając ich samych w sypialni.
Chelsea westchnęła, ale dała mu spokój. Wtuliła się w nagą klatkę piersiową Zayna, kładąc głowę na jego prawym ramieniu, podczas gdy mężczyzna bawił się jej włosami.
- Jak ci minął dzień, boo?- zapytał w pewnym momencie.
- A, w porządku. Przez cały dzień rozmawiałam z dziewczynami.- skłamała.
- Jesteś pewna, że nie chcesz zostać jutro ze mną w domu?- zapytał, zawijając sobie na palec pasmo włosów dziewczyny.
- Naprawdę bym chciała, Zaza, ale muszę iść.
- Okej...- odparł, odwracając od niej wzrok.
To oczywiste, że chciał zostać w domu, ale Chelsea po prostu nie mogła. Musiała pojechać do klubu, żeby wszystko przygotować, a potem rozejrzeć się za jakimś ładnym strojem na przyjęcie. Potrzebowała na to całego dnia.
Westchnęła, patrząc w górę na Zayna, następnie chwyciła jego brodę między palce, tym samym zmuszając go by spojrzał na nią w dół.
- Zaaazaaa...- przeciągnęła.- Muszę iść. Wynagrodzę ci to, obiecuję.
- Naprawdę?- odparł, uśmiechając się do niej bezczelnie.
Westchnęła, od razu pojmując o czym mówi.
- Nie w taki sposób!- powiedziała, uderzając go zadziornie w klatkę piersiową, na co Zayn zaśmiał się pod nosem.- Wyjdziemy gdzieś, nie jutro, ale pojutrze. Co ty na to?
- Wyjdziemy? Gdzie?
- Do klubu.- oznajmiła jakby to była pierwsza rzecz, która wpadła jej do głowy.- Od dawna nigdzie razem nie wychodziliśmy. A poza tym to twoje urodziny! Musimy to uczcić!
- Boo, mówiłem ci, że nie chcę żadnego przyjęcia!- westchnął.
- Kto powiedział, że mówię o przyjęciu?- udawała głupią.- Po prostu sobie wyjdziemy i trochę się zabawimy.
- No dobrze w takim razie.- w końcu się poddał.
- Jej!- powiedziała, całując go powoli w usta, na co Zayn delikatnie zaśmiał się pod nosem.
Po paru minutach dalszej rozmowy stwierdzili, że już najwyższy czas by iść spać, ale nie przed szybkim pocałunkiem na dobranoc i krótkim "kocham cię". Jak zawsze, oboje zasnęli z ogromnymi uśmiechami na twarzy.
Następny ranek nastał wraz z głośnym hałasem dochodzącym z dołu. Oboje wstali z łóżka zdezorientowani, ale zaczęli się niekontrolowanie śmiać, kiedy okazało się, że Bolt stłukł wazon, który oboje tak bardzo nienawidzili, ale musieli go zachować, ponieważ był to prezent od znajomego.
Zjedli śniadanie i w południe wzięli się za swoje "zajęcia". Zayn wraz z chłopakami ponownie udał się do tamtej dziwnej kawiarni, podczas gdy Chelsea wraz z dziewczynami skończyły rozwieszanie balonów i dekoracji, a potem wspólnie udały się na zakupy w celu znalezienia odpowiednich ciuchów na przyjęcie.
Kiedy dochodziła dwudziesta druga, Zayn i Chelsea oboje znajdowali się już w domu, ale nie wydarzyło się nic specjalnego. Byli za bardzo zmęczeni by zająć się czymś interesującym, więc po tym jak dziewczyna nakarmiła Bolta, poszli spać.
Chelsea obudziła Zayna śniadaniem do łóżka, wiedziała, że kochał kiedy to robiła, pomimo że nie chciał, aby wstawała wcześniej tylko po to by go uszczęśliwić. Tylko, że on nie wiedział, że Chelsea żyje po to by go uszczęśliwiać.
Pocałowała Zayna w policzek aż w końcu zdecydował się otworzyć oczy, jęcząc przy tym gardłowo.
- Wszystkiego najlepszego!- powiedziała, obdarzając go następnie namiętnym pocałunkiem.
- Dziękuję!- podziękował, po tym jak się od siebie odkleili.
Chelsea położyła tacę z jedzeniem na materacu, po czym zajęła miejsce po swojej stronie łóżka w pozycji półleżącej, przyglądając się jak mężczyzna zaczyna jeść.
- Tak bardzo ci dziękuję, boo, ale wiesz, że nie musiałaś tego robić.- powiedział, wkładając kawałek jajka do ust.
- To twoje urodziny, oczywiście że musiałam!- zachichotała.
- Zjedz ze mną chociaż.
- Wychodzimy wieczorem, pamiętasz?- zapytała, po tym jak zabrała jakieś warzywa z talerza.
Przytaknął.
- Wiem.
I w tamtej chwili jego telefon zaczął wariować. Połączenie za połączeniem, każda osoba, którą znał, dzwoniła, żeby złożyć mu życzenia urodzinowe. Był tym już przytłoczony, nie wiedział co ma im dłużej odpowiadać. Po całym tym czasie, wciąż nie przyzwyczaił się do całej tej uwagi, którą mu poświęcano.
Reszta dnia minęła całkiem szybko i wieczorem oboje zaczęli się szykować do wyjścia. Zayn nadal nie miał pojęcia, że Chelsea zaplanowała dla niego przyjęcie. I nie będę was okłamywać, kochani, ale głęboko w środku chciał tego przyjęcia.
Kiedy Chelsea była gotowa, zeszła na dół po schodach, gdzie czekał na nią Zayn, bawiąc się z Boltem by czas zleciał szybciej. Kiedy ją zobaczył, ubraną w idealną czerwoną bluzkę, włożoną do czarnej spódniczki, która perfekcyjnie opinała jej ciało oraz czarne szpilki, sprawiające, że jej nogi wyglądały jeszcze seksowniej niż zwykle, na chwilę wstrzymał oddech.
Patrzył na nią jak schodzi w dół i przez moment czuł się jakby po raz kolejny czekał na nią w dniu ich ślubu. Zakochiwał się w niej w każdej sekundzie, nie ważne co robiła. Była dziewczyną, którą kochał i był pewien, że zestarzeje się u jej boku.
To uczucie było odwzajemnione. Chelsea kochała go ze wszystkim co posiadała. Nadal czuła motyle w brzuchu, kiedy tylko trzymał ją za rękę. Jej nogi wciąż były jak z waty, kiedy na nią patrzył. Kochała go coraz bardziej z każdym dniem.
- Jak wyglądam?- zapytała, kiedy stała już przed nim.
- Idealnie.- to wszystko co mógł z siebie wykrztusić.
Uśmiechnęła się szeroko, czując jak jej policzki lekko się rumienią. Zayn chwycił ją delikatnie za dłoń, prowadząc ją do swojego czarnego drogiego samochodu. Chelsea podała mu nazwę klubu, do którego chciała pojechać, a mężczyzna odpalił silnik.
Dojechali na miejsce w mniej niż pół godziny. Zayn był lekko skonfundowany, kiedy zauważył, że jest to bardziej restauracja, ale o nic nie pytał. Ponownie chwycił Chelsea za rękę i oboje udali się do środka. Mężczyzna, który tam pracował wziął ich płaszcze, po czym dziewczyna zaprowadziła ich do głównej sali.
- Niespodzianka!- wykrzyczeli wszyscy, kiedy Zayn w końcu wszedł do pomieszczenia.- Wszystkiego najlepszego!
Chelsea zaśmiała się pod nosem, kiedy zobaczyła zszokowany wyraz twarzy Zayna.
- Ty to zrobiłaś?- zapytał ją, uśmiechając się.
Dziewczyna objęła go w szyi, przytakując.
- Tak. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
Zaśmiał się delikatnie, kiedy Chelsea pocałowała go w kącik ust, następnie przygryzając swoją dolną wargę. Goście podeszli do nich, aby złożyć Zaynowi życzenia. Zauważył, że Chelsea zaprosiła wszystkich i nie mógł już dziękować jej bardziej.
Jego mama wraz z siostrami, Matt, jego teściowa, wszyscy tam byli.
Muzyka zaczęła grać i wszyscy poszli na parkiet, włączając w to Zayna i Chelsea. Jedzenie było przepyszne. Dziewczyna musiała przyznać, że Niall odwalił kawał dobrej roboty.
Kiedy było już po północy, na salę wniesiono tort. Zamówiła go Chelsea, był ogromny i taki jaki wiedziała, że lubi Zayn, pełen czekolady i bitej śmietany.
Mężczyzna praktycznie nie potrafił trzymać rąk przy sobie. Był dumny z tego, że ma taką żonę jak Chelsea i pomimo że wiedział, że nikt z osób znajdujących się w tym pomieszczeniu nie będzie się do niej przystawiał, to chciał pokazać wszystkim, że ona jest jego, tylko jego.
W końcu nadszedł czas na prezenty. Wszyscy siedzieli na krzesłach, za wyjątkiem Zayna, który stał przed stołem, na którym leżało wiele paczek i torebek urodzinowych
To właśnie wtedy Chelsea zaczęła się denerwować. Chciała, aby jej prezent był najlepszy i nawet jeśli mogła wręczyć mu go wcześniej, to chciała to zrobić właśnie tego dnia. Zayn oświadczył się jej w jej urodziny, tym samym czyniąc je najlepszymi urodzinami w jej życiu. I to dla tego chciał zrobić to samo w jego dniu.
Przyglądała się uważnie jak jej mąż otwiera każdy podarunek. Spodobał mu się zegarek, który dostał od Nialla i Brianny, zestaw farb również był niesamowity. Harry i Ruby zrobili dla niego filmik i nalegali, aby od razu go odtworzyć. Na szczęście na ścianie wisiała wielka plazma, więc jakiś mężczyzna z personelu ją uruchomił.
Oczy Zayna otworzyły się szerzej, kiedy zobaczył swoje przesłuchanie do X Factora, a potem moment, w którym utworzono zespół, pierwszy koncert jaki dali, zdjęcia z dnia, w którym poznał Chelsea. To był filmik o tym jak go poznali, jak zmieniło się jego życie. To było dosłownie niesamowite. Harry przytulił Zayna i powiedział mu, że jest najlepszym przyjacielem o jakiego mógł prosić.
Po paru minutach wszystkie prezenty były już otworzone. Zayn nawet jeśli nic nie mówił, to wiedział, że Chelsea nic dla niego nie ma. Nie chciał nic, był szczęśliwy, że ma ją.
- Czekaj, masz jeszcze jeden prezent.- odezwała się, wstając z krzesła, na którym siedziała.
W rękach trzymała kopertę, którą wręczyła mu trzęsącymi się dłońmi. Wziął ją od niej zmieszany i otworzył ją, podczas gdy Chelsea przygryzła wargę z nerwów. Mogła poczuć, że oczy wszystkich skupione są dokładnie na nich, czyli rzecz, która nie za bardzo jej się spodobała. Nie wiedziała jak Zayn zareaguje.
Mężczyzna wyciągnął jakiś plik kartek i zauważył, że były to badania, które zrobiła. Nie wiedział po co, więc zaczął je uważnie czytać, a jego oczy powiększyły się, kiedy w końcu doszedł do sedna.
Podniósł głowę i patrzył na nią zszokowany, nie wiedząc co powiedzieć ani zrobić. Chelsea uśmiechnęła się nerwowo, nie mogąc go rozgryźć.
- Zostanę tatą?- zapytał ją dla pewności, a jego ciało znajdywało się centymetry od jej.
Chelsea przytaknęła szybko, nadal nie wiedząc czy Zayn jest szczęśliwy czy też nie. Ale kiedy przyciągnął ją w swoje ramiona i mocno ją przytulił, wiedziała, że jest szczęśliwy. Uniósł ją w swoich ramionach i zakręcił nią wokół własnej osi, dokładnie tak samo jak zrobił to w dniu, kiedy się jej oświadczył. Odstawił ją na ziemię, po czym ją pocałował, ale Chelsea od razu się odsunęła, przypominając sobie, że wszyscy patrzą na nich zdezorientowani.
- O co chodzi?- spośród wszystkich osób odezwał się Matt.
- Zostanę tatą!- krzyknął Zayn, którego rozpierała radość, na co Chelsea zachichotała, ponieważ był taki uroczy.
Goście od razu zaczęli wiwatować, ciesząc się ich szczęściem. Podeszli do nich, wycałowali ich i pogratulowali.
- Nic mi o tym nie powiedziałaś!- odezwała się Ruby.- To tak traktujesz swoją najlepszą przyjaciółkę?
- Przeeepraaaszaaam!- zaśmiała się Chelsea.- Za bardzo się tym denerwowałam.
- Już najwyższy czas, kochani!- powiedział Matt.- Myślałem, że już nigdy nie zostanę wujkiem.
Wszyscy zaśmiali się na jego słowa, podczas gdy Chelsea jedynie pokręciła głową z powodu swojego dziwnego brata. Mamy Zayna i Chelsea były takie szczęśliwe, dosłownie miały łzy w oczach.
Reszta przyjęcia minęła wspaniale, nawet jeśli nie trwała długo. Zayn trzymał swoją żonę jeszcze bliżej siebie, bez ustanku całując ją w policzek. Po godzinie czy dwóch wszyscy opuścili klub, więc Zayn i Chelsea również postanowili wrócić do domu.
Kiedy byli już w środku, Zayn rozebrał się do bokserek, podczas gdy Chelsea założyła jedną z koszulek swojego męża i oboje położyli się na łóżku. Mężczyzna umieścił głowę na klatce piersiowej dziewczyny, natomiast Chelsea lewą dłoń zanurzyła w jego włosach i zaczęła się nimi bawić.
- Dziękuję ci za najlepsze przyjęcie w życiu.- powiedział Zayn.
Dziewczyna złożyła szybki pocałunek na jego czole, uśmiechając się do niego. Uniósł jej koszulkę na wysokość piersi, odsłaniając jej brzuch. Na całej jego powierzchni złożył maleńkie pocałunki, sprawiając, że Chelsea zachichotała.
Skończył z pocałunkami, ale wpatrywał się w jej brzuch, głaszcząc go powoli i przygryzając przy tym wargę. Nie mógł uwierzyć, że będzie miał dziecko, że w brzuchu jego ukochanej rozwija się życie.
- Zaza?- zapytała powoli dziewczyna.
- Hmm?- odpowiedział, cały czas patrząc się w miejsce, gdzie znajdywała się jego ręka.
- Co chcesz żeby to było?- kontynuowała.- Chłopiec czy dziewczynka?
W końcu spojrzał na nią z dołu, a jego oczy błyszczały.
- Tak długo jak będzie ono zdrowe to nie ma to dla mnie znaczenia.
Uśmiechnęła się, a Zayn ponownie położył głowę na jej klatce piersiowej, po czym umieścił swoją dłoń na jeszcze niewidocznym brzuszku swojej żony. To był jego sposób, aby pokazać swojemu maleństwu, że jest przy nim, że zawsze będzie przy nim by je chronić, że już je kocha.
Oboje zamknęli oczy, próbując zasnąć.
Zayn już wyobrażał sobie swojego małego synka lub córeczkę jak śpi w jego ramionach. Jeśli będą mieli synka wyobrażał sobie, że będzie uczył go grać w piłkę oraz jak układać grzywkę. Będzie chodził z nim na mecze piłki nożnej, grał w gry wideo, dawał mu rady, kiedy po raz pierwszy się zakocha. Jeśli będą mieli córeczkę wyobrażał sobie, że będzie kupował jej każdą jedną sukienkę, jaką tylko będzie chciała, że będzie oglądał z nią Hannę Montanę. Wyobrażał sobie, że będzie wykopywał za drzwi każdego chłopaka, który przyjdzie o nią zapytać, ponieważ nie chce, aby ktoś odebrał mu jego małą dziewczynkę. Już mógł sobie wyobrazić jak jego mama oraz teściowa będą się kłócić o to kto ma zaopiekować się jego dzieckiem, kiedy wraz z Chelsea będą chcieli wyjść na miasto.
To właśnie wtedy Zayn zdał sobie sprawę, że to była brakująca część jego życia - dziecko. Dziecko, które go dopełni, które uczyni jego życie jeszcze lepszym niż do tej pory.
Chelsea natomiast wyobrażała sobie jak nie będzie spać po nocach, jak będzie przyglądać się swojemu synkowi lub córeczce, kiedy ten lub ta będzie spać, jak będzie całować swoje maleństwo na dobranoc i karmić je. Jak będzie najdumniejszą mamą na świecie, nie ważne kim jej dziecko będzie chciało zostać w przyszłości. Będzie kochała wszystko w byciu w ciąży, to jak Zayn będzie wstawał każdej nocy by przynieść jej coś na co będzie miała ochotę, jak będzie pomagał jej wstać z łóżka, jak będzie całował jej brzuch każdego wieczoru przed pójściem spać. Wiedziała, że będzie ją rozpieszczał jeszcze bardziej niż do tej pory.
- Chelsea?- Zayn przerwał idealną ciszę.
- Tak?- otworzyła oczy i spojrzała na niego w dół.
Mężczyzna również zaszczycił ją spojrzeniem, lekko unosząc głowę w górę, uśmiechając się przy tym.
- Kocham cię.
Usta Chelsea również wykrzywiły się w uśmiechu. Pochyliła się by go pocałować, z całą miłością i namiętnością jaką w sobie miała.
- Ja też cię kocham.
Po kolejnym pocałunku, oboje ponownie zamknęli oczy, zapadając w głęboki sen. Uśmiechy cały czas gościły na ich twarzach.
Zayn był szczęśliwy. Chelsea była szczęśliwa. Oboje byli szczęśliwi i wiedzieli, że już zawsze tak będzie. Ponieważ to co mieli, było im pisane.
_________________________________
Wiecie, płakałam przy końcu. Będzie mi cholernie brakować tego opowiadania, było to pierwsze fanfiction po ang jakie zaczęłam czytać :(((((((
Kocham was wszystkich i dziękuję za każdy komentarz i wyświetlenie <3
Mam jeszcze taką małą prośbę, niech każdy kto to czytał zostawi pod epilogiem chociaż kropkę, chcę wiedzieć ile was naprawdę było, to dla mnie bardzo ważne.
/Melly <3